autor: Marcin Pietrak
Championship Manager 5 - recenzja gry
U podstaw koncepcji projektowania Championship Managera 5 legły godne pochwały założenia. Otóż miała to być gra łatwiejsza w odbiorze, a tym samym przyciągająca większą ilość graczy.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Po niemałym opóźnieniu, spowodowanym rzekomo chęcią dopracowania gry, pojawiła się w końcu kolejna edycja Championship Managera. Tegoroczna wersja opatrzona jest numerem 5. Na początek należy się kilka zdań wyjaśnień, jak to w tym przypadku jest z numeracją, tradycjami, znakami towarowymi, a przede wszystkim nazewnictwem.
Otóż seria Championship Manager kojarzy się, zarówno fanom sportowych menedżerów piłkarskich jak i laikom, z wiodącą prym od wielu lat w swoim gatunku grą. Ma ona zatwardziałych zwolenników, którzy co roku wydają niemałe pieniądze na zakup kolejnej części swojej ulubionej gry. Są również osoby nie przepadające za nią, lecz szanujące ją za ogromny wkład, jaki wniosła ona w dziedzinę sportowych gier symulacyjnych. Po ukazaniu się kolejnej odsłony zdania obu tych grup mogą się zmienić.
Otóż jakiś czas temu rozeszły się drogi Sports Interactive Games, dewelopera serii, i jej wydawcy Eidos Interactive. Powody, dla których tak się stało, są dla graczy mniej istotne, natomiast ważne dla nich są skutki tego rozstania. Mianowicie zespół pracujący nad grą zatrzymał silnik i bazę danych, a firmie wydającej Championship Managera pozostały prawa do nazwy. Jak wiedzą zainteresowani, SI Games zmienili nazwę swojego produktu na Football Manager i związali się ze znanym z wielu bardziej lub mniej udanych przedsięwzięć gigantem o nazwie SEGA. Niemały wysiłek marketingowy opłacił się. Football Manager 2005, znany też jako Worldwide Soccer Manager 2005 został uznany za duchowego spadkobiercę swoich poprzedniczek i zebrał bardzo dobre recenzje. Pomimo braku rewolucyjnych zmian, został przyjęty przez fanów jako kolejny, logiczny krok do przodu. Natomiast mający być równolegle, według początkowych informacji, wydany Championship Manager 5, już od samego początku wyścigów do półek sklepowych, a tym samym kieszeni nabywców, odnotowywał duże opóźnienia. Wydaje się że głównymi powodami takiej sytuacji były: konieczność opracowania całości niemalże od początku oraz fakt, iż zajmował się tym nieznany wcześniej deweloper Beautiful Game Studios. Szczęśliwie gra już się ukazała, gorzej, że w takim a nie innym stadium jej produkcji.
Stawiamy na szybkość
U podstaw koncepcji projektowania Championship Managera 5 legły godne pochwały założenia. Otóż miała to być gra łatwiejsza w odbiorze, a tym samym przyciągająca większą ilość graczy. Jedną z głównych wad poprzednich edycji była prędkość działania. Gdy przyszły wirtualny trener wybrał w początkowych ustawieniach dużo państw, a w każdym z nich wszystkie możliwe ligi, to gra szybkością działania potrafiła uśpić nawet najbardziej rozemocjonowanego szkoleniowca. Do tego podczas gdy komputer mielił dane potrzebne do wygenerowania wyników, tabel, komentarzy i wszystkiego tego, co się składa na życie piłkarskiego światka, grającemu pozostawało tylko cierpliwie patrzeć w monitor, gdyż jakakolwiek interakcja nie była możliwa. Można było udać się ewentualnie na krótki spacer z psem, tudzież poczytać książkę dla zabicia czasu, ale nie o to przecież przyszłemu triumfatorowi najbardziej prestiżowych rozgrywek chodzi.
Zwiększenie prędkości działania programu oraz umożliwienie grania, podczas gdy komputer w tle liczy wszystkie dane, należą do głównych zalet piątej edycji Championship Managera. Gra uruchamia się o wiele szybciej od poprzednich pozycji z serii oraz od Football Managera. Podobnie ma się rzecz z wczytywaniem zapisanych stanów gry. Całość zajmuje mniej miejsca na dysku. Niestety trzeba za to zapłacić dość słoną cenę. Mianowicie baza danych, przygotowana tym razem przez profesjonalną firmę, a nie jak to dotychczas miało miejsce – przez fanów, jest mniejsza. Niestety rzuca się to w oczy dość szybko. Mniej lig, mniejsza ilość piłkarzy, a co za tym idzie możliwości się nie zwiększyły, a powinno to być logiczną konsekwencją wydawania kolejnej części gry.
