Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Remnant II Recenzja gry

Źródło fot. Gearbox Publishing
i
Recenzja gry 26 lipca 2023, 15:01

Recenzja gry Remnant 2 - świetna kontynuacja naprawdę dobrej gry

Remnant: From the Ashes okazało się nadspodziewanie dobrą produkcją, więc po kontynuacji oczekiwałem przynajmniej tego samego. Ku mojemu zaskoczeniu dostałem znacznie więcej! Remnant 2 jest tytułem zdecydowanie wartym polecenia każdemu, kto ceni wyzwanie.

Recenzja powstała na bazie wersji PC. Dotyczy również wersji PS5, XSX

Nie chce Ci się czytać recenzji? No to w skrócie: Remnant 2 jest po prostu lepszą wersją Remnant: From the Ashes. Jeśli podobał Ci się oryginał, wiedz, że kontynuacja oferuje to samo, ale w większym i bardziej rozbudowanym wydaniu. Nie jest to gra idealna, niemniej zdecydowanie warta polecenia. Zwłaszcza gdy znajdziesz jeszcze dwie inne osoby do wspólnej zabawy – rozgrywka w ramach kooperacji to największa atrakcja tego tytułu. Szkoda tylko, że tego samego nie można powiedzieć o fabule.

Historia? Tak, jakaś jest

PLUSY:
  1. losowo dobierana konstrukcja świata, zapewniająca regrywalność;
  2. ogromna swoboda przy budowaniu postaci wedle własnych preferencji;
  3. widowiskowe starcia z wymagającymi bossami oraz alternatywne potyczki;
  4. wyśrubowany poziom trudności, dostosowany do grupowej zabawy;
  5. spora ilość sekretów, znajdziek i pobocznych dungeonów;
  6. naprawdę satysfakcjonujący model strzelania;
  7. można pogłaskać pieska.
MINUSY:
  1. fabuła, która nawet nie udaje, że stara się być sensowna;
  2. okazjonalne spadki klatek, drobne przycinki oraz błędy;
  3. nieczytelna i mało intuicyjna minimapa;
  4. brak języka polskiego.

Z początku tekstu mogło wynikać, że Remnant 2 to gra jedynie dla fanów oryginału. Spokojnie, nowe osoby również odnajdą się w tej części. Nie muszą nawet znać fabuły pierwowzoru, bo jest ona traktowana bardziej jako smaczek. W zasadzie cała historia stanowi raczej dodatek do rozgrywki niż coś faktycznie istotnego. I to właściwie mój największy zarzut wobec gry – w pewnym momencie zwyczajnie przestałem śledzić tę opowieść.

W Remnant 2 rzeczy się po prostu dzieją. Spotkałem postacie znane z oryginału, poznałem kilka nowych, ale nie ma to większego znaczenia dla rozgrywki. Raczej biernie obserwowałem wydarzenia, których byłem świadkiem. A szkoda, bo cała historia dotycząca Rootu niszczącego cywilizacje i podróżującego po planetach teoretycznie jest interesująca. W praktyce służy tutaj jedynie jako pretekst do dotykania wielkiego, czerwonego kamienia, przenoszącego nas do innych światów, aby walczyć z tą plagą.

Właśnie – inne światy. To one są największą atrakcją tej serii, która wychodzi poza postapokaliptyczną Ziemię, zabierając gracza na wycieczkę po rozmaitych sceneriach. W oryginale początkowo dużo czasu spędzało się na naszej planecie, co bywało dość nużące. W kontynuacji natomiast, po krótkim samouczku, od razu dajemy nura w inne wymiary. I chwała twórcom za to, bo właśnie ta różnorodność jest mocnym atutem Remnant 2.

Łatwo. Normalnie. Ciężko. O jasny gwint!

Recenzję piszę z perspektywy osoby, która grała w Remnant: From the Ashes solo oraz w kooperacji. Kontynuację przemierzałem już sam i mogę uspokoić graczy martwiących się o poziom trudności – jest dobrze. Pierwowzór odstraszał niektórych wysokim progiem wejścia. Nie bez powodu zresztą gra była nazywana Dark Souls z pistoletami. W drugiej części również nie jest łatwo, ale równocześnie bardziej przystępnie.

W przypadku Remnant 2 podstawowy poziom trudności dla doświadczonych graczy okaże się spacerkiem po parku. Od razu zalecam takim osobom sprawdzenie poziomu „weteran” lub „koszmar”, jeśli szukają wyzwania. Pierwsza opcja dedykowana jest graczom niezaznajomionym z gatunkiem, którzy liczą raczej na przyjemną rozgrywkę, a nie wylewanie hektolitrów potu. Uważam, że to dobrze, bo dzięki temu więcej osób może sięgnąć po ten tytuł.

