Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 27 kwietnia 2001, 13:16

autor: Paweł Majchrowicz

Sudden Strike - recenzja gry

Dla miłośników II Wojny Światowej, jak również starych „wyjadaczy” strategii, Sudden Strike to pozycja wręcz obowiązkowa, która zagwarantuje im ciekawą i widowiskową rozrywkę.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Spokojny jeszcze przed momentem las rozdzierają błyski eksplozji i wybuchy pocisków. Walące się drzewa i zryta kraterami ziemia to sceneria, w której widzimy szarżę czołgów i wozów pancernych, obracających wieżami w poszukiwaniu celów. Ryk pracujących na pełnych obrotach silników jest szeptem na tle huku armat, stacatto CKM-ów i wizgu nadlatujących pocisków moździerzowych. Jeden z czołgów, unieruchomiony przez zerwaną gąsienicę, staje, lecz jego załoga wciąż walczy w rozpaczliwej nadziei, że w powstałym zamęcie i kłębach dymu unoszących się nad polem walki, przeciwnik nie dostrzeże łatwego celu. Tuż obok ich koledzy mieli mniej szczęścia – ich Tygrys płonie, zaś wyskakującą z niego załogę ścinają serie przyczajonej w bunkrach piechoty... To wbrew pozorom nie scena z „Szeregowca Ryana” czy „Bitwy pod Kurskiem”, lecz z gry Sudden Strike.

II wojna światowa to jeden z ulubionych okresów komputerowych strategów. Możliwość wcielenia się w jednego z wyniosłych mężczyzn z żelaznym krzyżem pod szyją i pokonania przeciwnika w sytuacji, gdy nie udało się to tak błyskotliwym dowódcom jak Guderian czy Rommel to pokusa, której trudno się oprzeć. Kiedy więc przeczytałem nowinki na temat Sudden Strike’a pomyślałem, że gra może być ciekawa. O ile bowiem informacje o tym, że gra stała się prawdziwym hitem w Niemczech, nie budziły zdziwienia – któż bowiem nie chciałby spróbować swoich sił tam, gdzie zawiódł jego dziadek – to interesujący wydał mi się pomysł stworzenia realistycznego RTSa w koprodukcji rosyjsko-niemieckiej, a więc nacji, które o II wojnie światowej wiedzą najwięcej. Potem zagrałem w demo, które zauważyłem na jednym z krążków mojego kolegi. Muszę przyznać, że poziom trudności był baaardzo wygórowany – do tego stopnia, że dla kogoś kto pierwszy raz widział Sudden Strike’a misja ta była niemalże nie do przejścia, co mogło gracza zniechęcić. Po tym jak zagrałem w demo , pomyślałem , że skoro gra jest taka trudna, to powinienem sprawdzić swoje umiejętności. Sprawdziłem, zobaczyłem i spisałem. Gra jest trudna – to nie ulega wątpliwości. Generałowie z czasów II wojny światowej mieli ciężki orzech do zgryzienia.

Gra jest z gatunku RTW ( Real Time War Game). Od innych RTS-ów różni ją niezwykły dla tego gatunku realizm, o którym więcej w dalszej części, oraz to, że nie posiada żadnych aspektów ekonomicznych. Pod tym ostatnim względem podobnymi grami były Dark Omen (według mnie niedoceniony symbol strategii i taktyki), czy Myth, jednak te gry znacząco różnią się od Sudden Strike’a. Po pierwsze są osadzone w innych realiach, po drugie mają grafikę 3D, po trzecie nie miały opcji zatrzymania gry, itp. Ano właśnie – autorzy wprowadzili do gry pauzę podczas której możemy wydawać rozkazy. Jest to całkiem dobre rozwiązanie które widziałem już wcześniej (m.in. w Kronikach Czarnego Księżyca). Przydaje się , kiedy trzeba kontrolować większą liczbę wojsk, albo kiedy walczy się na dwa, lub więcej frontów ( to również będzie się zdarzać). Engine gry pozwala na wyświetlanie bardzo dużej ilości wojsk (ponad 1000 jednostek naraz na mapie), wielu efektów wybuchów, a przede wszystkim doskonale prerenderowanych pojazdów, dział czy budynków, wszystko w przepięknej grafice 2D. Co prawda ogranicza ona trochę możliwości działań strategicznych, ale tych i tak jest pod dostatkiem :). Ogromnym plusem engine gry jest fakt, że można zniszczyć praktycznie wszystkie obiekty na polu walki, takie jak budynki, mosty, drzewa czy fortyfikacje. W wypadku niektórych nie jest to co prawda proste, jednak wizualnie można ocenić stopień uszkodzeń, co z jednej strony ułatwia dowodzenie, a z drugiej dodatkowo uatrakcyjnia wygląd gry. Nota bene ma ona bardzo niskie wymagania sprzętowe - na PII 266, 64RAM gra działa bez najmniejszych zarzutów. Nawet przy niewyobrażalnej liczbie jednostek na polu walki, ani troszkę nie zwalnia. Przepięknie wyglądają naloty dywanowe ;).

