autor: Krzysztof Mielnik
Tribes: Zemsta - recenzja gry
Trwa międzygalaktyczna wojna. Po jednej stronie barykady Imperium, po drugiej plemiona barbarzyńców. Trwa też miłość. Uczucie połączyło księżniczkę Victorię i przywódcę plemienia Fenixa, Daniela. Związek mógłby zakończyć spór i rozpocząć nowa erę pokoju.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Gra jako pierwsza ukazała nam ogrom możliwości, jakie niesie ze sobą kooperacja graczy w obrębie drużyny. Jak żadna inna wcześniej, pozwoliła tez poczuć faktyczną bezradność podczas prób samotnego odparcia działań zgranych ze sobą przeciwników.
Ponad dwa lata później nadszedł czas na kontynuację. Tribes 2 oferowała więcej map, dokładniejszą grafikę i większą dynamikę rozgrywki. Gra wywarła duże wrażenie na fachowcach, co zaowocowało roztaczanymi na prawo i lewo pochwałami i wysokimi ocenami w prasie branżowej. Specyfika rozgrywki drużynowej, znacznie odróżniająca serię od produkcji w stylu Quake’a oraz trudność perfekcyjnego opanowania gry nie pozwoliła jej jednak odnieść równie spektakularnego sukcesu wśród zwykłych graczy.
Nie poddający się zniechęceniu producenci podjęli prace nad kolejną odsłoną serii. Na tę, której recenzję właśnie czytacie, graczom na zachodzie przyszło poczekać trzy i pół roku. Nam, na spolszczoną wersję – grubo ponad 4 lata!
Single Player
Panowie z Irrational Games zdecydowanie sprzeciwili się idei serwowania klientom bezsensownej jatki, w której jedyną motywację do podjęcia walki ma stanowić niepohamowana żądza krwi. Co prawda daleki jestem od określenia historii przedstawionej w grze mianem epickiej, niemniej fabuła trzyma się zasad logiki, zawiera kilka ciekawych momentów i zwyczajnie wciąga.
Spróbuję przedstawić rzecz najprościej. Trwa międzygalaktyczna wojna. Po jednej stronie barykady stoi zwarte Imperium, po drugiej – nie znajdujące zgody nawet miedzy sobą – plemiona barbarzyńców.
Trwa też miłość. Uczucie połączyło księżniczkę Victorię i przywódcę plemienia Fenixa, Daniela. Związek tych dwojga mógłby zakończyć nie pamiętający początków spór i rozpocząć nowa erę pokoju. Niestety romantyczna wizja nie do końca odpowiada podżegaczom, czającym w konflikcie zbrojnym szans na odniesienie osobistych korzyści. Victoria i Daniel giną. Twoim zadaniem – jako córki Victorii – Olivii – będzie odnalezienie sprawców, sprawienie im lania i zaprowadzenie ładu we wszechświecie.
Co ciekawe, gra nie ogranicza nas do kierowania poczynaniami jednej tylko strony konfliktu. Wcielamy się tu zarówno w Olivię, próbującą pomścić swoją matkę, jak i w postać androida, którego zadaniem jest... zabicie Victorii. Ba! Wszystkie główne postaci przytoczonej historii są grywalne, przez co całość nabiera w naszych oczach zupełnie innego wymiaru.
Niezmiernie istotny jest fakt, że zadania, które przychodzi nam wykonywać w misjach, mają ścisły związek z fabułą. Każdy z nas z pewnością mógłby przytoczyć niejedną sytuację, gdy wydawało się, że stworzono grę, a dopiero następnie napisano do niej scenariusz. Tutaj kolejność na linii ‘scenarzysta – programiści’ niewątpliwie była prawidłowa, za co autorom chwała.
Kwintesencja
Gra powstała na bazie silnika użytego m.in. przy produkcji Unreal II: The Awakening. Zdania na jego temat rozkładają się idealnie na obu krańcach osi popularności. Fani Unreala wychwalają, wielbiciele Quake’a – ganią. Jakby jednak nie patrzeć, engine radzi sobie całkiem nieźle. O ile moc naszego komputera mieści się w okolicach optymalnej zalecanej konfiguracji, zarówno płynność animacji, jak i szczegółowość grafiki nowych Tribes nie powinny budzić żadnych zastrzeżeń.
Pod względem graficznym gra zachowała klimat podobny do poprzedniczki, co z pewnością powinno usatysfakcjonować jej fanów. Cyberpunk i ogólna destrukcja przyprawiona jest lekką nutką „kolorowego plastiku”. I choć osobiście preferowałbym bardziej mroczne klimaty, z pewnością to jest już kwestią gustu. Zarówno postaci, jak i otoczenie wykonane są starannie. Wielość szczegółów danych obiektów, naturalne cienie, efektowne animacje wybuchów... całość wygląda dokładnie tak, jak przystało na produkt wydany piątego roku trzeciego tysiąclecia. Poważnym nadużyciem byłoby twierdzenie, ze w tej kwestii Zemsta wniosła shootery FPP na wyższy poziom, z drugiej strony – absolutnie do niczego doczepić się nie można. Ot, naprawdę solidna robota.
