Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Humankind Recenzja gry

Recenzja gry 18 sierpnia 2021, 15:53

Recenzja gry Humankind - ambitny rywal Cywilizacji

Czy potrzebujemy jeszcze jednej gry, takiej jak Civilization? Twórcy Humankind odpowiedzieli twierdząco i na dodatek faktycznie mieli pomysły na to, co zrobić inaczej. Wyszło lepiej?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Rzucenie wyzwania serii dominującej od lat w swojej niszy nie jest łatwą do podjęcia decyzją. Kultowy wzorzec zawsze stoi na uprzywilejowanej pozycji – wspierają go liczni fani oraz lata doświadczenia twórców. Nie zniechęciło to jednak studia Amplitude, które postanowiło wejść na ring razem z Firaxis Games. Choć finalnie wygraną na punkty może pochwalić się seria sygnowana nazwiskiem Sida Meiera, Humankind ma prawo nazywać się godnym rywalem, który może namieszać na rynku strategii 4X.

Deweloperzy z Amplitude dostarczyli bowiem naprawdę bardzo dobrą produkcję, która jest w stanie zagwarantować długie godziny wciągającej rozgrywki. Ich najnowszy tytuł wprowadza do znanej formuły wiele ciekawych zmian oraz usprawnień, które odróżniają go od konkurencji. Mimo że nie wszystkie można uznać za przemyślane, większość z nich zdecydowanie wzbogaca tradycyjny gameplay. Dobrym pomysłem było nadanie większej głębi walce oraz nowe spojrzenie na rozbudowę miast. Humankind gwarantuje również ogromną swobodę w kształtowaniu charakteru naszej cywilizacji. Dzięki temu każda kolejna rozgrywka jest całkowicie inna od poprzedniej. Wszystkie podejścia są przy tym tak samo angażujące.

Losowe wydarzenia pozwalają zdefiniować charakter naszej cywilizacji i uzyskać ciekawe bonusy.

Swoboda, swoboda i jeszcze raz swoboda

PLUSY:
  1. piekielnie wciągająca i doprowadzająca do syndromu jeszcze jednej tury rozgrywka;
  2. tworzenie cywilizacji, które mają swój charakter;
  3. ciekawa mechanika rozbudowy miast;
  4. system walki pozwalający na kombinowanie;
  5. przepiękna grafika obfitująca w detale;
  6. możliwość pokierowania cywilizacją jeszcze na etapie plemienia nomadów;
  7. wydarzenia losowe, które potrafią prowadzić do nieoczekiwanych rezultatów;
  8. satysfakcjonująca eksploracja rozległego świata;
  9. ważna rola ukształtowania terenu.
MINUSY:
  1. pozostawiająca wiele do życzenia SI;
  2. niepotrzebna i irytująca mechanika zanieczyszczenia środowiska;
  3. mniejsze i większe bugi, które potrafią uprzykrzyć zabawę.

Humankind zdaje się być kolejną strategią 4X, która wdaje się w specyficzny romans z gatunkiem RPG. Jak inaczej bowiem nazwać grę pozwalającą na wykreowanie od podstaw własnego przywódcy (lub przywódczyni), któremu dostosujemy zarówno wygląd, jak i cechy charakteru oraz mimikę. To jednak dopiero początek. Podobnie sprawy mają się w przypadku naszej nacji. Grę rozpoczynamy bowiem jako anonimowe plemię nomadów, które nie identyfikuje się na tym etapie z żadną ustanowioną kulturą. Naszym zadaniem jest więc zbieranie jedzenia oraz odkrywanie tajemnic pierwotnego świata. Etap ten trwa zazwyczaj zaledwie kilka lub kilkanaście tur, ale za każdym razem pozostaje tak samo angażujący. Przy każdym podejściu bierzemy bowiem udział w specyficznym wyścigu. Odkrywamy okolicę, rozwijamy nasze wędrowne plemię i zbieramy punkty, by jak najszybciej przekształcić je w pełnoprawną cywilizację.

