Unmechanical Recenzja gry
autor: Wojciech Mroczek
Recenzja gry Unmechanical - logiczne wyzwanie w pięknym opakowaniu
Mały robocik w wielkich tarapatach - uwięziony w plątaninie ciemnych korytarzy musi poradzić sobie z dziesiątkami zagadek. A gracz, który mu w tym pomaga w zachwycie chłonie prześliczne, podziemne krajobrazy.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- urocza, dopracowana grafika;
- zróżnicowane i ciekawe łamigłówki;
- niesamowita atmosfera podziemnego świata;
- intuicyjne sterowanie.
- liniowa, trochę monotonna rozgrywka;
- nieco za krótka.
„Weź dwie garście Machinarium, pół kubka World of Goo, podlej szczodrze The Incredible Machine, dodaj szczyptę Limbo do smaku i podawaj na silniku Unreal” – tak mógłby wyglądać przepis, według którego niezależne studio Talava Games upichciło wypełnioną łamigłówkami i urzekającą stylem graficznym grę Unmechanical. Powstało danie łatwe do przełknięcia, bardzo przyjemne w smaku i wyjątkowo estetycznie podane, lecz niespecjalnie sycące. Ale przecież wykwintna kuchnia nie służy temu, by napchać się po uszy – czasem siadamy do stołu, by tylko skosztować czegoś wyjątkowego.
Łamanie (nie)mechanicznej głowy
Nasz mechaniczny protagonista początkowo nie dysponuje zbyt wielkimi możliwościami. Na szczęście tu i ówdzie da się znaleźć moduły, które służą do instalacji różnych ulepszeń – na przykład kombinezonu do nurkowania. Maszyna, która je montuje, wygląda jednak dość groźnie.
Przygoda zaczyna się, gdy mały kulisty robot ze śmigiełkiem na czubku zostaje odseparowany od swoich pobratymców i bezceremonialnie wciągnięty w głąb ziemi, do gigantycznego systemu jaskiń połączonych rurami i wypełnionych tajemniczą maszynerią nieznanego przeznaczenia. Całe podziemia zdają się pulsować dziwną energią, a nieożywione, mechaniczne elementy łączą się w nich z żywymi tkankami. Gracz ma wrażenie, że mały bohater porusza się w trzewiach jakiejś potężnej bestii – dziwnego golema złożonego z ciała, kamienia i metalu. Z plątaniny korytarzy, komnat i rur wyłania się dzieło szalonego inżyniera lub może efekt przypadkowych poczynań nieznanych mieszkańców tego cudacznego świata. Czy w tym szaleństwie jest metoda? Czy wszechobecne maszyny i automaty tworzą jakiś system? Czy z tego ciemnego labiryntu da się uciec na powierzchnię? Tylko dokładna eksploracja otoczenia może przynieść jakieś odpowiedzi.
Podziemia składają się z chaotycznego systemu grot. W niemal każdej czeka jakaś łamigłówka, której rozwiązanie otwiera drogę do dalszego zwiedzania. Tu trzeba przełączyć jakieś wajchy, tam położyć coś ciężkiego na przycisku, ówdzie pokierować promieniem lasera za pomocą obrotowych zwierciadeł czy wymienić baterię w jakiejś maszynerii. Długo by opisywać – zagadki są zróżnicowane i często bardzo pomysłowe. Początkowo nie powinny nastręczać trudności, jednak im dalej zapuszczamy się w ten tajemniczy świat, tym robią się bardziej złożone i trudniejsze – a co za tym idzie, satysfakcja z ich rozwiązania staje się coraz większa. Bardzo miłe jest to, że gra nie traktuje nas jak idiotów i nie podpowiada na siłę, co należy zrobić, czy tłumaczyć, na czym polega dana łamigłówka. Przeciwnie – od samego początku jesteśmy pozostawieni sami sobie, jedyną wskazówką są skromne sugestie w wywoływanym tylko na życzenie dymku. Większości wyzwań da się sprostać, posiłkując się logiką, spostrzegawczością i zdolnością kojarzenia. Czasem przydaje się też znajomość podstawowych praw fizyki. Najrzadziej pożądana jest zręczność i refleks, choć niektóre zagadki wymagają dość szybkiego operowania wieloma ruchomymi elementami. W swojej istocie Unmechanical jest jednak przede wszystkim grą logiczną, a nie zręcznościową.
(Nie)mechanika stosowana
Tym, co wyróżnia Unmechanical spośród podobnych, eksploracyjnych propozycji logicznych i pozwala traktować ten tytuł jak poważną, niezależną produkcję wysokiej klasy, jest zastosowanie silnika Unreal. To dzięki niemu podziemna rzeczywistość zyskała niesamowitą wiarygodność. Światła i cienie tańczące na ścianach jaskiń, płynność animacji, trójwymiarowa głębia dwuwymiarowych poziomów i realistyczny silnik fizyczny – wszystko to sprawia, że gracz wsiąka w ten świat i z fascynacją obserwuje przedziwne otoczenie. Oprawa dźwiękowa również prezentuje wysoki poziom i doskonale pasuje do klaustrofobicznej, odrealnionej, ale w sumie sympatycznej stylistyki. Gdyby zastosowano tu – tak ostatnio modną – minimalistyczną grafikę wektorową, Unmechanical sprawiałoby wrażenie jednej z licznych gier przeglądarkowych. Solidnej, pomysłowej i z pewnością niepozbawionej uroku, ale i nie wyróżniającej się specjalnie na tle konkurencji. Tymczasem dopracowany w najmniejszych szczegółach i przepięknie zaprojektowany świat 2-i-pół-D (czyli taki, w którym nasza swoboda ruchów ograniczona jest do dwóch wymiarów w trójwymiarowym otoczeniu) dodaje grze wyjątkowości i czyni z niej estetyczną ucztę. Równie ładne produkcje logiczne zdarzają się nieczęsto.
W Unmechanical gra się wyjątkowo miło. Od jednej zagadki przechodzimy do kolejnej i następnej, i jeszcze jednej... W pocie czoła staramy się wydedukować, co też w danym miejscu należy poprzestawiać, powłączać, poukładać i pootwierać, żeby utorować sobie dalszą drogę. Czas mija niepostrzeżenie... aż tu nagle – koniec. Cała zabawa zajmie rozgarniętemu fanowi gatunku raptem jakieś cztery godziny. Wprawdzie możliwe jest dotarcie do finału na kilka różnych sposobów, lecz nie zmienia to faktu, że Unmechanical pozostawia po sobie pewien niedosyt. Jednak, czy gdyby było dłuższe, poziom komplikacji nie okazałby się frustrujący? Trudno powiedzieć. Niemniej można stwierdzić, że pozycji tej przydałoby się więcej urozmaicenia. Dodatkowe tryby rozgrywki (np. wyścig z czasem) i edytor poziomów z pewnością znacznie wydłużyłyby spędzony z grą czas. A tak – Unmechanical dostarcza wprawdzie wyjątkowo miłych wrażeń wizualnych i sporych wyzwań dla intelektu, ale nie należy do dzieł, do których się wraca. Za to każdy miłośnik łamigłówek niewątpliwie będzie je jeszcze długo i z wielką sympatią wspominał.