Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 21 grudnia 2006, 12:25

autor: Krzysztof Mielnik

X3 Reunion - recenzja gry

Trzeci X trzyma wysoki poziom, po raz wtóry przebijając poprzedniczkę zarówno pod względem wykonania technicznego, jak i grywalności.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Wielbiciele kosmicznych strategii nie mogą czuć się zbytnio rozpieszczani. Pozycji tego typu ukazuje się tak niewiele, że każda premiera omawiana jest na rok wcześniej, kampanię reklamową w sporej mierze realizują sami gracze, zaś pojawienie się gotowego produktu na rynku uświetnione zostaje tysiącami analitycznych postów na dedykowanych forach dyskusyjnych. Nie inaczej sprawa wygląda w przypadku X3: Reunion. Bohaterka niniejszego tekstu jest kontynuacją X: Beyond The Frontier i X2: The Threat, które wyrobiły sobie solidną markę dzięki świetnemu wykonaniu i (szczególnie w przypadku dwójki) dopracowanej w najdrobniejszych szczegółach szacie graficznej.

Na czym polega rozgrywka w Reunion? Gra jest typową kosmiczną strategią. Naszym celem jest gromadzenie dóbr, rozbudowa floty, toczenie walk z wrogo nastawionymi frakcjami i eksploracja wszechświata. Słowem – próba zarządzenia kosmosem na całej linii. Gra zachowała główne cechy poprzedniczek, więc ci z was, którzy zaznali już świata spod znaku „X” odnajdą się w niej jak ryby w wodzie. Tym, dla których spotkanie z Reunion okaże się pierwszą próbą sił w reprezentowanym przez nią gatunku radzę zaś uzbroić się w pokaźną dawkę motywacji i samozaparcia, bo gra nie należy ani do najłatwiejszych, ani do... najbardziej dynamicznych. I jakkolwiek tę pierwszą cechę należy jej zapisać zdecydowanie po stronie plusów, o tyle już drugą – niekoniecznie.

Widok nowej planety zawsze chwyta za serce.

Zabawę rozpoczynamy w dalekiej przyszłości. Ziemianie od dawna kolonizują wszechświat, a walka o nowe terytoria z każdą chwilą staje się coraz bardziej zażarta. Lądujemy w skórze poznanego już przy okazji X2 Juliana Brennera. Latając niewielkim stateczkiem możemy wybrać podążanie za linią fabularną i próbę dekonspiracji wielkiego spisku lub oderwanie się od niej i oddanie niczym nieskrępowanej eksploracji kosmosu. Zaznaczmy, że podczas wykonywania misji nikt nie będzie prowadził nas za rączkę. Za przykład weźmy jedno z pierwszych, łatwiejszych w realizacji zadań. Za cel postawiono nam wytropienie pewnego informatora. Oczywiście dostajemy wytyczne, gdzie powinniśmy go szukać, niemniej i tak doprecyzowanie i ustalenie dokładnego miejsca występowania poszukiwanego zajmuje całkiem ładny kawałek czasu. Tym krótszy, im szybciej i sprawniej załapiemy specyfikę rozgrywki. Trzeba przyznać, że w wielu momentach stawia się tu na kreatywność i umiejętność wyciągania logicznych wniosków.

Najwięcej czasu poświęcamy Reunion po prostu latając, rozglądając się za ewentualnymi misjami do wykonania i przeprowadzając transakcje handlowe. Te są zresztą bardzo istotną składową gry, gdyż dzięki prowadzonym operacjom zyskujemy pieniądze, które przeznaczyć możemy na udoskonalanie sprzętu. O ile bowiem z początku nasz mały stateczek hasa sobie beztrosko po bezkresie kosmosu niczym szprotka w morzu, o tyle wraz z postępem w rozgrywce spotkamy się z coraz „grubszymi rybami”, przed którymi musimy się skutecznie obronić. Warto wspomnieć, że na początku jesteśmy zdani na innych w kwestii zakupu jakichkolwiek dóbr. Wraz z gromadzeniem majątku stopniowo możemy pozwalać sobie na coraz więcej. W finale to my tworzymy własne fabryki. Silna, rozbudowana flota pozwala nam zaś na dezorganizowanie prac konkurencji poprzez destrukcję jej zakładów. W ten oto sposób, przejmując stopniowo dowodzenie nad coraz to nowymi obszarami, dbamy o prawidłowy rozwój swojego imperium.

Jedna z wymyślnych kosmicznych przystani.

