autor: Sebastian Proch
The Settlers IV - recenzja gry
Malutcy osadnicy po raz czwarty weszli do wnętrz naszych komputerów i zaczęli robić niemałe zamieszanie. Co takiego ma w sobie ta gra, że każda jej wersja od razu staje się przebojem? I dlaczego należy przypuszczać, że i czwarta część sukces ten powtórzy?
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Gramy!
Nadszedł w końcu długo oczekiwany moment – nowe rzesze malutkich osadników po raz czwarty weszły do wnętrza naszych komputerów i zaczęły robić niemałe zamieszanie. Settlers IV to właśnie jedna z tych gier, której nadejścia wyczekuje się z wielką niecierpliwością, a kiedy się już pojawi, możemy na dobrych parę dni stracić kontakt ze światem. Co takiego ma w sobie ta gra, że każda jej kolejna wersja od razu staje się przebojem? I dlaczego należy przypuszczać, że i czwarta część sukces ten powtórzy?
Co w Settlersach lubimy najbardziej
Osadnicy są bez wątpienia strategią wyjątkową – tym, którzy grali w poprzednie wersje tłumaczyć tego nie trzeba. Ci, którzy dopiero rozpoczną przygodę z osadnikami szybko się o tym przekonają. Settlers IV jest, jakby nie patrzeć, strategią czasu rzeczywistego, znacznie jednak odbiegającą od typowych gier RTS, takich jak Warcraft czy Command & Conquer. Charakterystyczną cechą Settlersów jest położenie ogromnego nacisku na budowanie osady. To właśnie ten element gry powoduje, że jest ona tak wciągająca – doskonałe opanowanie zależności i powiązań między poszczególnymi elementami naszej małej gospodarki jest w tej grze podstawą do osiągnięcia celu i w końcowym rozrachunku do upragnionego zwycięstwa. A zależności te potrafią niejednokrotnie zmusić nas do porządnego wysilenia szarych komórek – nie jest łatwo stworzyć idealnie prosperującą gospodarkę dysponując ograniczonymi początkowo zasobami. Zaczynamy zwykle z niewielką ilością materiałów budowlanych oraz narzędzi i musimy tak je wykorzystać, by osada powstała w miarę szybko i by nam ich w pewnym momencie nie zabrakło. W osadzie naszej, jak w każdej gospodarce, każdy pełni ściśle określoną rolę i jest zależny od innych. Pierwszym ogniwem łańcuszka zależności są dostawcy materiałów budowlanych – kamieniarze i zaopatrywane przez drwali tartaki. Oni właśnie dostarczą nam środków niezbędnych do wzniesienia następnych budowli – gospodarstw rolnych, hodowlanych, młynów, piekarni, rzeźni, które to z kolei zapewnią wyżywienie dla górników w kopalniach. Żelazo i węgiel wydobywane w kopalniach posłużą nam do wytopu stali, z której z kolei będziemy wytwarzać narzędzia dla rzemieślników i broń dla żołnierzy. Oczywiście, zależności tych jest trochę więcej, tak więc gra na pewno nie może stać się nudna już po paru godzinach.
Cel gry
We wcześniejszych częściach osadników cel był tylko jeden – wyciąć w pień żałosne wojska przeciwnika, zająć jego ziemie i zyskać przy okazji parę łupów zgromadzonych gdzieniegdzie przez jego poddanych. W czwartej części mamy do dyspozycji już trochę więcej warunków zwycięstwa – w rozgrywce dla jednego gracza mamy rozgrywkę Swobodne Osadnictwo, gdzie nie ma przeciwników, tylko skupiamy się na tworzeniu pięknego osiedla, w rozgrywce dla wielu graczy możemy się jednoczyć przeciwko komputerowi, walczyć o najwyższą ilość punktów na liście rankingowej, podjąć wojnę ekonomiczną lub odciąć się od innych przeciwników i w niezależnych od siebie światach dążyć do najszybszego osiągnięcia ustalonego wcześniej celu.
Poza oddzielnymi scenariuszami możemy spróbować swoich sił w jednej z czterech kampanii – w trzech z nich podbijamy świat jedną z dostępnych ras – Rzymian, Majów lub Wikingów, w czwartej stajemy naprzeciw złowrogiemu Mrocznemu Plemieniu ponurego boga Morbusa. Plemię to nie jest zwykłą rasą, w jaką może wcielić się każdy z graczy – kierowana wyłącznie przez komputer jest tak samo jak on bezduszna, nie zna litości dla wszystkiego co żywe i piękne – urodzajne ziemie zamienia w pustkowia a wesołych osadników bierze do niewoli, by służyli okrutnemu Morbusowi. Aby przeciwstawić się jego niszczycielskim zapędom, musimy skorzystać z pomocy nowej jednostki w grze, jaką jest ogrodnik. On właśnie posiada tą niesamowitą zdolność przywracania zieleni na świecie i pomoże nam przeciwstawić się Mrocznemu Plemieniu.
