Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 7 listopada 2001, 12:47

World War III: Black Gold - recenzja gry

World War III to gra z gatunku RTS, opowiadająca historię wojny o wyczerpujące się złoża ropy naftowej rozpoczętą w 2001 roku. Gracz może dowodzić siłami każdej ze stron konfliktu, którymi są Stany Zjednoczone, Rosja, Irak.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

World War III: Black Gold - o tej grze było głośno już od blisko roku, wszędzie słychać było hasła w stylu: nowe dzieło „chłopaków z Topware”, świetny RTS, itp. Akurat tak się złożyło, że wcześniej było mi dane grać w poprzednie dwie produkcje tych samych autorów, tj. Earth 2150: The Moon Project oraz Earth 2150: Escape from the Blue Planet i przyznam byłem ciekaw co tak naprawdę zaprezentuje sobą Trzecia Wojna Światowa. Czekałem i czekałem, aż w końcu po licznych opóźnieniach finalna gra w polskiej wersji językowej wpadła w moje rączki. Pierwsze wrażenie jakim jest intro zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Nie dość, że jest dobrze wykonane technicznie i wprowadza gracza w odpowiedni nastrój, to na dodatek (poniekąd) współgra z rzeczywistymi wydarzeniami rozgrywającymi się na bliskim wschodzie. Mamy tu dwa wielkie mocarstwa Rosję i Stany Zjednoczone oraz wojska bliskiego wschodu reprezentowane przez armię Iracką. Ludzkość stanęła przed wielkim kataklizmem - w ciągu dwóch-trzech lat zasoby ropy całkowicie się wyczerpią, a to spowoduje załamanie się światowej gospodarki i przemysłu. Organizacja Narodów Zjednoczonych podejmuje decyzję o przejęciu wszystkich złóż ropy na Ziemi, a nie kto inny jak OPEC otwarcie się temu przeciwstawia. Wybucha konflikt, no i to mniej więcej tyle słowem wprowadzenia.

Po naprawdę niezłym wprowadzeniu mój entuzjazm minimalnie opadł. Tak naprawdę World War III: Black Gold to nic innego jak poprzednie RTS-y z firmy Topware (tj. seria Earth 2150) zmieniły się tylko strony konfliktu, wojska i cała otoczka fabularna. Gra wykorzystuje zmodyfikowany engine graficzny użyty już w wyżej wymienionych grach. Grafika nadal prezentuje się dobrze, trójwymiarowo modelowany teren, bardzo ładnie przedstawiony stały upływ czasu i związane z tym zmiany pory dnia i nocy. Na szczególną pochwałę zasługują efekty świetne (nasze jednostki i budynki włączają światła w nocy, promienie wschodzącego słońca oświetlają naszą bazę, itp.). Możemy w dużym zakresie przybliżać i oddalać widok, przy czym zastosowano tu ten sam patent co np. w Emperor: Battle for Dune , tzn. zmianę kąta patrzenia w zależności od zbliżenia widoku ogólnego. Przy okazji zbliżeń widać pierwsze oznaki starzenia, co by nie mówić wysłużonego już silnika. Budynki, czołgi, śmigłowce i inne pojazdy są kanciaste i właśnie przy dużym zbliżeniu widać, że już chyba czas zrobić coś nowego. Mimo to wrażenia wizualne są bardzo pozytywne, a wszystko tworzy ładną, zgrabną i efektowną całość, nie sposób jednak nie powiedzieć – „ale to już było”. Co do dźwięku i polskich tekstów to......hmm ja chyba nigdy nie przywyknę do polskich wersji. Nie mniej jednak w tej dziedzinie wszystko jest jak być powinno, muzyka dobrze buduje atmosferę napięcia, a oddziały informują o tym co robią, krzyczą gdy wpadną pod krzyżowy ogień wroga, odgłosy w stylu „jestem pod ostrzałem”, „wróg w zasięgu” „dostałem” to normalka. W sumie jakby się czepiać to brzmi to trochę sztucznie, ale może to moje uprzedzenia.

Jak już na początku wspominałem do wyboru mamy trzy narodowości: Amerykanów, Rosjan i Irakijczyków. Każda strona konfliktu jest inna, posiada inną kampanię i misje oraz co najważniejsze wymaga od gracza stosowania odmiennej taktyki walki. Rosjanie dysponują prostym i tanim sprzętem bojowym (np. Uaz-469, czołg T-80, pływający transporter BTR-60PB), który charakteryzuje się tym, że załogi same dokonują napraw i dbają o dobry stan techniczny maszyn. Podobna sytuacja odnosi się do ich budynków, a ponadto globalnie jak w rzeczywistości mają duże problemy z wewnętrzną organizacją i finansami.

Z kolei amerykanie są bardzo zorganizowani, szybko wdrażają nowe technologie, a jednostki którymi dysponują znane są wszystkim, między innymi to: M1025A2 Hammer, M1 Abrams, M2 Bradley oraz śmigłowce AH 64 Apache i RAH 66-Comanche. Irak, no to dopiero potęga - kupa fanatyków religijnych uzbrojonych w co się da, broń pochodzącą z różnych źródeł, m.in. jeep Willis, czołg, T-72, chińska lekka artyleria rakietowa Type 63 i śmigłowiec MI-6. Poświęcenie i dobra znajomość terenu to ich największe atuty. Struktury i instalacje naziemne poszczególnych przeciwników różnią się wyglądem, jednak praktycznie rzecz biorąc każda strona posiada podobne lub odpowiadające sobie budynki, np. lotniska, generatory, lądowiska, radar, centrum komunikacyjne czy gniazda karabinów, za wyjątkiem kilku struktur specjalnych, typu Irackiego Centrum Sabotażowego, które zajmuje się szkoleniem jednostek samobójczych w stylu „arab naszpikowany C4”.

