Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 29 kwietnia 2001, 15:07

autor: Leszek Baczyński

Warhammer Epic 40,000: Final Liberation - recenzja gry

Uruchamiając grę „Warhammer Epic 40 000: Final Liberation”, jako Lord Commander obejmiesz dowództwo nad elitarnymi jednostkami Imperium, by uniemożliwić podbój planety Volistad przez armię zdegenerowanych kosmicznych Orków.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Wstęp

25 tysięcy lat temu ludzkość rozpoczęła eksplorację kosmosu. Początkowa kolonizacja ograniczona była prędkością światła, a podróże międzygwiezdne do podbitych kolonii trwały całe wieki. Sytuacja zmieniła się diametralnie wraz z odkryciem spaczonej przestrzeni, a także wyodrębnieniu z kodu genetycznego człowieka genu nawigacji. Umożliwił on pilotom wykonywanie dłuższych i bardziej dokładnych skoków podprzestrzennych. Dzięki tym odkryciom ludzkość wyszła poza granice Układu i rozprzestrzeniła się po całej galaktyce.

Po opanowaniu przez człowieka całej galaktyki nastąpił okres niesamowitego rozwoju technologicznego, zwanego Czarnym Wiekiem Technologii. Wytwarzane maszyny były coraz doskonalsze. Kolonizowanie nowych planet i nowe odkrycia doprowadziły do tego, iż rasa ludzka zaczęła dzielić się na coraz mniejsze grupy. Niektóre z kolonii zostały całkowicie odcięte od macierzy, inne umyślnie same odseparowały się od reszty. Korzystając z dorobku własnej cywilizacji prowadziły lokalne wojny miedzy sobą, jak również z obcymi.

Wtedy to pojawili się pierwsi „psychicy” – ludzie obdarzeni telepatycznymi i telekinetycznymi zdolnościami. Niewyszkoleni i niechronieni zaczęli popadać w choroby psychiczne, co przyczyniło się w dużej mierze do represjonowania ich przez nieoświeconych współplemieńców. Cywilizacja rozbiła się na rafach ignorancji i szaleństwa, które wyparły wiedzę i technologię.

Tak rozpoczął się Wiek Antagonizmu. Przez następne 5000 lat wojna rozdzierała ludzkość. Na skutek wyniszczających walk światy terrestrialne wróciły do swych pierwotnych warunków. Poprzez liczne zmiany oraz redukcję materiału genetycznego niektóre z nich przeszły poważną ewolucję, w wyniku której doszło do powstania nowych gatunków i ras.

Nie ucierpiały tylko te kolonie, w których bezwzględnie represjonowano „psychików”. Nastąpiło kompletne zdewaluowanie znaczenia człowieka.

I wtedy z ciemności wyłonił się Imperator, zjednoczył wszystkie zamieszkane przez ludzi systemy i dał początek Imperium Człowieka, kończąc tym samym Wiek Walki. Od dziesięciu tysięcy lat jego surowe rządy pozwalają przetrwać ludzkości, nad której egzystencją zaczynają gromadzić się czarne chmury...

Świat gry

Volistad został skolonizowany przez Imperium w 979 roku trzydziestego piątego milenium. Jednak burze spaczeniowe izolowały planetę na kolejne 3500 lat. Ponownie odkryty w 437 roku trzydziestego dziewiątego milenium przeżywał wojnę domową prowadzoną przez zamieszkujące go cztery główne rody. Gwałtowne walki, przy użyciu broni nuklearnej, doprowadziły do prawie całkowitego zniszczenia planety. Imperium powstrzymało jednak dalszą degradację wprowadzając pokój i ustanawiając nową władzę, która należeć miała do najzamożniejszej rodziny Petchenka. Ekosystem został odbudowany, a tamtejsze technologie podciągnięto do standardów Imperium.

Przez kolejne 2560 lat Volistad był planetą niezwykle lojalną wobec Imperium, dla którego stanowił bardzo ważny element strategiczny. Głównymi atutami tej kolonii była obecność na niej Astropatów, którzy czuwali nad bezpieczeństwem statków lecących w spaczonej przestrzeni głównym korytarzem komunikacyjnym, oraz odnalezienie przez zespoły archeologiczne spoczywających tam od 7000 lat potężnych machin bojowych, Tytanów. Losy decyzji, co zrobić z tymi machinami ważyły się wciąż pod obradami Senatu Imperium, kiedy rozpoczęła się inwazja Orków...

