Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

SimCity Social Recenzja gry

Recenzja gry 10 lipca 2012, 11:18

autor: Maciej Kozłowski

Recenzja gry SimCity Social - klona Farmville i Cityville

SimCity Social to próba stworzenia konkurencji dla gier firmy Zynga na Facebooku. Niestety, już po kilku godzinach zmagań widać jak na dłoni, że jest to próba nieudana.

Recenzja powstała na bazie wersji WWW.

PLUSY:
  • ładna grafika;
  • przejrzyste zasady;
  • dość prosta i intuicyjna rozgrywka.
MINUSY:
  • generuje ogromne ilości spamu;
  • wymaga płatności albo nękania znajomych;
  • uproszczona interakcja z innymi graczami;
  • powtarzalność;
  • bezczelny klon CityVille.

Wysyp przeglądarkowych strategii, który rozpoczął się jakiś czas temu, trwa w najlepsze. Obok dość złożonych tytułów, takich jak Civ World, Stronghold Kingdoms czy Settlers Online, można znaleźć produkcje o bardziej casualowym charakterze. W tym drugim segmencie rynku swoich sił spróbowało studio Playfish. Brytyjczycy postanowili stworzyć prostą grę na Facebooka, która nawiązywałaby do jednej z najbardziej skomplikowanych strategii w historii. Tak właśnie powstało SimCity Social – czyli FarmVille w wielkim mieście.

Łatwizna!

Powyższe porównanie nie jest wcale przesadzone – nowe SimCity pełnymi garściami czerpie z dokonań gier „villowych”, stworzonych przez studio Zynga (FarmVille, FishVille, CastleVille etc.). Zauroczenie programistów Playfisha tymi tytułami jest bardziej niż zauważalne – grając w ich nowe dzieło, można wręcz odnieść wrażenie, że jest to uboższy klon CityVille. Podobieństwa są tak ogromne, że nie zdziwiłbym się nawet, gdyby prawnicy obu firm skoczyli sobie do gardeł.

Tak wygląda w pełni rozbudowane miasto.

Gra jest bardzo prosta. Naszym celem jest zbudowanie jak największej metropolii i zapewnienie jej mieszkańcom możliwie wygodnego życia. Osoby zaznajomione z cyklem SimCity mogą jednak zapomnieć o tym, czego nauczyły się w trakcie rozgrywek w tę serię. Jej przeglądarkowa adaptacja nie oddaje bowiem w najmniejszym stopniu mechanizmów, którymi rządziła się zabawa w tych leciwych już tytułach. Znaczna część problemów, z jakimi się tam borykaliśmy (budowa sieci wodociągów, podłączanie prądu, walka z korkami w ruchu miejskim) została całkowicie wyeliminowana. Obecnie głównym zadaniem gracza jest wznoszenie budynków mieszkalnych, zwiększających zaludnienie, przemysłowych, biurowców i obiektów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. W grze zawarto dość prosty system relacji między poszczególnymi konstrukcjami – przykładowo parki powodują wzrost liczby mieszkańców w pobliskich domostwach, a fabryki zanieczyszczają środowisko. Wystarcza to w zupełności, aby prowadzić stosunkowo bezstresową i intuicyjną rozgrywkę. Jak na Facebooka – w sam raz.

Również system ekonomiczny nie powinien przyprawić nikogo o zawrót głowy. W grze istnieją bowiem zaledwie trzy surowce podstawowe oraz dwa dodatkowe. Do pierwszej grupy należy zaliczyć pieniądze, materiały i energię. Ich ilość powiększa się dzięki budowie odpowiednich struktur lub odczekaniu pewnego czasu (energia nie jest generowana w elektrowniach, lecz wzrasta samoistnie co trzy minuty). Gdyby komuś doskwierał brak któregoś z materiałów, może zainwestować w uniwersalne diamenty, kupione za prawdziwą gotówkę lub uciułane dzięki wytrwałej grze (ich liczba rośnie wraz z poziomem doświadczenia). Ostatnim z zasobów jest sława, zdobywana poprzez interakcje z innymi uczestnikami zabawy – można ją zupełnie zlekceważyć, chyba że zależy nam na postawieniu unikatowych budowli.

Pod górkę

Każdy z wymienionych surowców ma swoją rolę do odegrania – dzięki jednym wznosimy budynki, drugie zaś pozwalają na zatrudnienie odpowiedniego personelu. Funkcjonuje to całkiem sprawnie, acz zaznaczyć należy, że gra wymaga niemal nieustannej uwagi z naszej strony. Objawia się to w kilku aspektach. Przykładowo, kiedy zostanie przekroczony limit energii (potrzebnej do niemal wszystkich interakcji), przestanie ona napływać – co równa się gigantycznemu marnotrawstwu. Jest to tym bardziej dotkliwe, że „zbiory” z fabryk, pól uprawnych i budynków biznesowych muszą odbywać się z aktywnym udziałem gracza. Innymi słowy, jeśli wytwórnia lodów nie została kliknięta w momencie, w którym wytworzyła zysk (co następuje zwykle raz na kilka minut), to zaprzestanie swojej działalności. Oznacza to, że SimCity Social nie pozwala graczowi na zbyt długie pozostawanie poza grą – jeśli chce on cokolwiek osiągnąć, powinien zajmować się nią przynajmniej raz na kilkadziesiąt minut. Częste klikanie, połączone z nieustannym oczekiwaniem, jest więc nieodzownym elementem zabawy.