Co niezwykle istotne, wszystkie te zmagania toczymy w przepięknym środowisku. Trzeba przyznać, że graficy EgoSoftu nie spoczęli na laurach po ciepłych słowach, jakie padały zewsząd pod kierunkiem The Threat i w kolejnej części gry widać znowu duży skok jakościowy względem poprzedniczki. Sunąc statkiem i patrząc na graficzny przepych można czasem odnieść wrażenie, jakby rzeczywiście przebywało się w przestrzeni międzyplanetarnej. Efekty smug, świateł, odblasków – to trzeba ujrzeć w ruchu, bo słowami doprawdy ciężko ogarnąć przyjemność oglądania tychże. Począwszy od wszelkiego typu tworów naturalnych, jak planety i mgławice poprzez fantazyjne stacje kosmiczne aż po wykonane z pietyzmem statki kosmiczne mamy do czynienia z zasługującym na wiele ciepłych słów kunsztem pracy graficznej.

Klawiszologia gry jest na tyle prosta, by sterowanie nie stało się przyczyną frustracji jakiegokolwiek gracza. Kontrolowanie naszych statków może bez najmniejszego problemu obyć się bez użycia specjalnych wolantów. Standardowy zestaw klawiatura + mysz pozwalają poczuć pełną radość z rozgrywki.

Gra jest rozbudowana i jej porządne zgłębienie zajmuje niezły kawałek czasu. Dobrze więc, że dystrybutor pomyślał o dołączeniu porządnej, kilkudziesięciostronicowej instrukcji obsługi. Książeczka pozwala nam zaznajomić się z podstawowymi prawidłami rozgrywki, stanowiąc realną pomoc szczególnie dla tych, którym jeszcze nie było dane spróbować swych sił w X-owej sadze.

Gra nie poraża dynamiką, co nieśmiało starałem się zaznaczyć już na początku i w tym momencie zmuszony jestem owe zdanie powtórzyć. Czasem wydaje się, że żmudny proces przechodzenia od walki przez handel po budowanie imperium ciągnie się w nieskończoność, obfitując w długie chwile braku konkretnej, budzącej adrenalinę akcji. Nie mógłbym stwierdzić, że gra sama w sobie jest nudna, bo nie byłoby to zgodne z prawdą, niemniej chwile przestojów i spowolnienia tempa rozgrywki zdarzają się tak często, że po długim czasie spędzonym przed monitorem rzeczywiście daje się to we znaki.

Chwila odpoczynku od międzyplanetarnych wojaży.

Na pytanie, czy warto zakupić trzeciego X-a odpowiem jednoznacznie: Tak! Dlaczego? Cóż, wystarczy spojrzeć na półki z grami w najbliższym sklepie i policzyć produkcje oferujące podobną tematykę, by już mieć wystarczającą odpowiedź. Inna rzecz, że trzecia gra firmy EgoSoft trzyma wysoki poziom, po raz wtóry przebijając poprzedniczkę zarówno pod względem wykonania technicznego, jak i grywalności. Fakt, że przychodzi nam za nią zapłacić niespełna 60 złotych niechże stanie się argumentem koronnym. Krótko i na temat – polecam!

Krzysztof „Bakterria” Mielnik

PLUSY:

  • grafika i efekty;
  • swoboda działania;
  • zróżnicowanie świata gry;
  • sensowny poziom trudności.

MINUSY:

  • niewielka dynamika rozgrywki;
  • duże opóźnienie polskiego wydania.
Recenzja gry Microsoft Flight Simulator 2024 - niezapomniany lot i mocne turbulencje
Recenzja gry Microsoft Flight Simulator 2024 - niezapomniany lot i mocne turbulencje

Recenzja gry

MSFS 2024 to sequel, który waży 100 GB mniej niż poprzednik, jest jeszcze ładniejszy i bogatszy w zawartość, ma wbudowane najpopularniejsze mody z poprzedniej wersji - ale zostało to okupione masą nowych problemów i niedoróbek.

Recenzja gry Farming Simulator 25 - Giants Software, nie można tak było od razu?
Recenzja gry Farming Simulator 25 - Giants Software, nie można tak było od razu?

Recenzja gry

Choć Farming Simulator 25 nie przynosi wszystkich zmian, o jakie prosili fani, to dzięki takim funkcjom jak deformacja terenu i GPS jawi się jako najlepsza dotychczas odsłona cyklu. Odsłona, która daje mnóstwo frajdy - a z modami będzie jeszcze lepiej!

Recenzja gry MechWarrior 5 Clans - dla fanów uniwersum BattleTech ta gra jest jak gwiazdka
Recenzja gry MechWarrior 5 Clans - dla fanów uniwersum BattleTech ta gra jest jak gwiazdka

Recenzja gry

MechWarrior 5: Clans zapowiadał powrót serii do motywów, które stanowiły o jej świetności w połowie lat 90. XX wieku. O grze było jednak dość cicho przed premierą, co wzbudzało moje obawy. Czy studio Piranha Games stworzyło w końcu tytuł godny przodków?