Might & Magic: Heroes VI - Danse Macabre Adventure Pack Recenzja gry
autor: Konrad Kruk
Taniec śmierci Sandra - recenzja dodatku Danse Macabre do Heroes VI
Stary wyga, weteran i wiarus z poprzednich odsłon serii ponownie pokazuje, na co go stać – tym razem mrok śmierci opanowuje wszystko co żywe w Danse Macabre – kolejnym rozszerzeniu do Might & Magic: Heroes VI.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- Sandro;
- ciekawa, wciągająca i niekrótka kampania;
- klimat;
- nowa ścieżka dźwiękowa;
- zestawy artefaktów.
- niemal identyczne bolączki co w dodatku Pirates of the Savage Sea;
- brak nowej rasy;
- tylko dwie misje.
Po pirackich harcach kapitana Hacka w kampanii Pirates of the Savage Sea niemieckie studio Limbic Entertaiment postanowiło pójść za ciosem i zaserwować fanom „szóstki” kolejne rozszerzenie. Tym razem przygoda rozgrywa się daleko od Morza Sztormów i nie ma nic wspólnego z radosną korsarską wojaczką. Danse Macabre, bo tak brzmi tytuł najnowszego dodatku, jest tak naprawdę smutną opowieścią o krzywdzie, zdradzie i potępieniu, jakich doświadczył pewien jegomość, skądinąd doskonale znany entuzjastom serii Heroes of Might & Magic. To Sandro – licz, mroczny mag i nekromanta w jednym. Swój pochód przez „hirołsowe” uniwersum u boku sił mroku rozpoczął wraz z premierą pierwszej części sagi. Ostatnio widziany w kampaniach „czwórki” powraca w Tańcu śmierci, by niczym hrabia Monte Christo dokonać pomsty za niegodziwości, jakich dopuścili się wobec niego dotychczasowi sojusznicy.
Taniec śmierci (fr. danse macabre) – to późnośredniowieczny trend, wyrażany głównie w sztuce. Jego istotą stało się przedstawianie śmierci jako nieuchronnego oraz wspólnego mianownika dla wszystkich, bez względu na stan społeczny, urodzenie czy pochodzenie. Tutaj wizja tańca śmierci według Hansa Holbeina.
Nasz kościany bohater został posądzony o zdradę wobec Matki Namtaru, najwyższej istoty w świecie nieumarłych. W konsekwencji Archont Becketh wykluczył Sandro ze zgromadzenia i wygnał go z miasta Al-Betyl. Kompletnie osamotnieni, dysponując bardzo nadwątlonymi siłami zbrojnymi, rozpoczynamy wędrówkę żądni zadośćuczynienia za utraconą władzę i reputację.
Pierwszym krokiem ma być odszukanie Kostura Zaświatów – ulubionej broni naszego podopiecznego. Tak rozpoczyna się Taniec śmierci. W tym miejscu warto zaznaczyć, że twórcy chyba faktycznie wzięli sobie do serca sentyment fanów serii do jej wcześniejszych odsłon, gdyż Sandro, zaraz po Cragu Hacku, jest już drugim znanym bohaterem, którego perypetie, pozostające wciąż w pamięci graczy, teraz, za pośrednictwem kolejnego dodatku, mają swój ciąg dalszy.
Danse Macabre nie jest pierwszą kampanią opowiadająca o losach licza Sandro. W 2000 roku studio New World Computing, twórca tego, co obecnie określamy jako markę Heroes of Might & Magic, wypuścił dodatek do trzeciej części sagi pt. The Shadow of Death, związany – podobnie jak aktualny – właśnie z mrocznym Sandro.
Oczywiście nie mam tu na myśli ciągłości fabularnej, a jedynie samą obecność popularnych herosów uniwersum Might & Magic. Podobnie jak kampania Pirates of the Savage Sea, tak i Danse Macabre stanowi całkowicie osobną i niezależną historię. Zresztą analogii do wcześniejszego DLC jest więcej. Znów mamy do czynienia z raptem dwiema misjami, kolejną bronią rodową (wspomniany wyżej Kostur Zaświatów), nowym zestawem artefaktów i budynkiem (Magiczna Menażeria), a także zwierzakiem-towarzyszem. Można by uznać, że deweloper poszedł po linii najmniejszego oporu, że jedynie powielił wcześniejszy schemat, wreszcie, że próbuje wcisnąć nam kalkę Pirates of the Savage Sea, tyle że spod znaku Nekropolii wypchanej po brzegi szkieletami, ghulami i wampirami. Dopełnieniem tego obrazu jest niemal identyczny schemat starcia wieńczącego obie kampanie. Otóż stając oko w oko z potężnym bossem znów dysponujemy odgórnie ustalonym składem oraz liczebnością naszej armii.