Nowoczesny wygląd
Widok, jaki pojawia po uruchomieniu gry, niechybnie początkowo zadziwi niejednego. Nie chodzi o sam wygląd gry, ale o to, że w Championship Managerze 5 nie ma trybu dla wielu graczy. Atrakcję, jaką niewątpliwie jest możliwość zmagania się z innymi przez sieć, przewidziano w osobnym, także oddzielnie płatnym produkcie. Niejeden zapewne zazgrzytał w tej chwili zębami, lecz cóż począć. Nie należy pomstować zbyt wcześnie. Pozostaje poczekać na to, co będzie oferował ów tryb, gdy pojawi się w sprzedaży.
Jeżeli chodzi o wygląd samego interfejsu, to dostępnych jest kilka skórek, więc każdy znajdzie dla siebie coś odpowiedniego. Natomiast sam jego rozkład różni się od tego znanego do tej pory. Początkowo niełatwo się przyzwyczaić do nowego układu poszczególnych przycisków, lecz przestawienie się nie nastręcza zbyt wielu problemów. Ot, kwestia czasu, jak to ma miejsce przy nowościach. Sam sposób rozmieszczenia i używania poszczególnych menu przypomina nieco ten z nowoczesnych przeglądarek internetowych. Ogólnie rzecz biorąc interfejs można uznać za raczej udany. Nie nastręcza on jakichś przesadnych problemów, wyłączając jego przejrzystość podczas samego meczu.
Z lotu ptaka
Jednym z ważniejszych aspektów nowoczesnego piłkarskiego menedżera jest niewątpliwie wgląd na boisko podczas trwającego meczu. Panowie z Beautiful Game Studios zdecydowali się na zmodyfikowanie dotychczasowego wyglądu placu gry. Otóż murawę gracz ogląda nieco pod kątem, a nie jak to miało dotychczas miejsce, pionowo z góry. Jest to o tyle korzystniejsze rozwiązanie, że lepiej oddaje ono wysokość, na jakiej aktualnie znajduje się piłka. Pod względem przejrzystości tego, co dzieje się na boisku jest to jakiś krok do przodu. Plac gry podzielono na dziewięć stref. Pod bramkami obu drużyn i na środku znajdują się po trzy z nich. Reprezentują one lewą i prawą stronę oraz środek boiska. Pozwala to lepiej zrozumieć przewagę, jaką ma dany zespół w każdej z poszczególnych stref. Niestety więcej dobrego powiedzieć o ekranie spotkania w Championship Managerze 5 nie można. Począwszy od samego silnika meczu, poprzez tempo rozgrywki, aż po nienajlepszy w tej części gry interfejs, twórcom nie udało się sprostać zadaniu.
Wyklinanie należy zacząć od tego, co może zafałszować sprawę najważniejszą, czyli wynik meczu. Otóż ilość zdarzeń uznawanych powszechnie za rzadkie jest zdecydowanie zbyt wielka. Rzuty karne, czerwone kartki, gole samobójcze oraz kontuzje potrafią występować w ilościach urągających zdrowemu rozsądkowi. Oczywiście nie dzieje się to zawsze, lecz częstotliwość z jaką gracz jest nękany w ten sposób jest zdecydowanie zbyt wysoka. Drugą kwestią jest kompletnie niedostosowane tempo, w jakim można oglądać mecz. Dostępnych jest kilka trybów. Czas rzeczywisty – przeznaczony raczej dla maniaków. Podwójna prędkość – zbyt wolno. Czas biegnie sześciokrotnie szybciej – za szybko, aby w pełni kontrolować poczynania podopiecznych. Razy sześćdziesiąt – mecz wygląda niczym jakiś obłędny sen paranoika.