Jakie jeszcze nowości?
Poza profesją ogrodnika pojawia się nam jeszcze jedna jednostka, nie występująca w poprzednich częściach. Ta jednostka to sabotażysta, zdolny zniszczyć dowolny budynek, jednak jednostka ta jest dostępna tylko w trybie rozgrywki dla wielu graczy. W czwartej części powraca również myśliwy, możemy więc skorzystać z dobrodziejstw lasu i zasilić nieco nasze zapasy żywnościowe. Pojawia się za to inne utrudnienie – jednostki takie jak geolodzy oraz pionierzy poszerzający nasze granice potrzebują teraz do pracy narzędzi, tak więc szybka ekspansja przy pomocy pionierów nie jest już taka łatwa do przeprowadzenia – trochę czasu minie, zanim nasza osada będzie mogła sprawnie produkować wymaganą ilość narzędzi. Zmianie też uległa nieznacznie strona militarna gry. Każda rasa dysponuje dowódcami, rycerzami, łucznikami oraz jednostkami specyficznymi tylko dla niej. Ważny jest też fakt, że poziom wyszkolenia naszych wojsk ustawiamy już na etapie treningu w koszarach, a nie jak w poprzednich wersjach, w późniejszym czasie podczas pełnienia służby. Zależnie od rasy odmienne też są machiny i okręty wojenne, a także wykorzystywana przez nie amunicja.
Parę słów o interfejsie i grafice
Jeśli ktoś grał już lub chociaż widział Settlers III, od razu zauważy uderzające podobieństwo. Ten sam znany interfejs, podobne budynki, ale jednak różnica jest zauważalna. Interfejs niby ten sam, lecz całe zarządzanie grą zostało w sposób bardzo znaczący usprawnione – wprowadzono podział budynków według funkcjonalności, choć trochę inaczej określonej niż w poprzedniej części. Łatwej zarządzać zasobami oraz produkcją, dodano także bardziej szczegółowe statystyki – podobne do tych, jakie były w części pierwszej i drugiej. W zależności od wybranej funkcji pojawia się odpowiednie menu kontekstowe, w którym dokonujemy dodatkowych ustawień, do dyspozycji mamy także doskonały system podpowiedzi. Rozbudowane zostało również menu opcji – najistotniejszą funkcją jest możliwość określenia komunikatów jakie mają się pokazywać w trakcie gry, a nie ma przecież nic bardziej denerwującego, niż brak możliwości filtrowania pojawiających się co chwilę rewelacji obwieszczanych nam przez komputer. Sama grafika w grze też uległa sporym zmianom w stosunku do poprzedniej części – patrząc na naszych ludzików i stawiane przez nich budowle, intuicyjnie czujemy ten sam klimat, jednak zauważyć możemy znacznie większe dopracowanie szczegółów. A jeśli byśmy tym szczegółom chcieli przyjrzeć się bliżej, możemy użyć dostępnej funkcji zoom, która pozwala płynnie przychodzić od widoku roślinek sprzed chatki Osadnika aż do szerokiej panoramy całej wioski.
Dźwięk i muzyka
Efekty dźwiękowe doskonale podkreślają sielankową atmosferę gry – w tle słychać odgłosy pracy, ćwierkanie ptaszków i inne dźwięki przyrody. Niestety, nie jest najmocniejszą stroną Settlersów muzyka – jej miłe i spokojne, łatwo wpadające w ucho dźwięki wydobywające się z głośnika może i odpowiadają nastrojowi gry, ale bardziej wrażliwych na muzykę graczy może ona dość szybko znudzić. Jeśli wziąć pod uwagę całość wykonania gry, to właśnie muzyka jest jej najsłabiej opracowanym elementem.
Podsumowanie
Niewątpliwie najnowsza edycja Osadników będzie nie lada gratką dla miłośników serii, a i z powodzeniem polecić ją mogę tym, którzy do tej pory nie mieli z nią do czynienia – może być doskonałym odprężeniem po ciężkich bojach spędzonych w światach gier FPP lub trudach wznoszenia nowych Cywilizacji, choć i tutaj też nieraz trzeba włożyć trochę wysiłku aby osiągnąć ostateczny cel. Na uwagę zasługuje też doskonała lokalizacja językowa, choć niestety wykonana została ona jedynie dla kampanii, pojedyncze misje pozostały w oryginalnej wersji. W ostatecznym rozrachunku wystawiłbym grze ocenę 90% - za klimat, doskonale dopracowaną grafikę i wygodny w użyciu interfejs. 10% odejmuję za brak spolszczenia pojedynczych misji oraz niespecjalną muzykę.
Sebastian „Kreator” Proch