Generalnie cała zabawa w kampanii koncentruje się na szukaniu rozsypanych po mapie artefaktów i odwiedzaniu lokacji służących głównemu bohaterowi do odbudowy własnej potęgi, w tym pokrzyżowaniu szyków przeciwnikom. Z kolei aktywność tych ostatnich nie jest specjalnie przemyślana. Można odnieść wrażenie, iż komputer nie grzeszy błyskotliwością czy kreatywnością swych poczynań. Taśmowo i cyklicznie wysyła w kierunku naszego zamku nieliczne armie, łudząc się, że takowe coś wskórają albo stercząc pod własnym zamkiem nie robi kompletnie nic by pomieszać nam szyki. Wprawdzie początek obu misji wymusza na graczu szybkie i agresywne działanie, jednak w momencie uzyskania jako takiej stabilizacji militarno ekonomicznej, zwycięstwo mamy w kieszeni. Tym bardziej, że próżno szukać skoordynowanych ataków strony przeciwnej.
Powyższe mankamenty opisywane rozszerzenie nadrabia scenariuszem kampanii, ciekawymi zadaniami głównymi i pobocznymi. Choć w porównaniu z poprzednim dodatkiem, tych ostatnich jest mniej, to jednak ich konstrukcja wydaje się być bardziej złożona, a to z kolei zmusza gracza do zajrzenia niemal w każdy kąt niemałych map. Dodatkowym, niemniej istotnym, atutem jest możliwość poprowadzenia do boju chmary umarlaków – armię reprezentującej jedną z najbardziej lubianych siedzib „hirołsowych” krain. Ma to niebagatelne znaczenie w odbiorze całości, gdyż mimo wielu podobieństw jakie łączą dodatek Pirates of the Savage Sea z Danse Macabre, to właśnie mroczna Nekropolia jakby bardziej roztacza wokół siebie atrakcyjniejszy klimat.
Warto w tym miejscu podkreślić, że kampania – mimo tylko dwóch misji – bynajmniej nie jest krótka, deweloper nie bez powodu chwali się dziesięciogodzinną rozgrywką. Zmagania zabrały mi 12 godzin z życia, ale przyznam, że skrupulatnie zwiedziłem obie dostępne mapy.
- składająca się z dwóch misji kampania Nekropolii;
- bohaterowie (m.in. Sandro, Lukrecja, Ovidio);
- broń rodowa (Kostur Zaświatów);
- zestaw artefaktów (Zestaw Wielkiego Lisza);
- budynek Magiczna Menażeria (umożliwia rekrutację Syren, Szarych i Olbrzymich Wilków);
- zwierzątko – kruk o imieniu Alma (dzięki niemu raz na tydzień można odkryć dowolny fragment mapy);
- mapa krainy Xeen (inspirowana takową, ale z „czwórki”);
- Smoczy Upiór, nowa jednostka, a jednocześnie boss do pokonania w kampanii.
Wielbiciele pierwowzoru dość szybko zorientują, że z myślą o Danse Macabre stworzone zostały nowe kompozycje. Poza znaną już ścieżką dźwiękową z „dwójki” czy „piątki” z głośników lecą mroczne, tajemnicze melodie o niskich tonach, przeplatane jakże dramatycznym dźwiękiem skrzypiec. Wszystko to razem sprawia, że horror, jakiego doświadcza Sandro, jest w jeszcze większym stopniu odczuwalny z każdą kolejną turą zabawy. Wreszcie przerywniki filmowe, wizualnie poprawione względem poprzedniego dodatku, również potęgują mroczny klimat.
Kończąc, wypadałoby napisać, że Danse Macabre pod kątem wykonania, klimatu i ogólnego wrażenia wypada jednak lepiej od wcześniejszego dodatku. O ile w pirackie (szkoda, że tylko z nazwy) zmagania kapitana Hacka grało mi się dobrze, o tyle nekromanckie perypetie Sandro dużo bardziej przypadły mi do gustu. I choć niezbyt obszerna zawartość dodatku wciąż wywołuje wrażenie niedosytu, to jednak uważam, że dla fana „szóstki” jest to pozycja obowiązkowa.