Podobnie rzecz ma się z oprawą dźwiękową. Muzyczka płynąca w tle zdecydowanie uwydatnia atmosferę walki, napięcia, lub iluzorycznego spokoju podczas eksploracji terenu, dostosowując się do aktualnej sytuacji na ekranie. Wszystkie efekty brzmią naturalnie. Wybuchy, trzaski, warkot silników – wszystko na plus. Nie mam również zastrzeżeń do głosów postaci. Barwy głosu poszczególnych bohaterów zostały dobrane optymalnie, zaś w efektach pracy samych aktorów da się odczuć ich profesjonalne podejście do powierzonego zadania. Rzecz tyczy się oczywiście języka angielskiego. W naszym kraju dystrybutor zdecydował się bowiem na wydanie gry w kinowej wersji polskiej. Rozwiązanie takie sprawdziło się już niejednokrotnie, znajdując spore rzesze zwolenników. Tak powinno być i tym razem, ponieważ gra zachowując oryginalny charakter, raczy nas bardzo poprawnie wykonaną lokalizacją. Podczas zabawy z grą nie znalazłem przekłamań w tłumaczeniu. Nie było też literówek. Jedynym zgrzytem, który wystąpił w polskiej wersji był błąd uniemożliwiający podłączenie się do serwerów gry sieciowej. Po interwencji graczy sprawa została wyjaśniona, a likwidacją problemu zajął się ogólnie dostępny patch. Znajdziesz go pod adresem:
http://www.cdprojekt.info/download.asp?action=Download&fid=1516
Całość „polskiego wkładu”, włączając w to przejrzystą instrukcję wprowadzającą nas w realia gry oraz... cenę produktu, która zamyka się w niewygórowanej sumie 60 złotych, należy ocenić pozytywnie.
Tryb multiplayer prócz tradycyjnego capture the flag i kilku opcji deatchmatch’a oferuje nam także możliwość polowania drużyną na jednego, wybranego gracza (rabbit), jak i stanowiący doskonały przerywnik pomiędzy pozostałymi tryb sportowy (ball).
Aby skutecznie chronić się przed atakami przeciwnika, naszych podopiecznych odziać możemy w jeden z kilku dostępnych rodzajów zbroi. Podstawowym typem jest Kinetic Light Armor, który nie wpływa ujemnie na szybkość, w zamian oferując jednak tylko podstawowe zabezpieczenie ciała. Pozostałymi są Natural Medium i Colosus Heavy Armor. Ostatni zdecydowanie najlepiej spisujący się w zadaniach stricte defensywnych, gdy odporność i możliwość dzierżenia najmocniejszych działek przedkładamy nad umiejętność szybkiego poruszania się.
Oddzielną sprawą są wszelkiego typu pojazdy mechaniczne. Od wszechobecnych jetpacków i ślizgów, bez których tej gry po prostu być by nie mogło, poprzez szybki i zwrotny pustynny samochodzik po opancerzony czołg. Używanie ich w walce sprawia nie lada przyjemność, a częstokroć – z racji dużych odległości do pokonywania – jest też zwyczajną koniecznością.
And so...
Seria Tribes nigdy nie narzekała na nadmiar wielbicieli. Jakie były tego powody? Niewątpliwie swój udział miał tu stosunkowo długi czas potrzebny do perfekcyjnego opanowania sterowania. Wielu graczy po krótkiej przygodzie decydowało się na odstawienie jej na półkę. Gra zwyczajnie nie wytrzymywała też konkurencji ze strony dwóch słynnych rywalek o tytułach zaczynających się na „Q” i „U”. Nie zmienia to faktu, ze była to – i jest nadal – seria, wobec której wielbiciele sieciowych zmagań nie powinni przejść obojętnie.
Tribes: Zemsta jest produktem interesującym. Niebanalny tryb singleplayer, którego mocną stronę stanowi możliwość wcielenia się w kilka postaci... Rozbudowany multiplayer... Możliwość korzystania z jetpacków i pojazdów... Ciekawa oprawa...
I tu historia pewno się powtórzy, bo jako recenzent muszę ocenić ją zdecydowanie pozytywnie. Wśród graczy przejdzie zaś pewnie bez większego echa. Może to wina zbyt silnej konkurencji, za słabej reklamy, albo... po prostu brak tego „czegoś”? Ciężko stwierdzić. Ciężko na tyle, że odpowiedzi na to pytanie ja osobiście podjąć się nie raczę.
Krzysztof „Bakterria” Mielnik
PLUSY:
- fabuła;
- możliwość wcielenia się w kilku bohaterów;
- rozbudowany multiplayer;
- grafika.
MINUSY:
- słabe filmy;
- nienajlepsza SI.