Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 17 marca 2002, 12:58

autor: Krzysztof Mielnik

Colin McRae Rally & Colin McRae Rally 2.0. 13 wyścigówek, które... rozbudziły we mnie rajdowca

Spis treści

Colin McRae Rally & Colin McRae Rally 2.0

  1. Rok produkcji: 1998 & 2000
  2. Producent: Codemasters
  3. Platformy: PlayStation, PC

„Colina” zna każdy! Obydwie części tego cudeńka wywarły duży wpływ także i na mnie (a przede wszystkim na moje zdrowie; „troszkę” nadwątlone po niejednej całonocnej wyprawie w świat rajdów) Pierwsza część gry, którą Codemasters wypuściło z końcem roku ’98 okazała się być jednym z pionierskich tytułów poważnie podchodzących do spraw tego sportu, co już na starcie zapewniło jej gro wielbicieli. Wydana przed rokiem kontynuacja jedynie potwierdziła (przez wielu wprawdzie kwestionowaną) dominację tego tytułu w rajdowym światku, choć nie wniosła doń aż tyle świeżości, ile można się było spodziewać.

Każda z odsłon miała zarówno swoje mocne, jak i słabe punkty: „Jedynka” zaskoczyła świetnie pomyślanym zdobywaniem licencji rajdowej, upoważniającej nas do udziału w dalszych etapach rozgrywki, ale za to nie pozwalała na udział w bezpośrednim starciu z innymi rywalami. Druga część oddała nam już możliwość zabawy w trybie arcade wraz z trzema komputerowymi rywalami, dodatkowo zachwycając ponad 90 (!) przepięknymi odcinkami specjalnymi, choć nie poczyniła zbyt wielkich postępów w temacie naszej ingerencji w parametry pojazdu i schylenia gry ku pełnej symulacji. Chociaż z drugiej strony może to i dobrze...

Jak pewno Wam wiadomo, trwają już zaawansowane prace nad trzecią odsłoną. Fragmentarycznie – póki co - dawkowane nam informacje wskazują na to, że najlepszą ze wszystkich! Oby.

Gran Turismo & Gran Turismo 2 & Gran Turismo 3: A Spec

  1. Rok produkcji: 1998 & 2000 & 2001
  2. Producent: Polyphony Digital
  3. Platformy: PlayStation

„Cudo! Cudo!” – Te słowa, które z rozdziawionymi z zachwytu ustami wypowiedzieć mi przyszło przed czterema już laty (Cziiiz! Jak ten czas leci!), doskonale pamiętam do dziś. Niezwykle dopracowane, klimatyczne intro, widok głównego menu przepełnionego największą ilością opcji, jaka kiedykolwiek została wdrożona do gry wyścigowej, a w finale niewprawna jeszcze przejażdżka jednym z calutkiej masy samochodów po prostu nie mogły wywołać innej reakcji. Już wtedy wiadomo było, że mamy przed oczami prawdziwie przełomową produkcję; grę, o której będzie się wspominało nie – jak to zwykle bywa – przez następny tydzień, czy miesiąc, ale przez całe lata!

O „GT” i jego dwóch następczyniach, pomimo, iż żadna z nich nigdy nie została skonwertowana na „blaszaki”, napisano już chyba wszystko. Kilkaset oryginalnych wozów, dziesiątki tras i turniejów, w których mogliśmy wziąć udział, świetnie oddana technika jazdy (pomimo pewnych utyskiwań co poniektórych, co do jej – nazwijmy to - wartości symulacyjnych;) pozwalająca po przesiadce do innego pojazdu na każdorazowe odczuwanie przyjemności z jazdy od nowa...wreszcie też i to, co nieuchwytne (jakkolwiek brzmi to pewnie jak tandetny slogan reklamowy, tak właśnie było w istocie!), czyli prawdziwa radość z jazdy! Wszystko to oddaje dopiero prawdziwą wartość każdego odcinka sagi zwanej „Gran Turismo” - ostatnich wyścigówek, które pozwoliły mi na wykrzesanie resztek tej prawdziwej radochy, której ponownego zapanowania w pełnej krasie życzyłbym nam wszystkim.

Nie zapomnijcie zapiąć pasów! Sprzęgło, bieg, gaz... „3 – 2 – 1...” i Szerokiej drogi!