W momencie gdy osiągniemy przełom, mamy okazję ponownie dostrzec cechy wspólne z gatunkiem RPG. Humankind nie każe nam bowiem wybrać konkretnej nacji, którą poprowadzimy do zwycięstwa. Zamiast tego do naszej dyspozycji oddany zostaje szereg ludów. Wybór jednego z nich nie oznacza przy tym, iż od teraz pokierujemy losami konkretnego kraju, który poprowadzimy do gwiazd. W większym stopniu przypomina to bowiem szansę zaadoptowania kultury, którą w danej epoce nasza cywilizacja będzie się inspirować. Owszem, możemy więc wybrać Asyryjczyków i w tym momencie takie miano będzie nosić nasza nacja. W kolejnej epoce mamy jednak okazję dokonać zmiany i zdecydować, że od teraz naszym wzorcem są Grecy. Ich kulturę da się z kolei wymienić na Holendrów, Polaków, dynastię Ming czy Krzyżaków. Każda z nich charakteryzuje się przy tym innymi bonusami, specjalnymi budynkami oraz jednostkami.

Nasza cywilizacja rozwija się bowiem wraz z mijającymi epokami, a nie odkrywanymi technologiami. Odblokowujemy je z kolei, wykonując odpowiednie zadania. Są one przy tym związane z typem kultury, który wybraliśmy. Dowodząc nacją skupioną na ekspansji, rozwiniemy się szybciej, zajmując nowe terytoria. Cywilizacja oparta na produkcji będzie natomiast osiągać kolejne kamienie milowe, rozbudowując swoje rozległe miasta. System ten pozwala na bardzo elastyczne kierowanie losami narodu. To od nas zależy, jakimi premiami charakteryzować się będzie nasz lud. Nic nie stoi na przeszkodzie, by zacząć od rolniczej społeczności, której tylko sianie zboża w głowie, a skończyć na wojownikach, których boi się cały świat. To także po prostu ciekawszy system niż ten występujący w Civilization. W przeciwieństwie do produkcji studia Firaxis w Humankind po wyborze Mongołów nie jesteśmy skazani na ciągłe dążenie do konfliktu.

Baza dostępnych kultur jest szeroka i oferuje dużo swobody.

Wśród dostępnych cywilizacji znajdziemy również Polskę (oczywiście w towarzystwie husarii).

Wybór konkretnej kultury, jaką chcemy w danym momencie zaadaptować, to jednak tylko część aspektu dostosowywania nacji do naszych potrzeb. W trakcie rozgrywki mamy bowiem okazję wprowadzić w życie również wiele zasad oraz praw rządzących egzystencją naszej społeczności. Ich zastosowanie jest przy tym zależne zarówno od wynalezienia odpowiednich technologii, jak i od naszych aktualnych działań. Okazję do kodyfikacji prawa otrzymamy więc po osiągnięciu odpowiedniej pozycji z drzewka nauki. Inne zasady potrafią jednak pojawiać się w o wiele bardziej naturalny sposób. Powiedzmy, że w naszym państwie ogromne tereny zajmują pola uprawne. Może to więc dobry moment, by określić sposób dziedziczenia ziemi? Zbudowaliśmy wiele posterunków, które wpływają na stabilność w społeczeństwie? Chyba czas ustalić zatem zakres swobód obywatelskich.

Mapa świata potrafi prezentować się naprawdę pięknie, a stopniowa rozbudowa miast autentycznie cieszy wzrok.

Drzewko zasad jest przy tym bardzo rozległe i obejmuje kwestie religii, gospodarki, władzy czy podejścia do nauki. Każde zagadnienie oferuje dwa rozwiązania, które gwarantują różne bonusy. Musimy więc stale decydować, co jest dla nas w danym momencie bardziej opłacalne. Nasze wybory wpływają natomiast na charakter naszej cywilizacji reprezentowany przez cztery wskaźniki. Możemy skierować swój kraj na drogę autorytaryzmu lub wolności, kolektywizmu lub indywidualizmu, tradycjonalizmu lub innowacyjności oraz przywiązania do ojczyzny lub kosmopolityzmu. Wizerunek naszej cywilizacji, który ukształtujemy, będzie przy tym wpływać na to, jak postrzegają nas rywale.

Kolorki, cyferki i zawroty głowy

Równie ważnym aspektem rozgrywki jest bezpośrednia rozbudowa naszego imperium, czyli poszerzanie jego granic oraz rozwijanie miast. W grze studia Amplitude element ten różni się od podobnych systemów w Civilization. Nowe tereny zajmujemy bowiem nie poprzez rozszerzanie granic poszczególnych osad. Zamiast tego po założeniu miasta podbijamy od razu cały region, w którym się ono znajduje. Musimy więc uważnie wybierać, jakie obszary mapy są dla nas najbardziej łakomymi kąskami. Jest to tym ważniejsze, że surowce strategiczne występują na niej nadzwyczaj skąpo. Posiadanie żelaza lub saletry może być za to kwestią zwycięstwa lub porażki.

