Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 27 czerwca 2007, 13:49

autor: Jacek Hałas

The Sims: Historie ze świata zwierząt - recenzja gry

Historie ze świata zwierząt są bez dwóch zdań ciekawszym produktem od Historii z życia wziętych. Wynika to przede wszystkim z obecności tytułowych zwierzaków, dzięki którym wykonywanie powierzonych zadań staje się ciekawsze.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Od premiery The Sims: Historii z życia wziętych nie minęło nawet pół roku, a już doczekaliśmy się kolejnej gry z tej zupełnie nowej serii. Warto w tym miejscu przypomnieć, że średni czas produkcji nowej gry wynosi co najmniej jeden rok. Co w rezultacie „przyśpieszona” premiera Historii ze świata zwierząt może oznaczać? Wielu Czytelników powinno już się tego domyślać. Dostaliśmy po prostu więcej tego samego. Czy to dobrze? Niektórzy fani Simsów będą oczywiście z takiego obrotu sprawy zadowoleni, inni z kolei zaczną wytykać liczne ograniczenia. Zanim jednak wydany zostanie ostateczny werdykt, przyjrzyjmy się wszystkim wadom i zaletom tego produktu.

Jeśli ktoś nie miał jeszcze do czynienia z poprzednią odsłoną Historii..., należy się bardziej szczegółowe objaśnienie. Jest to zupełnie nowa seria wydawanych przez Electronic Arts produktów. O ile w klasycznych odsłonach Simsów nie byliśmy do niczego zmuszani, a główną atrakcją stawała się ogromna swoboda podejmowania działań, o tyle Historie z życia wzięte oferowały dwa gotowe scenariusze. Rozgrywając je wykonywaliśmy ściśle określone zadania, poznając zarazem kolejne szczegóły z życia wybranych przez grę Simów. Można więc powiedzieć, że produkt ten miał w głównej mierze zainteresować te osoby, którym w podstawowej wersji The Sims brakowało wątku fabularnego. Podstawowym zarzutem stawianym tej grze było z kolei to, że tak na dobrą sprawę poza wspomnianymi scenariuszami nie oferowała właściwie nic nowego, przez co można było odnieść wrażenie, że jest to celowe żerowanie na największych sympatykach Simsów.

W scenariuszu Alicji musimy sprawować opiekę nad sympatycznym dalmatyńczykiem.

Jak już wcześniej powiedziałem, Historie ze świata zwierząt nie wprowadzają żadnych rewolucyjnych zmian. Całość została też w bardzo zbliżony sposób skonstruowana. Po uruchomieniu gry lądujemy więc w ładnie zaprojektowanym menu głównym. Podstawową atrakcją jest oczywiście możliwość zagrania w dwa przygotowane scenariusze, przy czym drugi jest początkowo zablokowany. Jeśli chodzi o bohaterów, poznajemy historie Alicji Gwizdek oraz Stefana Swojaka. Zastosowano tu bardzo zbliżony podział do Historii z życia wziętych. Wybierając historię Alicji trzeba się bowiem liczyć z każdym wydanym Simoleonem, przez co zabawa może sprawiać wrażenie nieco ograniczonej. Nadzorując codzienne funkcjonowanie Stefana o nic takiego właściwie nie trzeba się martwić. Główny bohater posiada już na starcie sporą sumkę na koncie, a na dodatek wykonuje dobrze płatną pracę. Wracając jednak do spraw związanych z fabułą, wątek Alicji koncentruje się na uzbieraniu odpowiedniej ilości pieniędzy, tak aby główna bohaterka mogła zażegnać widmo eksmisji. W tym celu trzeba będzie wygrać psie zawody. Scenariusz Stefana, który jest znanym i cenionym kucharzem, odwołuje się natomiast zarówno do nocnej maskarady, na potrzeby której trzeba będzie przygotować wykwintne potrawy, jak i przekazanego przez kuzynkę kotka, którym mężczyzna siłą rzeczy będzie się musiał zaopiekować.

Podobnie jak w poprzedniej części serii, każdy scenariusz składa się z dwunastu rozdziałów. W celu zaliczenia danego rozdziału należy wykonywać zadania, które pojawiają się w oknie celów. Należy w tym miejscu wyraźnie zaznaczyć, iż zabawa ma wyjątkowo liniowy charakter. Nie ma bowiem możliwości ukończenia danego zadania „na skróty”, czy w inny niż zaplanowany przez producentów sposób. Niekiedy dochodzi tu do paradoksów. Rozgrywając scenariusz Stefana, musiałem na przykład rozwiązać problem braku kuwety, pomimo iż taki obiekt został już wcześniej przeze mnie zakupiony. W celu zaliczenia tego zadania musiałem jednak postępować zgodnie z odgórnie ustalonymi wytycznymi, udając się do sklepu zoologicznego i uczestnicząc w zabawnej scenie.