Uruchamiając grę zatytułowaną „Warhammer Epic 40 000: Final Liberation”, jako Lord Commander obejmiesz dowództwo nad elitarnymi jednostkami Imperium, by uniemożliwić podbój planety Volistad przez armię zdegenerowanych kosmicznych Orków.

Gra

Tych którzy zdecydowali się uczestniczyć w morderczych zmaganiach na Volistad zapraszam do zapoznania się z programem. Usiądźcie zatem wygodnie i nie obawiajcie się tego, iż coś umknie Waszej uwadze, gdyż „Warhammer Epic 40000: Final Liberation” to strategia turowa. Na podjęcie odpowiednich decyzji będziecie mieli więc dużo czasu. I lepiej uważnie słuchajcie tego, co mam Wam do powiedzenia, jako że będąc weteranem imperialnych wojen mogę udzielić kilku porad niepokornym, by uniknęli karceru i nie popadli w niełaskę miłościwie panującego nam Imperatora.

Palących się do boju kosmicznych marines powita estetycznie zaprojektowane menu główne gry. Kandydatom na generałów zaoferuje udział w pełnej kampanii, ochotnikom powrotu w plastikowych workach z numerkiem na palcu u nogi (o ile nie zostanie odgryziona) rozegranie szybkiej pojedynczej bitwy, intelektualistom i molom książkowym dostęp do encyklopedii zawierającej informacje o wszystkich jednostkach występujących w grze, zaś miłośnikom kina możliwość ponownego oglądnięcia sekwencji otwierającej. Dla rekrutów przygotowano obóz kondycyjny mający na celu wprowadzenie ich w warunki panujące na polu walki (tzw. przewodnik). Gra umożliwia zabawę zarówno pojedynczemu jak i kilku osobom, rozgrywającym wirtualne bitwy przy wykorzystaniu połączenia poprzez kabel lub sieć internetową.

Przejdźmy do pokoju odpraw, by zaznajomić się z mapami terenów, na które z pewnością wcześniej czy później zostaniecie oddelegowani. Plansza na której przyjdzie Wam walczyć (a niektórym i zginąć...cóż) została przedstawiona w rzucie izometrycznym i podzielona na kwadraty. Zobaczycie więc na odpowiednio ukształtowanym geograficznie (pokrytym lasami, piachem i rzekami) terenie budynki i instalacje, a także schrony, lotniska, fabryki i monumentalne katedry.

Jeżeli zdecydowaliście się rozegrać bitwę pojedynczą, Waszym pierwszym zadaniem będzie odpowiednie skompletowanie armii. Każdy z grających otrzyma pulę punktów za które zakupi najlepsze jego zdaniem jednostki. Kolejnym krokiem będzie rozmieszczenie swych wojsk na odpowiednich pozycjach na mapie. Kiedy już zdecydujecie, iż wszystko zostało zapięte na ostatni guzik, a oddziałom z niecierpliwości adrenalina wychodzi uszami w postaci pary, możecie rozpocząć walkę. W zależności od tego jak postanowiliście rozgrywać bitwę, w czasie poszczególnej tury będziecie mogli przemieszczać całą swą armię, lub pojedyncze plutony na zmianę z przeciwnikiem.

Waszym celem będzie zdobycie oznaczonych flagami i premiowanych tzw. punktami morale pól. Dodatkowo każdy z graczy posiada odpowiednią ilość tych punktów rozpoczynając grę. O nie właśnie toczy się walka. Wraz z upływem czasu i traceniem kolejnych jednostek ilość ta nieuchronnie maleje, a ten z graczy, którego morale spadnie do zera, przegrywa.