Drzewko technologii to element, z którym twórcy nadmiernie nie eksperymentowali.

Miasta rozwijamy z kolei na dwa sposoby. Przede wszystkim powiększamy je poprzez dołączanie do nich wyspecjalizowanych dzielnic. Zajmują one następne fragmenty terenu i odpowiadają za dostarczanie jedzenia, punktów produkcji, nauki, złota, wpływów i stabilności, czyli zadowolenia mieszkańców. Tego rodzaju rozbudowa potrafi doprowadzić do stworzenia olbrzymich metropolii, które nierzadko obejmują większość rejonu, na jakim się znajdują. Jednocześnie możemy również wznosić ulepszenia, które nie poszerzają granic miast, tylko modyfikują ich statystyki. Możemy więc budować kuźnie, biblioteki czy giełdy.

Niestety, choć system ten w gruncie rzeczy nie jest skomplikowany, na drodze do jego opanowania staje interfejs. Twórcy wyraźnie starali się ułatwić graczom orientację w zawiłościach rozwoju ich imperium, lecz udało im się to jedynie połowicznie. Z jednej strony każdy rodzaj przychodu charakteryzuje się innym kolorem, który łatwo zapamiętać. Oznaczone są tak również budynki w menu zarządzania miastem. W chwili wznoszenia nowej dzielnicy otrzymujemy też przejrzystą informację, jak duży przychód będzie ona zapewniać. Z drugiej strony zbyt mało różnią się one od siebie wizualnie. W pewnym momencie trudno więc ocenić, ile sektorów rolniczych lub przemysłowych ma dana osada. Staje się to szczególnie uciążliwe w przypadku rozległych metropolii, które składają się z wielu dzielnic.

Przewaga wysokości potrafi całkowicie odwrócić losy bitwy.

MIASTA PEŁNE CUDÓW

Podobnie jak w Civilization, tak i w Humankind również mamy okazję stworzyć liczne cuda w rodzaju piramidy Cheopsa lub świątyni Artemidy. W tym przypadku budowę obiektu musimy jednak zarezerwować za pomocą punktów wpływu. Po dokonaniu tego stajemy się jedyną nacją, która może postawić taką konstrukcję. Zapobiega to frustrującym sytuacjom z Civilization, w których nasi rywale kończyli wznoszenie obiektu tuż przed nami. Niektórym tego rodzaju rozwiązanie może jednak przeszkadzać, ponieważ eliminuje z rozgrywki element ryzyka, jakie wiązało się z rozpoczęciem budowy cudu.

Szalona SI nieskora do ataku

Gracze zaznajomieni z produkcjami studia Amplitude wiedzą, że jednym z głównych problemów tych deweloperów bywa nie najlepsza SI. Niestety, z podobną sytuacją mamy do czynienia również w przypadku Humankind. Nie oznacza to jednak, że francuscy twórcy nie dokonali pewnych poprawek w stosunku do swoich poprzednich dzieł. Przede wszystkim poszczególni rywale posiadają teraz naprawdę wyraziste charaktery. Podczas rozgrywki możemy bowiem wybierać spośród wielu różniących się od siebie przeciwników. Bardzo szybko da się zauważyć, którzy z nich są ufni, zdradliwi bądź przyjaźni. Można wśród nich natrafić nawet na prawdziwego socjopatę, który jest najgorszym sąsiadem, jakiego można sobie wyobrazić.

Są oni także kompetentni, jeśli chodzi o rozwijanie swoich państw. Na pewnych etapach rozgrywki nadążanie za nimi potrafiło być prawdziwym wyzwaniem. SI rozbudowuje bowiem swoje miasta w przemyślany i zbalansowany sposób, a przy tym dba o wykonywanie misji pozwalających na awans do kolejnej epoki. Niejednokrotnie rywale byli więc dwa kroki przede mną i dopiero po chwili doganiałem ich pod względem rozwoju kulturowego.

Góry potrafią zastąpić miastu porządne mury.

