Absurd numer 4: Danse macabre. Absurdy postapokalipsy w grach
Spis treści
Absurd numer 4: Danse macabre
Wspomniane pozostawione szkielety to typowy popis deweloperów z Bethesdy. Szczególnie w czwartej części Fallouta odnajdowaliśmy je nazbyt często. Tak jakby autorzy celowo puszczali w naszą stronę oko. W wielu miejscach napromieniowanego świata natrafiamy bowiem na szkielety zmarłych ustawione do rodzajowych scenek. Szkielety siedzą niczym woskowe kukły wygodnie rozłożone na podniszczonej kanapie przed rozbitym telewizorem, w ich ustach tkwią zapalone cygara. Bywa, że na czaszkach mają meloniki, a w kościstych palcach trzymają szklanki z trunkiem. Ustawione w bezruchu odtwarzają sceny z dawno już nieaktualnego świata. Nie wiemy, kto je tak usadowił, kto zapalił im cygara, kto podsunął nadpaloną książkę przed puste oczodoły.
Szkielety zmarłych to nieodłączony element krajobrazu zniszczonej Ziemi, jednak zazwyczaj używa się ich nieco bardziej „naturalnie” – leżą przy drogach, tkwią w spalonych autach, na dnie kanałów czy sterczą z ruin zawalonego domu. Tymczasem w nowszych Falloutach kościotrup jest niczym aktor na scenie podpalonego teatru – reprezentuje sztuczność, a swoim statycznym „aktorstwem” obnaża konwencję. To sami twórcy biorą na chwilę wykreowany przez siebie świat w cudzysłów, a jego naturalny i obrazowy element – szkielet – wykorzystują w nierealistyczny i komiczny sposób. I choć zdajemy sobie sprawę ze sztuczności całego zabiegu, ciężko byłoby nam zaakceptować świat Fallouta bez tych szkieletów, prawda?
Wydobycie radioaktywnych pierwiastków to mordercze zajęcie, dlatego w XX wieku nie informowano górników, co wykopują z głębokich sztolni. Jedna z niesamowitych historii opowiadających o dramacie człowieka wykorzystywanego przez przemysł jądrowy na ziemiach polskich wydarzyła się w nieistniejącej już Miedziance, małej wsi na Dolnym Śląsku, która zawaliła się pod wpływem nadmiernej eksploatacji uranu, przeprowadzanej na zlecenie ZSRR. Polacy pracujący w kopalniach za zbójeckie stawki umierali na raka, nie rozumiejąc jeszcze, jaka niewidzialna siła wywołuje nowotwory tarczycy. Ostatecznie osadę zlikwidowano w roku 1972, a pozostałą ludność przesiedlono do pobliskiej Jeleniej Góry. Smutną opowieść mieszkańców Miedzianki przedstawia Filip Springer w swojej książce pt. Miedzianka. Historia znikania.
Absurd numer 5: Hier kommt die Zona
Odwiedzając któreś z postapokaliptycznych uniwersów, warto złapać odrobinę promieniowania gamma, z dobrodziejstw którego skwapliwie korzystają mieszkańcy. Po takiej słonecznej kąpieli raczej nie weźmiemy już udziału w konkursie piękności, ale ileż w zamian możemy zdobyć umiejętności! Jednym z mitów, na których oparte są zniszczone światy, jest promieniowanie. Serie S.T.A.L.K.E.R., Metro i Fallout to ziemie skąpane w niebezpiecznej dla życia radiacji. Choć pochodzi ona z rozmaitych źródeł, skutki są podobne: wystawione na działania niewidzialnej siły bezdroża, opuszczone osady, lasy i pustynie zaludniają niesamowite, zmutowane istoty.
To ofiary promieniowania lub/i nieudanych eksperymentów, które charakteryzują się zazwyczaj znacznie większą niż zdrowy człowiek siłą, szybkością czy wytrzymałością. Zmienia się ich wygląd – wrażliwa na światło skóra cyfrowych ludzi nasiąka radioaktywnym koktajlem, przybierając podejrzany kolor i fakturę. Niezależnie czy mówimy o inteligentnych i w gruncie rzeczy uroczych ghulach z serii Fallout, czy o zmutowanych grządkach z Wastelanda 2, wszystkie te istoty zrodziły się wskutek zabójczego promieniowania, które tworzy karykaturalne stwory i powoduje obrzydliwe wynaturzenia, rozbudzając psychopatyczne i drapieżcze instynkty.
Podobne przekonanie dotyczące wpływu reakcji jądrowych na nasze życie funkcjonuje zresztą w rzeczywistości. Być może starsi czytelnicy pamiętają niesamowite doniesienia towarzyszące katastrofie w Czarnobylu i nawet późniejsze, publikowane już w pokomunistycznej Polsce w kultowym, przedziwnym piśmie „Skandale” o nieprawdopodobnym wręcz jak na dzisiejsze czasy nakładzie. Wzbudzające niepokój i odrazę zdjęcia przedstawiały zmutowane ciała – najczęściej dzieci – o wielu rękach lub nogach, powykręcane w nienaturalny sposób istoty, które mogłyby odnaleźć się miasteczku Silent Hill. To oczywiście bzdury, które działały – i chyba wciąż działają – na wyobraźnię. Naukowe dywagacje zostawmy naukowcom, dość jednak powiedzieć, że popkultura wpoiła nam obraz istot, które znalazły się w polu działania niewidzialnych sił rozpadających się izotopów.
Polska Zona?
W Polsce powstało kilka reaktorów atomowych (Ewa, Anna, Agata, Wanda i MARYLA), ale do dzisiaj działa zaledwie jeden: wybudowany w 1974 roku reaktor Maria w Otwocku-Świerku pod Warszawą. Maria nie jest jednak potężną elektrownią atomową, tylko reaktorem doświadczalnym, na co dzień służącym produkcji promieniotwórczych izotopów potrzebnych w medycynie nuklearnej, które wykorzystuje się m.in. przy leczeniu nowotworów. To jeden z siedmiu tego typu reaktorów na świecie. Fanów S.T.A.L.K.E.R.-a jednak zawiodę: niestety, jego eksplozja nie spowodowałaby powstania Zony wokół Warszawy.