Chcesz zaliczyć zadanie? Zaśmieć sobie Fejsa!

Rozgrywka oparta na budowaniu kolejnych struktur oraz zbieraniu podatków nie byłaby z pewnością zbyt atrakcyjna – szybko stałaby się wtórna i zwyczajnie nudna. Dlatego też wprowadzono do niej całkiem rozbudowany system zadań – zarówno banalnie prostych, jak i bardziej skomplikowanych. Większość z nich polega na wznoszeniu odpowiednich budynków i gromadzeniu zasobów, ale pojawia się też kilka ciekawostek (jak poszukiwanie UFO czy zebranie odpowiedniej grupy naukowców). Samo w sobie byłoby to całkiem fajne, gdyby nie fakt, że niektóre misje pozostają nieosiągalne dla graczy, którzy nie chcą płacić za zabawę, a równocześnie nie mają ochoty na wciąganie w nią znajomych.

Mechanizm działania tej „choroby” jest bardzo prosty. Znaczna część budynków (a w późniejszej fazie gry – większość) wymaga całkiem sporej obsady. Poszczególnych pracowników do naszych parków, fabryk i komisariatów zatrudniamy w dwójnasób. Po pierwsze – możemy poprosić znajomych z Facebooka, by zajęli odpowiednie stanowisko, co wiąże się z wysłaniem im zaproszeń. Jeśli przyjmą naszą propozycję, czyli zaczną grać, problem zostanie rozwiązany. W wypadku jednak, w którym nie chcemy zaspamować wszystkich dookoła, musimy odwołać się do drugiego sposobu, którym są kryształy. Jak już wspomniałem, są one płatne, ale możemy je zdobyć również po osiągnięciu kolejnego poziomu doświadczenia. Na początku nie stanowi to problemu, jednak po pewnym czasie proces ten odbywa się tak wolno, że można o nim w ogóle zapomnieć. Stawia to gracza przed prostym wyborem – albo zmusi znajomych do zabawy, albo zapłaci za rozgrywkę. Samotnicy nie mają tu czego szukać, chyba że dysponują sporą nadwyżką pieniędzy. Zwolennicy działań grupowych będą natomiast zawiedzeni – w grze nie ma najprostszego nawet komunikatora, przez co wymiana zdań musi odbywać się za pomocą samego Facebooka (a grać można tylko ze znajomymi).

Im dalej w las, tym więcej spamu

Interakcje pomiędzy graczami są bardzo ograniczone. Możemy zajrzeć do miast naszych przyjaciół i dokonać w nich pozytywnej lub negatywnej działalności (co przynosi obu stronom pewne zyski). Nie ma tu w ogóle konkurencji – nawet jeśli naślemy na kogoś stado wściekłych mew, nie wywoła to żadnych negatywnych skutków. Nie istnieje również handel, który zastąpiono systemem prezentów – raz dziennie możemy wysłać sąsiadom jeden z produktów, które wybieramy z listy. Jest to zasadniczy element rozgrywki, ponieważ pozyskanie pewnych przedmiotów stanowi nie lada wyzwanie.

Zatrudnić szefa w policji? Bezcenne.

O jakie przedmioty chodzi? Otóż przy każdym kliknięciu na fabrykę istnieje niewielka szansa, że poza zwykłymi surowcami otrzymamy również specjalny zasób – na przykład kask czy smar. Jako że zdobywanie tego typu obiektów odbywa się całkowicie losowo, a są one wymagane podczas ulepszania wielu budynków, interakcja z innymi graczami (spam!) staje się całkowicie nieodzowna.

W oczy rzuca się to, że SimCity Social bije wszelkie rekordy w kwestii ilości śmieci, jakie zostają opublikowane na Facebooku. Każdy sukces, nowy poziom czy interakcja ze znajomymi uprasza się o swoje miejsce na naszej tablicy. Niektóre misje wprost wymagają umiejscowienia reklamówki gry na stronie profilowej gracza – co samo w sobie jest mocno bezczelne. Nie lepiej wygląda sprawa z kryptoreklamą – wśród budowanych przez nas budynków można bowiem znaleźć takie perełki jak chociażby fabryka samochodów Mercedes-Benz (z bardzo widocznym logiem firmy) czy przedsiębiorstwo Origin. Budowli tych dotyczą niektóre zadania, w związku z czym ich wznoszenie staje się obligatoryjne – w innym wypadku nie wypełnimy misji i staniemy w miejscu.

Dobrze, dobrze, niedostateczny

SimCity Social w niezbyt udany sposób powiela zastane wzorce, nie wprowadzając równocześnie żadnych nowości. Dzieło Playfisha bierze z CityVille wiele pozytywnych cech, nie eliminując jednak wszystkich wad pierwowzoru. Sprawia to, że gracze otrzymują produkt nudny, powtarzalny, a przy tym wymagający nakładów finansowych lub nieustannego spamowania. Tytułu nie ratuje nawet dość ładna grafika ani intuicyjny sposób prowadzenia rozgrywki – stanowi to standard wśród gier na Facebooka. Rywale nowych simów są przy tym ciekawsi i bardziej wciągający, dzięki czemu wygrywają praktycznie na każdym polu.

Jeśli więc nudzisz się w pracy, a nie chciałbyś spędzać z grą zbyt wiele czasu, zastanów się nad konkurencyjnymi produkcjami. Niezależnie od tego, czy jesteś niedzielnym graczem, czy prawdziwym zapaleńcem, w SimCity Social nie znajdziesz niczego szczególnie ciekawego.

Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?