Muzyka jest bardzo ładna i pasuje do klimatów drugiej wojny światowej, zaś odgłosy dochodzące z pola walki są wręcz niesamowite - czegoś takiego po prostu wcześniej nie było – każdy typ broni i silnika pojazdu ma swoje własne, zindywidualizowane brzmienie. Gdy grupa naszych czołgów rusza do akcji, słyszymy basowy pomruk diesli wchodzących na wysokie obroty zaś z rur wydechowych unoszą się kłębki dymu – to robi wrażenie!

Osobnym tematem jest niespotykany zwykle w RTS-ach poziom realizmu gry. Każdą jednostkę definiuje cała masa parametrów, w tym grubość pancerza z przodu, boków i od tyłu, jego rodzaj, zasięg broni głównej i pomocniczej, siła penetracji amunicji przeciwko różnym rodzajom jednostek i obszar jej działania itp. Efekt działania broni jest uzależniony od rodzaju celu i jego osłony, odległości od niego a nawet od kąta, pod jakim uderzy pocisk. W efekcie np. działo przeciwpancerne słabo radzi sobie z wozem pancernym z przodu, a dużo lepiej strzelając w burty lub tył, zupełnie zaś nie zdaje egzaminu w walce przeciwko piechocie. Podobnie o ile piechota (poza jednostkami przeciwpancernymi) na odkrytej przestrzeni ma marne szanse z czołgami, to w lesie, a przede wszystkim w mieście, gdzie może chronić się w budynkach i obrzucać czołgi granatami, stają się one dla niej łatwym łupem. Ważnym elementem wpływającym na realizm jest również kończąca się amunicja – czasami niezwykle szybko, tak jak to ma miejsce np. w wypadku piechoty wyposażonej w broń przeciwpancerną – amunicji wystarcza jej tylko na 3 strzały, po oddaniu których jest ona już tylko biernym świadkiem rozgrywających się wydarzeń. Amunicję uzupełniają wozy amunicyjno-naprawcze, jednak po pierwsze one też mają jej skończoną ilość, a po drugie robienie tego na linii frontu to pewny sposób na ich utratę – są bardzo delikatne. Mocno zróżnicowana prędkość poruszania się jednostek wprowadza dodatkowe utrudnienie taktyczne, gdyż piechota a szczególnie artyleria napędzana siłą mięśni obsługi porusza się niezwykle powoli – w sukurs przychodzą tu ciężarówki mogące przewozić piechotę i holować działa, jednak w wypadku trafienia pod ostrzał stają się one natychmiast masową mogiłą. Pomimo, że gra dysponuje grafiką 2D, to istotną rolę odgrywa wysokość terenu, na którym znajduje się jednostka – te które znajdują się wyżej strzelają celniej, a ich pole widzenia jest większe. Ten ostatni parametr jest odejściem przez autorów od realizmu na korzyść grywalności, gdyż w rzeczywistości obserwator znajdujący się np. na wysokim wzgórzu powinien widzieć całą mapę, a tak nie jest. Aspekt taktyczny wzbogaca mnogość rodzajów jednostek, różnego typu fortyfikacje polowe, pola minowe które można stawiać i rozbrajać jak również ograniczone co prawda możliwości użycia lotnictwa, w postaci desantu spadochronowego lub nalotów bombowców. Również fakt, że wraki zniszczonych pojazdów nie znikają od razu, lecz pozostają blokując przejazd, wprowadza ciekawe możliwości – jedno działo przeciwpancerne może skutecznie w wąskim gardle powstrzymać całą kolumnę czołgów. Miłym akcentem gry jest możliwość zlikwidowania z broni przeciwpiechotnej obsługi działa, które następnie można obsadzić własną obsługą. Niezwykle emocjonujące jest obserwowanie, jak nasi piechurzy czołgają się pod ostrzałem w kierunku takiego działa, a następnie z wysiłkiem obracają go powoli w stronę nieprzyjaciela – zdążą czy przedtem zginą? Jednostki mają jeszcze jeden ważny parametr – doświadczenie, który w widoczny sposób wpływa na to, jak walczą. Te o wysokim doświadczeniu strzelają celniej i lepiej wykorzystują osłonę terenu. Brakuje mi natomiast parametru określającego morale jednostki – niedobitki ocalałe przed momentem z rzezi idą do ataku i walczą tak samo efektywnie jak świeżo przybyłe na pole walki posiłki.