Ciężko wyjaśnić w racjonalny sposób, dlaczego w grze nie ma prędkości pozwalającej średnio bystremu człowiekowi bawić się komfortowo, lecz jest to niestety faktem. Albo ziewasz z nudów, albo oglądasz kalejdoskop, co chwila nerwowo pauzując grę celem połapania się, co jest grane. Można co prawda ustawić pokazywanie tylko najważniejszych sytuacji, lecz to również nie rozwiązuje problemu. Kolejnym mankamentem jest sposób sygnalizacji przez grę niektórych wydarzeń. Mianowicie nie trzeba wiele, aby nie zauważyć kontuzji gracza albo kartki. Co prawda jest to przez grę sygnalizowane, ale w sposób dość, że tak to ujmę, mało rzucający się w oczy. Jak to się może skończyć, nie trzeba tłumaczyć nikomu, kto choć raz widział mecz w telewizji.
Taktyka, treningi i transfery
Ekran taktyki jest przejrzysty i spełnia swoją rolę dobrze. Szkoda tylko, że nadal nie można obejrzeć aktualnej kondycji zawodnika i jego nominalnej pozycji jednocześnie. Pozmieniano nieco opcje taktyczne dla całego zespołu oraz dla poszczególnych zawodników. Przykładowo na makiecie placu gry z ustawieniem drużyny można konkretnym zawodnikom pokazywać, dokąd mają wybiegać, oraz komu albo w które miejsce boiska podawać piłkę. Wszystko to za dwoma kliknięciami myszy. Niestety gorzej wygląda to w praktyce. Gracze owszem, reagują ma zmiany naniesione „w szatni”, ale wydaje się, iż robią to z dość dużym opóźnieniem.
Jeżeli chodzi o opcje treningowe to wygląda na to, iż nieco je uproszczono, w sensie, że teraz łatwiej się w tym połapać. Za pomocą kilku kliknięć można zmienić program szkoleniowy dla konkretnego zawodnika i przydzielić do niego osobę opiekującą się nim.
Rynek transferowy, chociaż nieco mniejszy, działa całkiem sprawnie. W szczególności skauci jakby jacyś bardziej rozumni. Ich typy co do przewidywań w stosunku do przyszłości ewentualnych przyszłych gwiazd sprawdzają się częściej, niż miało to miejsce do tej pory.
Liga
Jak już wyżej zaznaczyłem, w opisywanej grze nie ma trybu dla wielu graczy. Pojawi się on jako osobna gra o nawie Championship Manager Online. Zapowiadane są ligi z sześciu państw (Anglia, Szkocja, Włochy, Hiszpania, Francja, Niemcy), do których z czasem mają być dołączane następne. Gracze mają być podzieleni na osobne „światy”, w których będą toczyli zmagania z innymi menedżerami. Mówi się nawet o powiadamianiu o zmianach w sytuacji prowadzonego zespołu poprzez SMS. Co z tych planów wyjdzie, czas pokaże.
Podsumowanie
Czy Championship Manager 5 zawiódł? To zależy, jak na to patrzeć. Jako kolejna część serii nie jest na pewno krokiem w przód. Biorąc pod uwagę, że ciężko go za prawowitego spadkobiercę tradycji i dotychczasowego dorobku Championship Managerów, to spoglądając na niego jako na całkowicie nowy produkt, nie jest wcale taki zły. Tytuł przyciągnie zapewne nabywców, zaś uproszczenie gry na początku i przyspieszenie rozgrywki niechybnie spodoba się osobom nie gustującym dotąd w piłkarskich menedżerach.
Inną kwestią jest to, czy należy wydawać gry niedokończone i niedostatecznie przetestowane, a taką bez wątpienia Championship Manager 5 jest. Brak historii graczy albo dźwięki na zdecydowanie zbyt niskim poziomie na pewno nie są świadectwem braku umiejętności ludzi pracujących nad grą, tylko zbyt krótkiego czasu na produkcję. Każda zaleta jest przesłonięta kilkoma wadami albo błędami. Niektóre z nich są tylko irytujące, inne zaś nie pozwalają się po prostu bawić. Być może sytuację poprawią łatki, ale powierzenie tak poważnego zadania niedoświadczonemu deweloperowi nie było dobrym pomysłem. Gra ma potencjał, który powinien w pełni zabłysnąć gdzieś za dwa sezony. Na razie pozostaje liczyć na szybkie poprawki.
Marcin „Siwy” Pietrak
PLUSY:
- zdecydowanie zwiększona prędkość działania;
- możliwość grania podczas liczenia danych;
- lepszy widok na boisko.
MINUSY:
- niedokończona;
- błędy w AI;
- kiepski dźwięk;
- zmniejszona baza danych.