Test PlayStation 3
Jeśli hasło „aż 218 gigaflopów wydajności” cię nie przekonuje, zerknij do naszego testu. Podchodzimy do sprawy mniej abstrakcyjnie.
Dzieci sieci
Po stworzeniu nowego profilu użytkownika powinniśmy założyć również konto usługi PlayStation Network, które umożliwi nam korzystanie ze wszystkich przewidzianych dla PS3 dobrodziejstw Internetu. Rejestracja jest długa i dość nużąca (wpisywanie imion, adresów itd. z wykorzystaniem pada to wątpliwa przyjemność), ale na szczęście późniejsze logowanie – automatyczne. Mając już określonego nicka do gry w sieci, możemy przystąpić do formowania listy kontaktów (póki co komunikacja tylko przez wiadomości tekstowe), a także wyłowienia z PlayStation Store interesujących nas rarytasów. I znowuż, nasza wersja konsoli nie umożliwiła nam sprawdzenia interfejsu sklepiku, ale z drugiej strony wybór najciekawszych towarów znajdował się już na dysku twardym. Wiemy więc, co w trawie piszczy.
Najogólniej, materiały dostępne do ściągnięcia przez PS Store dzielimy na wersje demonstracyjne produkcji wielkoformatowych oraz tutejszy odpowiednik Xbox Live Arcade, czyli gierki z zasady niewielkie, ale nie mogące się powstydzić grywalności. Wśród tych ostatnich na pierwszy plan wysuwa się psychotropowe dziwactwo o nazwie flOw, a tuż za nim odpowiedź Sony na Geometry Wars, czyli Blast Factor. Nie sposób też nie wspomnieć o Tekken 5: Dark Resurrection, czyli automatowej wersji usprawnionego T5 z PS2, w dodatku w rozdziałce HD. Gdzieś tam pelętała się także darmowa pokazówka Gran Turismo HD.
Poza sklepem internetowym, PS3 oferuje nam całkiem zgrabną przeglądarkę, która niestety dość słabo gospodaruje miejscem na ekranie telewizora, dodając drażniące pasy przy krawędziach ekranu. Niby to fajna aplikacja, ale przeglądanie Internetu na konsoli – bez wielozadaniowości, klawiatury i myszy – to w oczach rozsądnej części świata wciąż patologia. Coś więc mi się widzi, że na pełny pokaz możliwości PS3 w sieci będziemy musieli poczekać aż do premiery projektu HOME.