Do wykonania mamy sześć kampanii (dwie dla każdego kraju) po pięć misji każda, połączonych spójną fabułą. W każdej musimy osiągnąć różnorodne, z góry narzucone cele, lecz nieraz podczas zadania otrzymujemy kolejne rozkazy. Widać, że twórcy starali się maksymalnie urozmaicić stary i wysłużony schemat „buduj bazę i niszcz wroga”, dla przykładu już w drugiej misji po stronie amerykańskiej musimy przejąć wrogiego jeepa, później niepostrzeżenie przeniknąć do jego bazy, ukraść pojazd minujący, zaminować kluczowe punkty obrony i dopiero wówczas zaatakować. W kampanii rosyjskiej zastosowano też znane z serii Earth 2150 rozwiązanie, polegające na stałej rozbudowie bazy głównej i budowie baz pomocniczych na potrzeby kolejnych operacji, z możliwością dowolnego przełączania się między nimi oraz transportowania pojazdów i broni. Jak wiadomo pozwala to na toczenie walk w kilku miejscach równocześnie. Można też zejść do podziemi i drążyć specjalne tunele oraz korzystać z umiejętności wojsk inżynieryjnych, budować mosty pontonowe i fortyfikacje. Jednostki posiadają ograniczoną ilość amunicji, co zmusza graczy do ciągłego zaopatrywania oddziałów. Odziały nasze zwiększają również swoje umiejętności i doświadczenie w miarę rozgrywania kolejnych bitew. Wszystkie te zabiegi uatrakcyjniają grę i czynią ją mniej schematyczną, jednak i tu odnoszę wrażenie, że jest to kolejny zlepek starych rozwiązań stosowanych w Earth 2150.

Interfejs również wygląda znajomo i stanowi bezpośrednią modyfikację tego znanego z The Moon Project. W centrum ekranu znajduje się podstawowe menu rozkazów, dzięki któremu możemy w prosty sposób grupować oddziały w formacje bojowe, przywołać śmigłowce zaopatrzeniowe, wydawać rozkaz ostrzału danego celu, zgaszenia i włączenia świateł, itd. Z prawej strony umiejscowione zostało okno z listą instalacji naziemnych i jednostek, które możemy wybudować (cztery grupy jednostek: pojazdy bojowe, pojazdy wsparcia, pojazdy inżynieryjne oraz śmigłowce), w lewym zaś jest czytelna mapa sytuacyjna. System rozwoju naukowo-technologicznego także jest odbiciem tego z Earth 2150, wchodzimy do specjalnego ekranu technologicznego, mamy kilka rodzajów sprzętu do wyboru, każdy jest szczegółowo opisany oraz podany jest jego koszt i czas wynalezienia.

Czas na ocenę AI komputera. Miło zaskoczyło mnie to, że pojazdy naprawdę inteligentnie wybierają drogę przejazdu, znaczy to tyle, że jeżeli w pobliżu naszego przejazdu jest droga to wojacy w jeepach, czy pojazdach opancerzonych nie będą się tłukli polami i lasami, tylko pojadą własne tą drogą. Niestety dowodzenie wojskami przez komputer stoi na standardowym poziomie RTS-ów. Co prawda zdarzają się wyjątki jak ataki z wyłączonymi światłami (ma nam to utrudnić wykrycie nieprzyjaciela), ale pokonanie wroga nie przysparza szczególnych trudności. Jak dla mnie nadal wszystko przebiega według sprawdzonego schematu (sporadycznie kilka mniejszych natarć oraz niekiedy większe bardziej zorganizowane akcje).

No i jak u licha podsumować World War III: Black Gold? Stare, lekko odświeżone pomysły, stary podrasowany silnik graficzny i tylko parę nowych kosmetycznych zmian i bajerów - wszystko to już było i jak na to popatrzeć z punktu widzenia rozwoju to ocena powinna być bardzo niska. Jednak z drugiej strony to nadal bardzo dobra strategia czasu rzeczywistego, engine nadal robi wrażenie, całkiem niezła polska wersja językowa, odgłosy, muzyka, nowa fabuła „na czasie”. Do tego dochodzi zaimplementowany edytor scenariuszy, rozbudowany tryb multiplayer pozwalający zmierzyć się z graczami z całego świata na serwerach WarNet i cena poniżej 100 złotych. Myślę, że werdykt w postaci 81/100 będzie najbardziej adekwatny.

Łosiu

Przemysław Bartula

Przemysław Bartula

W 2000 roku dołączył do ekipy tworzącej serwis GRYOnline.pl i realizuje się w nim po dziś dzień. Zaczął od napisania kilku recenzji, a potem płynnie poszły newsy, wpisy encyklopedyczne i cała masa innych aktywności. Na przestrzeni 20 lat uczestniczył w tworzeniu niemal wszystkich działów i projektów firmy; przez lata piastował stanowisko szefa encyklopedii gier i szefa newsroomu, a ostatecznie trafił do zarządu firmy GRY-OnLine S.A. Obecnie jest dużo bardziej zaangażowany w aktywności zarządcze aniżeli redaktorskie. Posiada dyplom technika elektrotechnika i inżyniera budownictwa wodnego.

więcej

Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?