8 problemów MCU, które mogą pogrążyć filmy Marvela
Niedługo MCU otworzy kolejną fazę również na dużym ekranie. Nie ma co jednak ukrywać, że pandemia dała Marvelowi w kość. Nie jest to jedyny problem, z którym musi mierzyć się Kevin Feige. Czy obserwujemy koniec dominacji MCU?
Spis treści
Trwająca ponad dekadę marvelowska saga dobiegła końca wraz z ostatecznym pokonaniem Thanosa i przywróceniem do życia wymazanych przez niego istot. Koniec Gry okazał się końcem epoki pierwszych filmowych herosów w świecie przedstawionym przez włodarzy Marvela, ale też finałem całego przedsięwzięcia. Przynajmniej w takiej formie, w której funkcjonowało ono do tej pory.
Deficyt charyzmatycznych postaci
- Gdzie działało to dobrze: Avengers: Koniec Gry, Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów, Avengers, Avengers: Czas Ultrona, Avengers: Wojna bez granic, Agenci T. A. R. C. Z. Y., Czarna Pantera, Doctor Strange, Strażnicy Galaktyki, Strażnicy Galaktyki vol. 2, Thor: Ragnarok
- Gdzie może to stać się poważnym problemem: Eternals, The Marvels, Shang-Chi and the Legend of the Ten Rings, Fantastic Four, Moon Knight, Secret Invasion, Armor Wars, serial o Echo, Ms. Marvel, Captain America 4
Siłą MCU przez lata był cały zastęp charyzmatycznych postaci. Na czele z Iron Manem, dzięki któremu w ogóle udała się realizacja całego przedsięwzięcia, ale też przy sporym udziale Capa, Czarnej Wdowy, Thora, Nicka Fury’ego, a później Strażników Galaktyki, Doctora Strange’a, Wandy, Visiona i w końcu Czarnej Pantery, Shuri i Nebuli. Dziś z tego grona w grze zostało niewielu. Czarna Woda nie żyje, podobnie jak Iron Man i Vision.
Niestety wiadomo też, że po śmierci Chadwicka Bosemana wątek Czarnej Pantery zostanie zakończony. Cap raczej walczyć już nie będzie (do powrotu nie pali się też chyba odtwarzający go Chris Evans). Samuel L. Jackson, mimo że jest z tego grona zdecydowanie najstarszy, nie chce rozstawać się z MCU. Podobnie jak znacznie młodsza Elizabeth Olsen czy Letitia Wright. I oczywiście Chris Hemsworth. Zastanawiać się można, jak będą wyglądać Strażnicy po odejściu Bautisty i prawdopodobnym recaście Draxa. Z pewnością jednak charyzmatycznych postaci jest teraz na tapecie znacznie mniej niż przed Wojną bez granic i Końcem gry.
Choć sam jestem fanem Kapitan Marvel, nie mógłbym nie zauważyć, że postać odgrywana przez Brie Larson ma sporo krytyków. To niewątpliwie utalentowana aktorka, o czym świadczy dobitnie jej oscarowa rola w Pokoju, ale wielu fanów uważa, że tej kreacji póki co nie podołała. W opinii części widowni i krytyków zwyczajnie brak jej charyzmy niezbędnej do wcielania się w tak potężną postać. Według mnie są to oskarżenia trochę naciągane, ale niewątpliwie w związku z The Marvels, czyli sequelem Kapitan Marvel, Brie Larson stoi przed ogromnym wyzwaniem – albo zadowoli krytyków, albo najpewniej zostanie odsunięta na boczny tor. Nie chciałbym być teraz w jej skórze. Na jej barki Marvel zrzucił ogromną odpowiedzialność. Zapewne lepiej dla samej aktorki i postaci byłoby, gdyby pojawiła się ona wcześniej i była wprowadzana stopniowo. Pozwoliłoby to widzom oswoić się z nią, a jej mocne wejście do zespołu wyszłoby naturalniej.
Czy lekarstwem na deficyt charyzmatycznych postaci okażą się Eternals? Mam co do tego sporo wątpliwości. Trailer nie pokazał niczego zapierającego dech w piersiach, za to przekonał o tym, że wprowadzonych zostanie więcej ważnych bohaterów niż przez pierwszych kilka lat funkcjonowania MCU. Czy to się może udać? Może, ale szansa na to jest prawdopodobnie tylko trochę większa niż jeden na 14 000 065.