War for the Overworld Recenzja gry
autor: Amadeusz Cyganek
Recenzja gry War for the Overworld - sklonować Dungeon Keepera
W krótkim czasie otrzymaliśmy dwie gry odwołujące się do klasycznego hitu o nazwie Dungeon Keeper. Pierwsza z nich - War of the Overworld - w wieli miejscach odwołuje się do legendarnego tytułu, jawnie zapożyczając pomysły z pierwowzoru.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- gra otwarcie korzysta z rozwiązań zawartych w Dungeon Keeperze;
- drzewko rozwoju;
- mnóstwo możliwości w zakresie stawiania pułapek i pomieszczeń;
- stale zmieniające się reguły gry;
- ciekawa, acz wymagająca rozgrywka.
- słaba optymalizacja;
- regularne wycieczki do pulpitu;
- średnio atrakcyjna oprawa wizualna.
Starcie rozpoczyna War for the Overworld – tytuł, który zdecydowanie bardziej niż Dungeons II trzyma się podstawowych założeń rządzących gatunkiem. Dzieło studia Subterranean Games przeszło bardzo długą drogę, zanim oficjalnie trafiło na rynek. Jeszcze w 2012 roku twórcy zorganizowali bowiem akcję w doskonale znanym wszystkim serwisie Kickstarter i uzbierali całkiem pokaźną sumę nieco ponad 200 tysięcy dolarów. Produkt w fazie wczesnego dostępu trafił do graczy jesienią 2013 roku, by – jak twierdzą osoby, które przeżyły ten półtoraroczny okres z War for the Overworld – do czasu premiery dokonało się w nim spore przeobrażenie wielu elementów. Ewolucja ta wyszła grze zdecydowanie na plus.
Nie znajdziecie tu skomplikowanej, zawiłej fabuły – oto wcielamy się w złego pana, którego głównym celem jest rozbudowa i ochrona podziemnych włości przy jednoczesnym, systematycznym pozbywaniu się panoszącej się tu i ówdzie konkurencji. O sukcesie naszych lochów świadczy panujący w nich przepych i oferowane możliwości, nie zwlekając więc zbyt długo, przystępujemy do działania. Porządkujemy teren, drążąc tunele rękoma pracujących z mozołem chochlików, a następnie stawiamy komnaty mające świadczyć o prestiżu naszego małego podziemnego królestwa i jednocześnie zachęcać różnorodne stwory oraz wojowników do złożenia nam wizyty. Budujemy więc pomieszczenia, w których strudzeni bohaterowie będą mogli wypocząć, czy też ubojnię pozwalającą na napełnienie ich żołądków. Bardzo ważne są również archiwa, które zwabiają adeptów sztuki magicznej i stanowią podstawę rozwoju specjalnego drzewka podzielonego na trzy odmienne kategorie. To interesujące urozmaicenie w tego typu produkcjach, umożliwiająca poznanie naprawdę sporej liczby zaklęć oraz odkrycie dodatkowych budynków czy przeszkód, mających powstrzymać atakujących nas przeciwników.
Kontrola nad poszczególnymi jednostkami bardzo mocno przywodzi na myśl właśnie Dungeon Keepera – łapiemy je bowiem za pomocą ręki i przenosimy w wybrane miejsce. Jeśli jakiś mieszkaniec lochów ma wyraźne kłopoty z subordynacją, zawsze możemy sprzedać mu klapsa i pogonić do roboty w imię wyższej racji stanu. Jeżeli natomiast uznamy, że wybrane jednostki nie prezentują godnego nas poziomu i są raczej zapchajdziurami w walce niż skutecznymi wojownikami, to możemy zaaplikować im zestaw specjalnych mikstur warzonych w naszych skromnych progach, które czasowo podnoszą ich zdolności bojowe lub też dają dodatkowego kopa do pracy.
Trzeba przyznać, że ekipa studia Subterranean postarała się, by w trakcie zabawy nie zabrakło wielu różnorodnych rozwiązań, które mocno urozmaicają rozgrywkę i sprawiają, że sprawowanie władzy nad lochami nie okazuje się kolejną sztampową misją. Począwszy od wspomnianego już drzewka rozwoju, poprzez liczbę dostępnych budynków i potworów, a na pułapkach skończywszy – możecie być pewni, że nie stworzycie dwóch takich samych podziemnych królestw. Odpowiednio skonstruowane, wymyślne zasadzki to rzecz jasna sól tej gry – często nasze włości dzięki właściwie ustawionym przeszkodom bronią się praktycznie same. Momentami w takich sytuacjach gra przeradza się w rasową przedstawicielkę gatunku tower defense, ale jest to bardzo pomysłowa i przyjemna zabawa, pozwalająca na praktycznie nieskrępowane projektowanie tuneli i szykowanie niecnych niespodzianek. Trzeba przy tym przyznać, że chwilami rozgrywka okazuje się naprawdę trudna – toczy się w dość szybkim tempie i warto zawczasu pomyśleć o ustawieniu zasieków. Grupki wrogów pojawiają się regularnie i potrafią siać spore spustoszenie, a raz przełamana linia obrony nie jest zbyt łatwa do odbudowania.
Twórcy oddali do naszej dyspozycji kilka różnych trybów zabawy, ale każdy z nich tak naprawdę wygląda na odrobinę niedokończony – kampania składa się z zaledwie 11 misji, które wystarczają na góra 5–6 godzin, a moduł piaskownicy oraz multiplayer (o ile działa w miarę dobrze i bez problemów) oferują razem raptem parę niezbyt rozbudowanych map. O stabilności gry można by niestety dużo pisać, i to niekoniecznie pozytywnie. Produkt potrafi zaskakująco chrupnąć nawet na bardzo mocnym sprzęcie, co raczej nie współgra z jakością oprawy wizualnej, która okazuje się średnia – tytuł bazuje bowiem na silniku Unity i choć nazwanie War for the Overworld gry brzydką byłoby sporym nadużyciem, to w wielu aspektach (zwłaszcza jeśli chodzi o solidnie rozpikselowane tekstury) naprawdę nie jest najlepiej. Mimo to zdarzają się regularne przycinki i długie loadingi, a także – co już niestety świadczy o dużym niedopracowaniu – uporczywe wycieczki do pulpitu. Aczkolwiek nie są zbyt częste, to takie nagłe zakończenia rozgrywki w środku misji nie należą do najprzyjemniejszych.
Warto natomiast pochwalić twórców za odpowiednie zbudowanie klimatu podziemnych rządów – do prac nad tytułem zaproszono kultowego lektora z oryginalnego Dungeon Keepera, Richarda Ridingsa, i trzeba przyznać, że jego miła aparycja i świetnie intonowane kwestie doskonale pasują do prześmiewczego, mocno karykaturalnego stylu gry.