Zadania w większości przypadków prezentują się na szczęście ciekawiej, aniżeli miało to miejsce w Historiach z życia wziętych. Ograniczono przede wszystkim liczebność trywialnych misji (np. przygotowanie określonej potrawy). Proste zadanka oczywiście pojawiają się, ale wiele z nich powiązanych jest z głównym problemem danego rozdziału. Zadbano jednocześnie o bardziej złożone wyzwania, z wykonaniem których nie ma jednak dużych problemów. Z pomocą przychodzą tu dodatkowe opisy, które po najechaniu na opis zadania można sobie przeczytać. Jedynie w paru miejscach można czuć się zagubionym, na przykład nie potrafiąc zlokalizować potrzebnego przedmiotu. Nowością w stosunku do Historii z życia wziętych są krótkie scenki przerywnikowe. Pojawiają się one w najważniejszych momentach fabuły. Niestety, scenki są kiepsko wyreżyserowane. Dodatkowo, podczas ich wyświetlania nie są zablokowane opcje przesuwania obrazu. Można się więc bardzo łatwo pomylić i stracić z oczu ważne wydarzenia, których miało się być świadkiem.

Scenki przerywnikowe nie są szczególnie interesujące. Zastosowano tu jednak fajny efekt rozmycia ekranu.

Najwyższa już chyba pora powiedzieć nieco więcej na temat zwierząt, gdyż to one mają znaleźć się w centrum zainteresowania. Jeśli chodzi o główne scenariusze, Alicja musi opiekować się dalmatyńczykiem Ciapkiem. Stefan otrzymuje z kolei zadanie sprawowania nadzoru nad niezbyt posłusznym kocurkiem – Pusią. Jeżeli ktoś w przeszłości miał już kontakt z dodatkiem Zwierzaki, z poznaniem występujących w grze zależności nie powinien mieć żadnych problemów. Większość opcji przeniesiono bowiem w praktycznie niezmienionej postaci. Dla tych osób, dla których jest to pierwszy kontakt z wirtualnymi zwierzakami, odczucia będą zaś bardzo pozytywne. Z pewnością kilka pierwszych godzin spędzi się wyłącznie na obserwacji zachowań sympatycznych zwierzaków. Nie ukrywam, że reakcje czworonogów na różne wydarzenia ukazane zostały w zabawny i dość złożony sposób.

Na brak atrakcji nie można narzekać. Przede wszystkim, wypadałoby wspomnieć o systemie chwalenia i ganienia zwierząt. Działa to w bardzo prosty sposób. Zwierzaka wypada pochwalić za każdym razem, gdy wykona jakąś pożądaną czynność, na przykład skorzysta z kuwety, zje pokarm, czy będzie przyjacielsko nastawiony w stosunku do Simów. Złe zachowania należy oczywiście ganić. Zwierzaki (mowa tu o czworonogach) można też uczyć różnorakich komend. Ponadto należy pamiętać o ich instynktownych zachowaniach. Psy lubią gryźć, a koty drapać. Należy więc zadbać o odpowiednie zabawki, tak aby znajdujące się w mieszkaniu meble nie zostały doszczętnie zniszczone. Wszystko to może początkowo trochę odstraszać, ale zapewniam, że kontrola nad zachowaniami zwierzaków sprawia ogromną przyjemność. Podoba mi się również to, że wiele z tych interakcji w bardzo sprytny sposób wpleciono w fabułę gry. Alicja musi nauczyć swojego psa wykonywania sztuczek z użyciem skoczni, tuneli i innych sprzętów ćwiczebnych. Przekazany Stefanowi kotek jest z kolei początkowo bardzo nieposłuszny, w rezultacie czego trzeba spędzić więcej czasu na wyuczeniu go poprawnych zachowań.

Historie ze świata zwierząt, podobnie jak poprzednia część tej serii, są zdecydowanie prostsze od podstawowej wersji The Sims 2. Wiele z tych ograniczeń wynika z obecności wątku fabularnego. Producent chciał zapewne zapobiec sytuacji, gdy wykonanie danej misji przestałoby być możliwe. Konkrety? Zrezygnowano przede wszystkim z paska ukazującego cykl życia danego Sima. Sprawia to, iż dana postać na potrzeby scenariusza jest nieśmiertelna i nie starzeje się. Z wykonywaniem powierzonych zadań nie trzeba się więc śpieszyć. Wiele zadań można sobie zostawić na później, szczególnie gdy Sim jest już zmęczony. Także i to przestało być dużym problemem. Paski potrzeb Simów oraz zwierzaków zdecydowanie szybciej regenerują się. Skrócono na przykład czas snu, czy wycieńczenie wynikające z wykonywania typowych czynności domowych. Producent nie ograniczył się na szczęście wyłącznie do wspomnianych wyżej dwóch scenariuszy (są one swoją drogą nieznacznie dłuższe od tych z pierwszej części). Zadbano też bowiem o klasyczny tryb zabawy, w którym nie są nam już narzucanie żadne zadania. Można więc byłoby powiedzieć, że za cenę Historii ze świata zwierząt otrzymuje się tak na dobrą sprawę trzy gry – zabawę w trybie fabularnym, Simsy 2 oraz dodatek Zwierzaki. Nie do końca tak jednak jest. Gry nie można łączyć z innymi dodatkami. Ponadto w trybie wolnej zabawy pojawia się mniejsza liczba przedmiotów, a do wyboru jest tylko jedna okolica. Niemniej jednak, jeśli komuś na bardziej rozbudowanych opcjach nie zależy, powinien być zadowolony z oferowanych tu opcji.

