Absurd numer 2: wojna się zmienia. Absurdy postapokalipsy w grach
Spis treści
Absurd numer 2: wojna się zmienia
Wspomniany technologiczny rozwój nigdy nie pozwalał mi do końca zaakceptować światów postapo. Bomby – które nie oszczędziły żadnego kraju (swoją drogą ciekawe, kto i z jakiego powodu zrzucił je na Czechy, na Polskę czy na Bogu ducha winną Islandię?) – kończyły rządy i rozwiązywały wszelkie instytucje. Trudno jednak nie zauważyć, że po zagładzie postęp wciąż się dokonuje, tyle tylko że nie w tych dziedzinach, których potrzebują ludzie. Laserowe strzelby, plazmowe pistolety i wiele innych cudów inżynierii wpada w ręce szarych mieszkańców i każdego bandziora na Pustkowiu – są tak powszechne, że dostaniesz je w każdym sklepie, w którym... brakuje czystej wody. Zastanawiające, że choć postęp zbrojeniowy jest z powodzeniem kontynuowany, nie nauczono się jeszcze w zasadzie niczego, co pomogłoby uprawiać rolę i filtrować wodę.
Akceptujemy ten absurd z zadziwiającą łatwością: sądzimy bowiem, że każda opowieść postapo to w jakimś sensie projekcja przyszłości, a skoro przyszłości, to zupełnie naturalna wydaje nam się obecność laserowej broni. Nawet wówczas, gdy bronią tą dysponują zwykli bandyci z Pustkowia. Zwróćcie jednak uwagę na pewien istotny szczegół: domorośli majsterkowicze potrafią stworzyć poręczne plazmowe działko, ale nie potrafią już... cóż... wstawić nowej szyby.
Absurd numer 3: połamana miotła
O ile jeszcze możemy się sprzeczać o kondycję ludzkości po kataklizmie, o tyle trudno nie zwrócić uwagi na pewien szczególny element światów postapokaliptycznych w grach wideo. Przypomnijcie sobie wsie i miasta z Fallouta, Wastelanda czy S.T.A.L.K.E.R.-a – umorusana, odarta z ubrań i złudzeń gawiedź snuje się obojętnie po zbombardowanych osadach, w których obok licho zaaranżowanej apteki, rozprowadzającej wśród ludności po równo penicylinę i żółtaczkę, znajduje się beztroski lej po taktycznym pocisku, w którym w dodatku zebrała się radioaktywna, świecąca w ciemności woda. Ale kto by się tym przejmował! Kto przejmowałby się również takim szczegółem jak wybita jeszcze 200 lat temu, w czasie wielkiej wojny, szyba? A niech leży w salonie szkło, a my mieszkajmy nadal w podziurawionej przez czas ruinie.
Grzyb na ścianie? Toż to piękny fresk. Niedziałający telewizor pamiętający lata 60. XX wieku? Super. Rozbite butelki, zjedzone przez mole ubrania, połamane krzesła i spleśniałe jedzenie, które zdołało już uzyskać samoświadomość? Kwestia smaku. Nie zapominajmy również o trupie męża, który zalega tu tak jakoś od zeszłego lata, i odstrzelonych kończynach bandytów, którzy akurat napatoczyli się nam pod lufę. Na stole w kuchni, przy którym siedzi rodzina, leży mięso czegoś, co być może kiedyś oddychało, oraz... pusta butelka wypitego jeszcze przed wojną napoju.
Nikt, zupełnie nikt, w światach postapo nie sprząta. Ludzkość po kataklizmie zapomniała, do czego służy miotła, nie potrafi wynieść śmieci, otynkować ściany, położyć dachu. Powiecie: zabrakło nowych budowniczych, architektów, wykształconych ludzi? Wszystkiego można nauczyć się od nowa, a do sprzątania nie potrzeba przecież egzaminu dojrzałości. Dziwi to tym bardziej, że na zewnątrz szaleją burze, pod przewrócone ogrodzenia podchodzą rozjuszone szpony śmierci i bandy maruderów, ale mieszkańcy spustoszonych miast nieszczególnie się tym przejmują. To, że w wannie w łazience spoczywa dobrze zachowany szkielet dziadka czy babci, też nieszczególnie razi osadników.
Zrozumiałe wydaje się pozostawianie nietkniętych przedmiotów, z których miejscowi uczynili obiekty kultu – tak było z niewypałem bomby atomowej, wokół której powstała osada Megaton w Falloucie 3, jednak ciężko mi pojąć, dlaczego nikt przez 200 lat nie zdołał choćby odmalować ściany? Naprawić drzwi? Pozbierać rozbitego szkła albo zmienić przegniłych, obrzydliwych łóżek, na których osadnicy zasypiają? A może chociaż wypadałoby zakopać przyozdabiające centrum miasteczka beczki z radioaktywnym śluzem, wokół którego bawią się dzieci?
Do pewnego stopnia potrafię jeszcze wytłumaczyć sobie ludzi ze światów wciąż terroryzowanych przez głodnych zombie, przekonujący wydaje mi się również tryb życia w powojennym moskiewskim metrze. Ale nadal: czy fakt, że strefa kwarantanny w The Last of Us, jest tym, czym jest, oznacza, że nie można zorganizować w niej, powiedzmy, pracowników odpowiedzialnych za czystość?
Megaton z Fallouta 3 to miasteczko gdzieś niedaleko Waszyngtonu, ogrodzone wysokim murem z przerdzewiałego śmiecia i wraków przedwojennych samolotów. Trafiamy tam natychmiast po opuszczeniu krypty i odkrywamy, że mieszkańcy wybudowali swoje domy wokół leja, na dnie którego spoczywa zrzucona w trakcie nuklearnej wojny bomba. Bomba emituje silne promieniowanie, ale to zupełnie nie przeszkadza Dzieciom Atomu, sekcie, która czci niewypał jak biblijnego cielca. Megaton przypomina ogromne wysypisko śmieci, które cudem trzyma się na podziurawionych stalowych płytach. Od działań gracza zależy, czy zdetonuje bombę, kończąc historię osady Megaton, czy pozostawi mieszkańców w spokoju.