autor: Patryk Łukasz Kubiak
Kontrolowanie umysłów? Potrzymaj mi ardees. 10 scen ze Star Wars, których nie chcemy pamiętać
Spis treści
Kontrolowanie umysłów? Potrzymaj mi ardees
- Która odsłona sagi: Przebudzenie Mocy
- Postacie, których dotyczy ta sytuacja: Rey i losowy szturmowiec
Trylogia sequeli Gwiezdnych wojen Disneya przyzwyczaiła nas do tego, że głównym bohaterom – zazwyczaj – wszystko się udaje. Wyjątkiem od tej reguły nie jest Rey. Walka wręcz? Niesamowite umiejętności. Pilotowanie myśliwca? Proszę bardzo. Użycie jednej z najbardziej skomplikowanych technik kontrolowania Mocy Jedi zaraz po dowiedzeniu się, że w ogóle dysponuje się tą Mocą? Jasne.
Wszystko zaczęło się w Przebudzeniu Mocy, w którym Rey umiała odeprzeć „atak” Kylo Rena na jej umysł i sama odczytać jego myśli. Następnie potrafiła przejąć kontrolę nad biednym szturmowcem (w którego wcielał się zresztą Daniel Craig) i zmusić go, by ją uwolnił. I o ile jestem w stanie sobie wyobrazić tę pierwszą sytuację jako instynktowne użycie Mocy, swego rodzaju mechanizm obronny, który zadziałał, gdy Rey była zagrożona, o tyle zupełnie nie przekonuje mnie to, że ktoś bez żadnego treningu może posługiwać się sztuczkami umysłu na tym poziomie. Tylko najbardziej doświadczeni mistrzowie Jedi, tacy jak chociażby Obi-Wan Kenobi, byli w stanie dokonywać podobnych rzeczy.
Jak to powinno wyglądać?
Szczerze mówiąc: nie wiem, w jaki sposób inaczej Rey mogła uwolnić się z metalowych kajdan. Możliwe, że twórcy najpierw uwięzili ją na papierze, potem zaś pomyśleli, że trzeba ją stamtąd jakoś wydostać. I powstało takie niezgrabne odstępstwo od zasad uniwersum.