Tak jak w oryginale, tak i w kontynuacji główne wyzwanie stanowią bossowie. Są, skubani, wymagający! Trzeba obserwować ich ruchy, poznawać ataki oraz schematy zachowania, a następnie turlać się, okazjonalnie strzelając. Miłym zaskoczeniem były nowe mechaniki oraz większe wykorzystanie terenu podczas starć. No i nie mogę oczywiście zapomnieć o opcji alternatywnej walki z przeciwnikiem. Remnant 2 daje możliwość rzucenia wyzwania wrogowi na innych warunkach, co zapewnia odmienne łupy, a także zupełnie inne doświadczenie.

Więcej modyfikacji, więcej customizacji, więcej swobody

Archetypy w Remnant 2 to w zasadzie klasy postaci. Nie są one jednak ograniczające, bo nic nie stoi na przeszkodzie, aby poza walką je zmieniać. Gdy odpowiednio rozwiniemy bohatera, otrzymamy również możliwość łączenia tych profesji, poprzez wykorzystywanie dwóch jednocześnie! Z archetypami związane są dedykowane umiejętności, perki oraz traity – w zasadzie awansując na wyższe poziomy, doskonalimy przede wszystkim swoją klasę.

Poza tym występują tu jeszcze traity postaci, niepowiązane z jej archetypem. Punkty zdobywamy, pokonując bossów oraz znajdując specjalne książki, ale możemy wydać ich maksymalnie 60 (co nie każdemu przypasuje). Nie wszystkie bonusy mamy odblokowane od początku – większość trzeba znaleźć w świecie gry, angażując się w różne aktywności. Jeden z nich przykładowo zdobyłem dzięki misji pobocznej, w ramach której musiałem przetrwać fale przeciwników, nacierających na mnie w pociągu. Dodatkowo ograniczał mnie czas, więc było zabawnie!

Do tego dochodzą modyfikacje broni oraz mutacje do nich. Te pierwsze zapewniają zdolności aktywowane, a do ich stworzenia potrzebne są materiały z bossów. Mutacje z kolei to nowość pozwalająca na zmianę działania broni poprzez dodanie do niej statystyk czy efektów pasywnych. Całość nie sprowadza się jedynie do zmiany w postaci np. +1 do obrażeń. Modyfikacje oraz mutacje faktycznie wpływają na funkcjonowanie oraz wygląd broni.

Dodatkowo sprzęt można ulepszać, a poza tym jest jeszcze zwykły ekwipunek, oferujący swoje bonusy, chociaż pod tym względem zbroje znacznie uproszczono. I tutaj ciekawostka, zadziwiająco szybko znalazłem cztery pierścienie z ciekawymi efektami, które ułatwiły mi zabawę. Poza tym wypada wspomnieć o reliktach, które stanowią alternatywę dla Dragon Hearta, czyli przedmiotu leczącego – mają swoje własne efekty i na nie również możemy wpływać.

Ostatecznie na brak customizacji w Remnant 2 nie mogłem narzekać. Początkowo byłem nawet przytłoczony ogromem możliwości, ale z czasem uznałem to za coś pozytywnego. Wszak dzięki temu miałem faktyczną kontrolę nad tym, jak działa moja postać oraz co potrafi zrobić na polu bitwy. Oczyma wyobraźni już widzę rozmaite kombinacje i optymalne buildy przy grze na wyższych poziomach trudności. Fani theorycraftingu oraz „solowania” wszystkiego będą mieli pełne ręce roboty.

A idźże pan gdzie indziej z tą minimapą

Remnant 2 jest pod każdym względem lepszy od „jedynki”. Deweloperzy poprawili oryginał, wzbogacając go o dodatkowe elementy. Nie wymyślali koła na nowo, tylko dali mu nowe opony. Szkoda jednak, że zaserwowali tak okropną minimapę, przez którą kilkakrotnie się zgubiłem. Zorientowanie się, czy oczyściłem już dany dungeon, czy też nie, zajmowało mi czasem dobrą chwilę. Niby znacznik informował, że „PefriX tu był”, ale i tak znalazłem niezwiedzone zakamarki z ukrytymi łakociami. Dlatego w trakcie eksploracji musiałem mieć oczy cały czas dookoła głowy – nie wystarczyło, że miałem tak też podczas starć!