Przejdźmy teraz do interfejsu. Menu w Sudden Strike’u nie jest najwyższych lotów. Ot, takie sobie, funkcjonalne ale graficznie przeciętne. Film również niczym nie zaskakuje. Średniej jakości, dynamiczny to on chyba miał być, ale coś autorom nie wyszło. Nie mogę powiedzieć, że jest zły, bo nie jest, ale jego autorzy mogli się bardziej postarać. Przerywniki filmowe między misjami występują bardzo rzadko i są krótkie. Mają za to bardzo dobrą jakość (dosłowne przeciwieństwo Red Alerta - tam były filmy przed i po wykonaniu misji, ale z jakością było kiepsko). W menu mamy opcje Gra Pojedyncza, Gra Wieloosobowa, Statystyki, Odtwórz Intro, Twórcy Gry i Wyjście. Ponadto w prawym górnym rogu można wybrać rozdzielczość ekranu (ja zalecam 800x600, a dla tych co mają lepszy sprzęt 1024x768). Od razu rzuca się w oczy brak dojścia do opcji. Te zaś będą dostępne po uruchomieniu scenariusza, lub kampanii. Opcja Statystyki pokazuje nam jakie misje z kampanii już przeszliśmy, oraz jakie jeszcze zostały do przejścia. Pokazuje również wszystkie statystyki z konkretnej misji itd. W opcji Gra Pojedyncza mamy do wyboru Kampanię lub misję pojedynczą. Misji pojedynczych jest w wersji podstawowej 13, a na dodatkowym CD jeszcze 21, w tym 9 treningowych. Mamy trzy osobne kampanie dla poszczególnych frakcji : Aliantów (12 misji), Niemców (12 misji) i towarzyszy zza wschodniej granicy (10 misji). Należy zauważyć, że poza Tutorialem z 9 misjami na dodatkowym CD, pierwsza misja Aliantów jest misją treningową. Ponadto pierwsze misje są całkiem proste i można się zapoznać z interfejsem , sterowaniem itd. Jeżeli chodzi o interfejs, to jest on przejrzysty, czytelny i nie ma z nim żadnych problemów. Tak jak w każdym innym RTS-ie mamy mapkę, pole walki oraz część interfejsu gdzie można wydawać rozkazy poszczególnym jednostkom lub grupie jednostek. Ponadto, na dole widnieje pasek z poziomem doświadczenia, stanem zdrowia i amunicji broni głównej i pomocniczej (jeśli takowa występuje) dla każdej z jednostek, a z boku ekranu wyskakują ostatnio wydane komendy z konsoli. Warto tutaj wspomnieć o nowym podejściu autorów gry do dobrze znanych z innych RTS-ów punktów nawigacyjnych. W Sudden Strike znacznie wzbogacono ich funkcjonalność, gdyż przy ich użyciu możemy nie tylko zaplanować trasę poruszania się jednostek po mapie, ale również czynności, jakie mają tam wykonać. Przykładowo można nakazać ciężarówce zabranie działa z punktu A, przeholowanie i rozstawienie go w B, a następnie zabranie piechoty z C i wyładowanie jej w D. Do samej walki i jednostek jeszcze powrócimy, tymczasem chciałbym omówić pozostałe opcje w menu. Mamy tryb Gry Wieloosobowej. Połączenie może nastąpić przez sieć lokalną , Internet, lub modem. Grać może nawet do 12 graczy (oczywiście przy wyborze opcji połączenie modemowe, można grać tylko we dwóch). Map do multiplay’a mamy 22. Biorąc pod uwagę, że średni czas rozgrywki jest dość długi, jest to spora ilość, ponadto w Internecie można znaleźć wiele nowych. Opcji Odtwórz Intro oraz Twórcy Gry nie trzeba chyba komentować ;). Dodam tylko, że w opcji Odtwórz Intro autorzy mogli dać możliwość oglądania wszystkich dotychczas oglądniętych animacji, ale nie dali. Taki mały minusik. Wracając do kampanii, to ktoś mógłby powiedzieć: dlaczego jest tak mało misji dla poszczególnych frakcji? To , że jest 12 misji wcale nie oznacza , że kampania jest krótka. Każda misja jest długa. Owszem bywają krótkie misje (np. przeprowadzić ciężarówki zaopatrzeniowe do miasta), ale są to wyjątki. Większość misji trwa długo i przeciąga się godzinami. Nawet się nie spostrzeżesz, kiedy budzik zacznie budzić cię do pracy o 6.00 nad ranem, a ty będziesz miał głowę wlepioną w monitor :).

