autor: Dariusz Gloger
Strzel Sobie - recenzja gry
Strzel Sobie to nieskomplikowana gra, w której rozgrywka skupia się na eksterminacji unoszących się w powietrzu żab. Jako że gra nie do końca jest poważna pozbawiono ją brutalnych scen, a sam motyw strzelania do żab okraszono bardzo komiczną otoczką.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Gry niskobudżetowe nieczęsto potrafią wzbudzić zachwyt i radość u graczy. Zazwyczaj zdarza się, że dostajemy ładnie opakowany powielony pomysł lub nie do końca dopracowaną czy przemyślaną produkcję. Coraz częściej zdarza się, że producenci piszą gry skierowane do rzesz młodych graczy. Ładne opakowanie powoduje u dzieci zainteresowanie i od razu pada prośba: „Mamo, ja chcę mieć tą grę”. Matka, widząc niską cenę, zgadza się i dokonuje zakupu, żeby dziecko więcej jej nie męczyło i było czymś zaabsorbowane. Nasuwa się pytanie: „Jaka jest jakość produktu, które otrzymało dziecko?”. Z tym bywa różnie. Postaram się przedstawić jedną z takich gier, o których mówiłem we wstępie, a mianowicie o Strzel sobie.
W graficznie ładnie zaprojektowanym pudełku typu dvdbox znajdujemy tylko płytę CD. Brak jakiejkolwiek instrukcji. Na razie przemilczmy ten fakt. Wkładamy dysk do napędu i po krótkiej instalacji (zaledwie 10MB) uruchamiamy grę i naszym oczom ukazuje się menu. Wybieramy opcję „nowa gra” i jeden spośród czterech poziomów trudności: sługa, gospodarz, giermek, rycerz. Żeby grać na tych dwóch ostatnich trzeba przejść grę na łatwiejszych poziomach. Wtedy opcja zostanie odblokowana. Wybierając poziom trudności „sługa”, mamy możliwość grać z pomocą samouczka, który mówi nam, co zrobić krok po kroku. Rozgrywka przedstawia się następująco. Naszym bohaterem, ubranym w zbroję rycerską, strzelamy z łuku do odbijających się od ścian żab, których jest kilka typów. Jedne trafione znikają od razu, a inne rozpadają się na dwie kolejne. Musimy strzelać, aż znikną całkowicie. Są również żaby zakute w łańcuchy. Gdy trafimy w nie, to najpierw spadają im łańcuchy, za drugim strzałem rozpoławiamy je na dwie sztuki i tak w kółko, aż je zlikwidujemy. Szczerze powiedziawszy, staje się to bardzo monotonne i odechciewa się grać. Na osłodę, żeby nam się tak nie nudziło, dostajemy bonusy w postaci lepszych rodzajów łuków. Muszę w tym miejscu powiedzieć, że do każdej strzały jest przyczepiona lina, likwidująca przeciwników, którzy jej dotkną. Podstawowy łuk jest tylko jednostrzałowy - na przeładowanie musimy poczekać, aż zniknie pierwsza strzała. Te lepsze są dwustrzałowe. Są też takie strzały, które przyklejają się do górnej krawędzi ekranu. Jest jeszcze kilka innych bonusów, np. tarcza uodparniająca nas na jedno dotknięcie żaby oraz bomba, która powoduje oczyszczenie planszy. Strzelać można tylko w górę. Poruszamy się w prawo i lewo, żeby uniknąć dotknięcia żab, które to spowoduje odebranie nam jednego życia. Światów, które przyjdzie nam odwiedzić jest pięć, z czego każdy jest podzielony na 10 poziomów.
Grafika w grze jest kolorowa, ale tylko dwuwymiarowa. Na pierwszym planie jesteśmy my, żaby i przeszkody w postaci np. murków, a drugi plan to tylko statyczna bitmapa. W zależności od świata, w którym się akurat znajdujemy, zmieni się tło. Animacja jest dobra, ale to chyba oczywiste. Przecież gry tego typu wychodziły wiele lat temu, więc dzięki obecnym sprzętowym możliwościom pozwalającym nawet na zaawansowane tworzenie grafiki 3D, stworzenie środowiska, w którym będziemy strzelać do ruszających się żab, nie stanowi żadnego problemu.
Największą bolączką Strzel sobie jest chyba muzyka, bo o ile dźwięk jest do zniesienia, to powtarzająca się nieskończenie jedna melodia działa po pewnym czasie na nerwy. Naprawdę to niesamowite, żeby w grze, która trafiła do sprzedaży, była tylko jedna melodia...
Podsumowując, wszystko w tej grze jest na bardzo niskim poziomie, poczynając od pomysłu, a na wykonaniu kończąc. W tę pozycję można pograć, ale przez 10-15 minut, bo po dłuższym czasie po prostu nudzi i staje się zbyt monotonna. Autorzy powinni bardziej zainteresować gracza, a nie zmuszać go, by wyłącznie strzelał. Do plusów można zaliczyć jedynie fakt, że gra jest w pełni przetłumaczona na język polski. Naprawdę radzę nie zbliżać się do tej produkcji, bo można zasnąć, a i dzieci nie będą zbyt zadowolone.
Dariusz „Bigsolid” Gloger