Filmy dla dorosłych, które za dzieciaka obejrzeliśmy na Polsacie
Lata 90. i początek XXI wieku to czas, w którym nikt jeszcze nawet nie marzył o Netflixie. Większość z nas musiała oglądać na Polsacie i TVP to, co nasi rodzice... I przekonywać ich, by pozwolili nam zostać choć chwilę NA FILMIE DLA DOROSŁYCH.
Spis treści
To, co łączy wszystkie produkcje w tym zestawieniu, to posmak zakazanego owocu. Każdą z nich cechuje bowiem coś, co sprawia, że nie jest ona przeznaczona dla gimnazjalistów czy nawet uczniów pierwszych klas szkoły średniej. A mimo to coś nas do nich ciągnęło, coś sprawiało, że wciąż namawialiśmy rodziców, by pozwolili nam obejrzeć chociaż kilka minut. Mówiąc „nas”, mam na myśli pokolenie wychowane na filmach dostępnych w telewizji. Ale nawet gdy oglądaliście z rodzicami tylko produkcje na DVD, Netflixie i HBO, sprawdźcie, co kręciło dwunastolatków kilkanaście lat temu!
Terminator 2: Dzień sądu
- Co to: kontynuacja hitu science fiction o zabójczej maszynie
- Jaką wymówkę stosowaliśmy, żeby obejrzeć z rodzicami? Pan na plastyce kazał narysować przyszłość, więc...
- Gdzie obejrzeć: Amazon Prime, iTunes Store
Pierwszy Terminator był w momencie premiery jednym ze świeższych spojrzeń na kino science fiction. Jednocześnie niepozbawione ambicji artystycznych i diabelnie efektowne. Jednak to dopiero jego sequel sprawił, że postać T-800 stała się tak kultowa. Nie jestem pewien, którą część w dzieciństwie oglądałem jako pierwszą. Pamiętam jednak bardzo wyraźnie, że cybernetyczny organizm ze święcącymi czerwonymi oczami przyprawiał mnie o koszmary przez dobrych kilka miesięcy. A jednak, kiedy nadarzała się okazja, wciąż chciałem oglądać więcej, zapewniając rodziców, że wcale, ale to wcale się nie boję.
Arnold Schwarzenegger nie jest mistrzem pokazywania skomplikowanych emocji targających głównym bohaterem. Ale paradoksalnie jego braki w zdolności odgrywania ról dramatycznych w przypadku postaci T-800 stanowiły zaletę. Terminator jest beznamiętny (szczególnie na początku), twardy i nieustępliwy. Idealna maszyna do zabijania. Wprawdzie potem okazuje się, że nie do końca, jednak obraz, który zostaje w głowie po latach, to ten z początku serii.
Nie wiem, co poza Arnoldem tak fascynowało mnie w Terminatorze. Moja niewiedza nie wynika jednak z wad filmu, bo to w swoim gatunku dzieło niemal idealne – po prostu nie wiem, co tak bardzo intrygowało dzieci zakradające się do pokoju rodziców, by choć kątem oka zobaczyć T-800. Czy był to świat science fiction, trochę postapokaliptyczny, a trochę cyberpunkowy? A może po prostu James Cameron potrafi robić kino fascynujące jednocześnie dzieci i dorosłych?