Tu ujawnia się jedna z największych (choć na szczęście nielicznych) wad Sudden Strike’a. Niektóre misje potrafią się naprawdę przeciągać i stawać się żmudnymi, co może, szczególnie w przypadku początkującego stratega, zniechęcić do dalszej gry. Winą za to należy obarczyć przede wszystkim pewne niezbalansowanie przez autorów roli ciężkiej artylerii. Siła rażenia, zasięg a przede wszystkim częstotliwość wystrzałów powodują, że jest to broń zabójcza. Pół biedy, gdy przeciwnik dysponuje tylko kilkoma takimi działami, jednak są misje, gdzie na mapie aż roi się od baterii Howitzerów, a każda próba wejścia w ich zasięg kończy się zamianą naszych wymuskanych jednostek w płonący stos wraków i porozrzucanych fragmentów ciał. Efektem jest przymus strategii „pełzania” – podsuwamy ciut naszą artylerię i walimy na ślepo w teren na maksymalnym zasięgu, licząc na szczęście i zniszczenie przeciwnika, potem znowu i znowu... Alternatywą jest zwiad, jednak mogą go dokonać tylko szybkie jednostki, np. motocykliści, które zwykle nie docierają do stanowisk ciężkiej artylerii przeciwnika rozmieszczonej na jego tyłach, gdyż po drodze napotykają jednostki pancerne i piechotę wroga, dla których nie są żadnym przeciwnikiem. Podobnie przeceniona (choć nie ma to tak znaczącego wpływu na grę) jest siła artylerii przeciwlotniczej, choć tylko dzięki temu Niemcy mają jakieś szanse w misji Lądowanie w Normandii :). Jest to jeden z największych i najbardziej denerwujących minusów gry. Dla niektórych graczy minusem może również być to, że niekiedy po wykonaniu założeń, misja się nie kończy, tylko dostajemy nieprzyjemną niespodziankę w postaci spadochroniarzy, lub kolejną porcję czołgów wroga. W efekcie można przegrać i powtarzać całą misję od nowa tylko dlatego, że nie wiedziało się o owej niespodziance (zapisane stany gry nie zawsze pomagają). Jednak dla prawdziwego stratega to tylko dodatkowe wyzwanie, bo w końcu gdyby przebieg bitwy dało się dokładnie zaplanować przed jej rozpoczęciem, to zapewne nie doszłoby do niej w ogóle, bo wynik byłby wtedy również z góry znany. Sudden Strike jest wyłącznie symulacją wojny lądowej, dlatego dla niektórych rozczarowaniem będzie fakt, że NIE MA WALK NA MORZU. Bardzo mnie to zasmuciło tym bardziej, że na filmie początkowym widnieje taki duży, ładny okręt. Nie ma również myśliwców, więc jeśli ktoś chce dowodzić dywizjonem 303, to źle trafił :). Dla początkującego stratega minusem będzie zapewne wysoki poziom trudności. Więcej minusów gra chyba nie ma, no może poza tym, że zmusza do częstego korzystania z opcji save/load. Bardzo dużym plusem natomiast są jednostki. Wszystkie jednostki są odwzorowaniem prawdziwych modeli z II wojny światowej – od ciężkiego czołgu Józefa Stalina po jednostkę snajpera. Wypada również wspomnieć, że gra została w całości spolonizowana, co sprowadziło się do przetłumaczenia instalatora, nazw jednostek, menu i opisów misji, w wypadku tych ostatnich podłożony został również głos lektora. Jakość polonizacji jest dobra, co nie powinno dziwić biorąc pod uwagę, że dokonał jej coraz lepiej sobie radzący zespół firmy IM Group.

Najwyższa pora na małe słowo końcowe. Reasumując powyższe dywagacje nie sposób nie zauważyć, że jest to pozycja o wysokim stopniu trudności i z tego względu początkujący gracze powinni „przygotować się” do niej np. grając w prostsze gry z gatunku RTS (np. Red Alert 2). Dla miłośników II Wojny Światowej, jak również starych „wyjadaczy” strategii jest to wręcz pozycja obowiązkowa, która zagwarantuje im ciekawą i widowiskową rozrywkę.

Paweł „SPMKSJ” Majchrowicz & Michał „Iwan” Sawka

Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?