Forbes o problemach Star Citizen: „niekompetencja na kosmiczną skalę”
Magazyn Forbes opublikował artykuł poświęcony Star Citizen. Z tekstu wynika, że produkcja gry nie przebiega najlepiej, a Cloud Imperium Games mogą skończyć się pieniądze przeznaczone na rozwój tytułu. Powodem ma być „niekompetencja i złe zarządzanie” projektem przez Chrisa Robertsa, marnującego czas i środki studia.
Jeszcze do 8 maja możecie za darmo zagrać w Star Citizen, ambitny projekt opracowywany przez Chrisa Robertsa i jego studio Cloud Imperium Games. Dla wielu może być to pierwszy kontakt z grą, na produkcję której gracze przekazali już ponad 242 miliony dolarów. Jeśli jednak wierzyć redakcji Forbesa, nawet ta imponująca kwota nie wystarczy do ukończenia tytułu. Magazyn zarzuca twórcom niekompetencję i złe zarządzanie pieniędzmi, powołując się m.in. na relacje dwudziestu byłych pracowników Cloud Imperium Games.
- Forbes przeprowadził rozmowy z dwudziestoma byłymi pracownikami Cloud Imperium Games;
- z przeprowadzonych rozmów wynika, że choć prace nad gry rzeczywiście postępują, to produkcja przebiega chaotycznie;
- głównym winowajcą ma być obsesja Chrisa Robertsa na punkcie nieistotnych szczegółów, pochłaniająca mnóstwo czasu i pieniędzy.
Winę za taki stan rzeczy ponosić ma sam Chris Roberts, a konkretniej jego obsesja na punkcie szczegółów. Jak twierdzą jego ekspodwładni, twórca ma tendencję do angażowania się w prace nad choćby najmniej istotnymi detalami. W efekcie często wymusza zbędne inwestycje, kosztujące zespół mnóstwo czasu i pieniędzy. Tak było z pracami nad efektami wizualnymi tarcz statków, nad którymi jeden ze starszych grafików spędził miesiące na polecenie Robertsa. Do tego rzekomo nierzadkie są sytuacje, kiedy twórca długo nie zatwierdzał dzieł swoich pracowników. Na przykład David Jennison zdołał ukończyć zaledwie pięciu bohaterów jako główny projektant postaci Star Citizen, mimo że miał na to 17 miesięcy. Powód – wszystkie postacie musiały zyskać aprobatę Robertsa, której ten udzielał bardzo niechętnie. Takie sytuacje podobno są na porządku dziennym i mają być głównym powodem opóźnień w produkcji.
Według Forbesa, efektem tych działań jest kiepska kondycja finansowa Cloud Imperium Games. Jak podaje magazyn, pod koniec 2017 roku Chris Roberts posiadał na koncie zaledwie 14 milionów dolarów (via raport fiskalny studia z grudnia 2018 roku). Dla porównania – same wypłaty dla pracowników studia w 2017 roku miały pochłonąć 30 milionów dolarów. Dodajmy, że od tego czasu liczba zatrudnionych twórców znacząco wzrosła. Na początku 2018 roku zespół odpowiedzialny za Star Citizen liczył 475 osób, natomiast ostatnie doniesienia mówiły o 537 deweloperach. Redakcja Forbesa zwraca również uwagę, że we wrześniu 2018 roku szef CGI zakupił dom w Los Angeles za 4,7 miliona dolarów, czym autor publikacji sugeruje że, środki na zakup posesji pochodziły z funduszy przekazanych na produkcję Star Citizen. Co gorsza, amerykańska Federalna Komisja Handlu otrzymała 129 skarg na Cloud Imperium Games, wśród których znalazły się żądania zwrotu pieniędzy wydanych na grę w wysokości nawet do 24 tysięcy dolarów.
Nim jednak zabierzemy się za wyrażanie oburzenia, wypada zwrócić uwagę na kilka mocno spornych kwestii poruszonych w artykule Forbesa. Wbrew sugestiom magazynu odnośnie nowej posesji Chrisa Robertsa, twórca wcale nie musiał przeznaczyć na to pieniędzy z budżetu Star Citizen. Twórca ma za sobą względnie udaną karierę, mając na koncie m.in. kultową serię Wing Commander. Sam Roberts zwraca uwagę, że nie tylko był jednym z czołowych pracowników Origin Systems (wykupionego przez Electronic Arts za 37 milionów dolarów), lecz także miał większość udziałów w studiu Digital Anvil, nabytym przez Microsoft w 2000 roku. Nie ma więc powodu, by sądzić, że deweloper „pożyczył” pieniądze przekazane na produkcję Star Citizen.
Nieco dyskusyjny też jest zarzut o przedłużający się proces produkcyjny, w tym wskazywanie na ukończenie „tylko” 87 ze 135 statków. Rzeczywiście, prace nad Star Citizen ciągną się bardzo długo – tytuł pierwotnie miał ukazać się jeszcze na początku 2015 roku, lecz nawet dziś nie zapowiada się, byśmy rychło doczekali się premiery pełnej wersji. Tyle tylko, że od tego czasu projekt rozrósł się niepomiernie w stosunku do pierwotnego zamysłu (autorzy obiecują m.in. sto systemów gwiezdnych). Nie można też mówić o braku postępów – dość wspomnieć niedawną aktualizację 3.5, która wprowadziła do Star Citizen sporo nowości, w tym zmieniony model lotu, planetę ArcCorp oraz nowe klasy postaci niezależnych.
Nie jest to pierwszy raz, gdy pojawiają się plotki o rzekomych problemach finansowych Cloud Imperium Games. Dwa lata temu sensację wzbudziły doniesienia o zaciągnięciu pożyczki przez studio, co miało świadczyć o braku funduszy na dokończenie gry. Jednak szybko okazało się, że informacje te okazały się mocno przesadzone. Podobne pogłoski pojawiają się w sieci co jakiś czas, co w połączeniu z miejscami kontrowersyjnymi posunięciami twórców u wielu budzi wątpliwości, czy rzeczywiście doczekamy się premiery Star Citizen. Miejmy nadzieję, że obawy te są bezpodstawne, a nowe dzieło Star Citizen okaże się warte czasu i pieniędzy przeznaczonych na jego produkcję.