Po zakończeniu każdego rozdziału gra wyświetla krótkie podsumowanie.

Na koniec pozostała jeszcze kwestia omówienia spraw czysto technicznych. Historie ze świata zwierząt w zamierzeniach miały również poprawić funkcjonowanie programu na laptopach, ale obawiam się, że u nas osób, które naprawdę będą chciały skorzystać z opcji monitorowania stanu baterii, czy prostego przełączania między oknami, jest niewiele. Grę można natomiast uruchomić nawet na słabszych konfiguracjach sprzętowych. Jednocześnie odniosłem wrażenie, że wymagania zostały nieznacznie obniżone (w stosunku do Historii z życia wziętych).

Muzykę przeniesiono praktycznie w niezmienionej postaci. Zabrakło natomiast kwestii mówionych. To poważny problem, gdyż pojawiają się tylko okienka dialogowe. Ponadto niekiedy zdarza się tak, iż kolejne wypowiedzi ukazują się na ekranie, pomimo tego, że Simy w rzeczywistości ze sobą nie rozmawiają.

Historie ze świata zwierząt są bez dwóch zdań ciekawszym produktem od Historii z życia wziętych. Wynika to przede wszystkim z obecności tytułowych zwierzaków, dzięki którym wykonywanie powierzonych zadań staje się ciekawsze. Zadbano też o większą różnorodność zlecanych misji. Mimo wszystko, nie jest to produkt, który absolutnie każdemu sympatykowi Simsów mógłbym polecić. Dwa scenariusze wystarczają na około 10-15 godzin zabawy. Po ich ukończeniu można się co prawda zająć trybem wolnej gry, ale jeśli ktoś dysponuje już dodatkiem Zwierzaki, to żadnych istotnych nowości nie odnajdzie. Pozostaje mieć nadzieję, iż trzecia część Historii... wprowadzi więcej zmian. A powinna, bo pomysł przebywania na bezludnej wyspie wydaje się być znacznie ciekawszy.

Jacek „Stranger” Hałas

PLUSY:

  • bardziej zróżnicowane zadania niż w poprzedniej części;
  • scenariusze są nieco dłuższe, a także mają ciekawszy przebieg;
  • miła obecność zwierząt (jeśli nie miało się wcześniej styczności The Sims 2: Zwierzaki;
  • stosunkowo niewielkie wymagania sprzętowe;
  • gra jest bardzo prosta w obsłudze.

MINUSY:

  • kiepsko wykonane scenki przerywnikowe, których na dobrą sprawę mogłoby nie być;
  • gra w dalszym ciągu oferuje niewiele nowości;
  • ogromna liniowość przy podejmowaniu działań (tryb fabularny);
  • brak kompatybilności z dodatkami do The Sims 2, czy nawet z zestawami przedmiotów.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Recenzja gry Farming Simulator 25 - Giants Software, nie można tak było od razu?
Recenzja gry Farming Simulator 25 - Giants Software, nie można tak było od razu?

Recenzja gry

Choć Farming Simulator 25 nie przynosi wszystkich zmian, o jakie prosili fani, to dzięki takim funkcjom jak deformacja terenu i GPS jawi się jako najlepsza dotychczas odsłona cyklu. Odsłona, która daje mnóstwo frajdy - a z modami będzie jeszcze lepiej!

Recenzja gry MechWarrior 5 Clans - dla fanów uniwersum BattleTech ta gra jest jak gwiazdka
Recenzja gry MechWarrior 5 Clans - dla fanów uniwersum BattleTech ta gra jest jak gwiazdka

Recenzja gry

MechWarrior 5: Clans zapowiadał powrót serii do motywów, które stanowiły o jej świetności w połowie lat 90. XX wieku. O grze było jednak dość cicho przed premierą, co wzbudzało moje obawy. Czy studio Piranha Games stworzyło w końcu tytuł godny przodków?

Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE
Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE

Recenzja gry

Expeditions: A MudRunner Game to powolna jazda w terenie dla cierpliwych kierowców. Świetną mechanikę jazdy ze SnowRunnera opakowano tu jednak w nudną otoczkę ekspedycji naukowych, które głównie irytują prymitywnymi minigrami.