Niestety, te pozytywne wrażenia zaburza fakt, iż SI jest bardzo pasywna. Wirtualni przywódcy nie dążą do konfliktu i nie atakują nawet w przypadku skrajnej przewagi militarnej. Doprowadziło to do sytuacji, w której prawie całkowicie porzuciłem rozwój swojego wojska i skupiłem się na rozbudowie miast. Jedynym wyjątkiem od tej reguły był wspomniany wcześniej socjopatyczny przywódca, którego głównym hobby jest produkowanie niezliczonych zastępów konnych łuczników, by następnie rozjeżdżać nimi swoich przeciwników. Wśród nich znalazłem się również i ja. Do tego momentu nie potrafię stwierdzić, jakim cudem jest on w stanie jednocześnie rozbudowywać swoje osady i tworzyć tak olbrzymie oddziały, których naprawdę nie sposób powstrzymać.

Pomijając ten ewenement, braku częstszej agresji SI szkoda tym bardziej, że walka w grze jest naprawdę przyjemna i oferuje o wiele większe możliwości niż w konkurencyjnym Civilization. Zamiast prostych potyczek pojedynczych jednostek w Humankind stają przeciwko sobie całe armie złożone z kilku oddziałów. Po zainicjowaniu starcia przenoszeni jesteśmy na ograniczoną „planszę”, która obejmuje pobliskie tereny. Odpowiednie poruszanie się po niej oraz rozstawienie jednostek jest kluczem do zwycięstwa, ponieważ ogromne znaczenie w kwestii statystyk oddziałów ma ukształtowanie terenu. Możemy więc chować je w lasach, ustawiać na wzgórzach lub utrzymywać za murami miast. Tego rodzaju podejście pozwala na zwycięstwo, nawet gdy mierzymy się z silniejszymi armiami. Wszystko zależy od tego, jak rozegramy bitwę. Niestety, o ile nie wejdziemy w rolę najeźdźcy, niezbyt często będziemy świadkami tego typu batalii.

W walce warto jest korzystać z fortyfikacji i ukształtowania terenu.

Relacje z rywalami ratuje na szczęście dyplomacja, która działa w ciekawy sposób. Nawet w okresie pokoju mamy okazję naciskać na przeciwników, dzięki mechanice kryzysów. Możemy w jej ramach żądać poszanowania dla naszych mniejszości narodowych lub religijnych, podpisania konkretnych umów lub wycofania się z granicznych terenów. Wiele z tych akcji jest przy tym okazją, by znaleźć pretekst do wojny. Atak z zaskoczenia i bez wyraźnego powodu wiąże się bowiem z dużymi karami. Natomiast gracze, którzy wolą skupić się na bardziej pokojowej rozgrywce, mogą zaangażować się w tworzenie sojuszy, unii celnych, naukowych bądź kulturowych oraz podpisywanie traktatów. Każda aktywność dyplomatyczna kosztuje oczywiście odpowiednią liczbę punktów wpływu.

Piękna gra z problemami

Warto też wspomnieć o tym, jak wygląda Humankind. Już na pierwszych screenach gra prezentowała się bowiem naprawdę bardzo dobrze. Ujrzenie świata zaprojektowanego przez studio Amplitude w ruchu to jednak całkowicie inne doświadczenie. Ten tytuł jest po prostu piękny. Co chwilę natrafić można na interesująco rozlokowane pagórki, malownicze wodospady, ostre szczyty gór czy jasnozielone polany. Ponadto na mapie aż roi się od detali. Po drogach poruszają się ludzie oraz pojazdy, w lasach zaś dojrzymy dzikie zwierzęta. Cały świat w Humankind po prostu żyje i cieszy oczy krajobrazami.

Rozgrywka w pierwszych epokach dostarcza zdecydowanie najwięcej zabawy.

Niestety, poza chwaleniem produkcji francuskich deweloperów trzeba również zwrócić uwagę na problemy, z jakimi ta nadal się boryka. Występuje tu bowiem wiele mniejszych lub większych bugów. Czasami tekstury jednostek potrafią w niewyjaśnionych okolicznościach po prostu zniknąć. W innym momencie zmuszony byłem do wczytania wcześniejszego zapisu, ponieważ gra nie chciała przejść do kolejnej tury.

Twórcy nie ustrzegli się również paru większych wpadek, które bywają zwyczajnie kompromitujące. Niemożliwe jest chociażby podbicie miast wyspiarskich, ponieważ deweloperzy nie przewidzieli opcji ataku z morza. Kłopoty pojawiają się także w związku z bronią atomową. W ciągu kilku rozgrywek nie byłem w stanie jej przetestować, ponieważ zbudowanie silosu rakietowego z jakiegoś powodu obniżało zadowolenie mieszkańców do zerowego poziomu. Sytuacja ta uniemożliwiała więc jakikolwiek postęp w produkcji pocisków jądrowych. Do dzisiaj nie wiem, czy jest to spowodowane bugiem, czy może mechaniką, która nie została odpowiednio wytłumaczona w grze.