Jeżeli natomiast postanowiliście rozegrać kampanię, Wasza pierwsza misja polegać będzie na odbiciu lotniska z rąk Orków i umożliwieniu tym samym lądowania głównym siłom inwazyjnym Imperium. Po udanej akcji oczom Waszym ukaże się mapa Volistad, podzielona na około 30 prowincji, które będziecie musieli zdobywać dzieląc niejednokrotnie swe wojska. Wyzwolone obszary zapewnią dodatkowe fundusze za które zakupicie nowe jednostki. Niektóre z terenów kryją w sobie armie miejscowych partyzantów lub potężne machiny bojowe.

Autorzy udostępnili dla każdej ze stron konfliktu po około 70 typów różnych jednostek, dzieląc je na wojska lądowe, pancerne, artylerię, lotnictwo oraz wspomniane potężne machiny. Każdy z nich dysponuje odpowiednią liczbą punktów akcji, jaki może wykorzystać podczas trwania swojej tury. Szczegółowe informacje oraz charakterystyki jednostki są łatwo dostępne podczas gry, dzięki czemu można dokładnie planować kolejne posunięcia. Podczas walk z misji na misję oddziały zdobywają doświadczenie, warto więc je oszczędzać. Ostatecznym celem zapewniającym zwycięstwo w kampanii jest oczywiście wyzwolenie podbitej planety z rąk okrutnych i dzikich Orków. Zanim to jednak nastąpi, będziecie musieli broczyć po pas w krwi poległych kolegów biorąc udział w nieludzkich walkach, a nawet samobójczych szarżach przy wykorzystaniu mieczy i bagnetów.

Grafika i dźwięk

Odpowiedzialni za stronę graficzną programiści znakomicie wywiązali się ze swego zadania. Dzięki ich pracy otrzymaliśmy przejrzyste, kolorowe mapy terenu na których prowadzone są działania wojenne (pustynie, zdewastowane miasta, zindustrializowane obszary, obozy wojskowe i wiele innych), staranne figurki żołnierzy, pojazdów lądowych (transportery, czołgi, wyrzutnie rakiet, haubice itp.), a także lotnictwa i potężnych machin bojowych, Tytanów.

Rozwijalne menu, zawierające podstawowe informacje oraz klawisze odpowiedzialne za sterowanie grą, jest wykonane bardzo schludnie i w pełni spełnia swą rolę. Gracz porusza się po poszczególnych ekranach gry intuicyjnie, co również zaliczyć można do silnych stron programu. Grafika na pierwszy rzut oka nie jest może atrakcyjna, lecz z upływem czasu docenia się jej zalety (nie męczy oczu i jest bardzo czytelna).

Muzyka w „Warhammer Epic 40000: Final Liberation” doskonale oddaje klimat gry. Utrzymana w marszowych rytmach idealnie uzupełnia obraz, na którym ciężkie czołgi przetaczają się po zgruchotanych kościach poległych na Volistad. Efekty dźwiękowe również zostały starannie przygotowane. Usłyszycie więc mordercze salwy laserowych karabinów Ultramarines, potężnych czołgów Predator, haubic artylerii, a także łomot obracających się w ruinę budynków, grzebiąc tym samym ukrytych w swych wnętrzach żołnierzy. Zamrażające krew w żyłach skowyty i ryki Orków sprawią zaś, iż włosy na Waszych karkach będą stały dęba ze strachu. Nie bądźcie więc zdziwieni, kiedy po zakończeniu zabawy w głowie długo brzmieć jeszcze będą wybuchy spowodowane dywanowymi bombardowaniami imperialnego lotnictwa, a szmer za plecami przyspieszy bicie Waszych dzielnych pompek.

Epilog

...Ty, który czytasz te słowa, wspomnij los poległych na Volistad żołnierzy. Niech Twoje serce raduje się, wiedz bowiem, iż nasze zbielałe czaszki nie pozostały w tym piekle skazane na wieczne zapomnienie. Sława naszych czynów przetrwała milenia. Oddaliśmy swoje życie byś mógł cieszyć się dobrodziejstwem pokoju, którego nam nie dane było doświadczyć...

(napis nagrobny z pomnika ku czci żołnierzy poległych na Volistad)

Ku chwale Imperatora i Ludzkości...

Leszek „leo987” Baczyński

Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?