Fani Ghandiego będą mieli okazję użyć w Humankind jego ulubionej metody negocjacji.

Do błędów zaliczyć wypada również wprowadzenie mechaniki zanieczyszczenia środowiska. Wydaje się być ona dodana do gry na szybko, w wyniku inspiracji tym samym elementem w Civilization 6. Niestety, w przeciwieństwie do pierwowzoru jest po prostu nudna. Nie doświadczymy tu podnoszącego się poziomu mórz czy intensywnych katastrof pogodowych. Zamiast tego wzrost zanieczyszczenia wpływa jedynie na generowanie absurdalnie wysokich kar do stabilności.

Biorąc pod uwagę, że SI ma ekologię w poważaniu, końcowe fazy gry zmieniają się więc w irytującą i niekończącą się walkę z niezadowoleniem społeczeństwa. Sposobów na efektywne przeciwdziałanie zanieczyszczeniu bowiem brak. Jest to więc element, który twórcy powinni radykalnie przemodelować i poprawić lub umożliwić jego wyłączenie. Na szczęście studio Amplitude znane jest z długotrwałego wspierania swoich produkcji oraz aktywnej współpracy ze społecznością. Możliwe więc, że większość problemów gry zostanie prędzej czy później wyeliminowana.

AI nie przejmuje się zanieczyszczeniami i zmienia rozgrywkę w absurdalną walkę z niezadowoleniem obywateli.

Pretendent do tronu

Jeśli ktoś potrzebuje prostej wskazówki, czy warto dać szansę Humankind, niech wie, że pisząc ten tekst, myślałem tylko o tym, by znowu uruchomić grę i rozpocząć kolejną rozgrywkę. Dzieło studia Amplitude jest bowiem piekielnie wciągające i nawet pomimo paru niedociągnięć gwarantuje solidną dawkę dobrej zabawy. W trakcie testowania tej produkcji mogłem denerwować się na SI lub znikające jednostki, jednak nie zmienia to faktu, że przez cały ten czas byłem przykuty do ekranu i odcięty od otaczającego mnie świata.

Gra ma również do zaoferowania znacznie więcej niż to, co opisałem powyżej. Gdybym omówił wszystkie interesujące elementy, takie jak chociażby sposób funkcjonowania artylerii, metoda odblokowywania broni jądrowej czy ogrom dostępnych surowców, tekst ten stałby się dwa razy dłuższy. Wszyscy fani strategii 4X powinni więc po prostu uruchomić swoje komputery i zwyczajnie zagrać w Humankind.

O AUTORZE

W Humankind spędziłem ok. 20 godzin, ale wiem, że to dopiero początek mojej przygody z dziełem studia Amplitude. Tak to jest, gdy pierwszą produkcją, jaką ogrywałeś w życiu jest Civilization 2. Z poprzednimi tytułami francuskich deweloperów również miałem zresztą do czynienia i bardzo cenię sobie ich dorobek.

Strategie turowe są więc bardzo bliskie memu sercu, a Humankind wprowadza do znanej mi formuły wyczekiwany powiew świeżości. Wiem też, że twórcy nie porzucą swojego dzieła i będą je dalej konsekwentnie rozwijać. Ich gra zagości więc na moim dysku na długo.

ZASTRZEŻENIE

Egzemplarz gry Humankind otrzymaliśmy bezpłatnie od polskiego dystrybutora, firmy Cenega.

Przemysław Dygas

Przemysław Dygas

Na GRYOnline.pl opublikował masę newsów, nieco recenzji oraz trochę felietonów. Obecnie prowadzi serwis Cooldown.pl oraz pełni funkcję młodszego specjalisty SEO. Pierwsze dziennikarskie teksty publikował jeszcze na prywatnym blogu; później zajął się pisaniem na poważnie, gdy jego newsy i recenzje trafiły na nieistniejący już portal filmowy. W wolnym czasie stara się nadążać za premierami nowych strategii i RPG-ów, o ile nie powtarza po raz enty Pillars of Eternity lub Mass Effecta. Lubi też kinematografię i stara się przynajmniej raz w miesiącu odwiedzać pobliskie kino, by być na bieżąco z interesującymi go filmami.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Wolisz strategie turowe, czy w czasie rzeczywistym?

Turowe
52,2%
W czasie rzeczywistym
47,8%
Zobacz inne ankiety
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?