Na szczęście wracanie do wcześniejszych miejsc nie było problemem, bo walka w Remnant 2 jest po prostu przyjemna. Nawet zwykli przeciwnicy posiadają typowe dla nich ataki i specjalne ruchy, a także starają się unikać naszych pocisków. Oczywiście daleko im do poziomu wrogów z Elden Ringa, ale nie mogłem ich lekceważyć. Z amunicją również należy uważać, bo beztroskie strzelanie może zakończyć się pustym magazynkiem, a wtedy trzeba ratować się walką w zwarciu. Ta, o dziwo, również okazuje się całkiem niezłą opcją, chociaż zdecydowanie uproszczoną.

Jeszcze dwa słówka o grafice i udźwiękowieniu. Wizualnie Remnant 2 wypada po prostu dobrze, ale ma problemy z utrzymaniem klatek przy wysokich ustawieniach graficznych. Grą potrafi szarpnąć nawet na dobrym sprzęcie, bo optymalizacja nie zachwyca. Do tego rozgrywka prezentuje się o wiele lepiej w ciasnych korytarzach niż na otwartych przestrzeniach, którym brakuje polotu. Co do warstwy muzycznej – nie ma się do czego przyczepić: jest klimatycznie, a charakterystyczne odgłosy pojawienia się silniejszego wroga uprzedzają o jego przybyciu. To o tyle istotne, że po wyuczeniu się tych dźwięków stały się one całkiem przydatnym sojusznikiem w walce.

Kiedy znajdziemy się na zakręcie, co z nami będzie?

W Remnant 2 powraca również znana z „jedynki” nieprzewidywalność przygody. Mam tutaj na myśli losowo generowany świat, który dobiera różne instancje. Oznacza to, że w trakcie jednej kampanii nie spotkamy wszystkich przeciwników. Aby zmierzyć się z niektórymi, trzeba resetować świat, a w zasadzie przelosować go, jeśli chcemy trafić na konkretne wydarzenie lub danego oponenta.

Mnie to rozwiązanie przypadło do gustu, bo dodaje regrywalności, a także nieprzewidywalności. Wiem jednak, że nie wszyscy będą z tego powodu zadowoleni, bo woleliby zaliczyć Remnant 2 za jednym podejściem, co powinno zająć teoretycznie jakieś 20 godzin. Pod warunkiem, że zignoruje się sekrety, dodatkowe dungeony oraz inne czyhające tam niebezpieczeństwa. Co zresztą uważam za nierozsądne, ponieważ fabuła tego tytułu nie jest warta wielokrotnego przechodzenia go – jego urok tkwi gdzie indziej.

Moim zdaniem Remnant 2 to gra zaprojektowana z myślą o rozgrywce kooperacyjnej, podczas której gracze dopracowują swoje postacie i walczą z wymagającymi bossami, aby z czasem podnieść poziom trudności. Jeśli podejdzie się do tego tytułu jak do wyzwania, wtedy dostarczy on zabawy na o wiele dłużej. O czym zresztą zamierzam się przekonać w ciągu najbliższych tygodni, gdy przemierzę obce światy wraz ze znajomymi. W końcu poziom „koszmar” sam się nie zaliczy (dosłownie, bo w pojedynkę nie dałem rady!).

A jeśli się wahasz, zastanów się, czy podobał Ci się Remnant: From the Ashes. Jeżeli tak, śmiało bierz się za „dwójkę”, bo jest pod każdym względem fajniejsza. To najlepsza rekomendacja, jaką mogę dać. Jednak jeśli nie przekonał Cię oryginał, to i w Remnant 2 nie masz czego szukać – to najzwyczajniej nie jest gra dla Ciebie.

O AUTORZE

Moja walka z Rootem nie została zakończona! Pierwsze starcie wciągnęło mnie na jakieś 30 godzin, a w drugie wpakowałem ich już 20. Liczba ta na pewno wzrośnie, bo teraz planuję rzucić wyzwanie bossom razem ze znajomymi. Spodziewam się więc, że w Remnant 2 spędzę jakieś drugie tyle. Nie jest to gra idealna, ale zdecydowanie warta czasu i pieniędzy, jeśli lubi się wyzwania.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry otrzymaliśmy nieodpłatnie od jej twórców.

Patryk Manelski

Patryk Manelski

Chciał być informatykiem, potem policjantem, a skończyło się na „dziennikarzeniu” na UŚ. Tam odkrył, że można połączyć pasję do grania z pisaniem. Następnie bytował w kilku redakcjach, próbując przekonać wszystkich, że gry MMO są najlepsze na świecie. Tak trafił do działu publicystyki na GOL-u, gdzie niestrudzenie kontynuuje swoją misję – bez większych sukcesów. W przerwach od walenia z axa hoduje cyfrowe pomidory, bawiąc się w wirtualnego farmera. Nie mając własnego ogródka, zadowala się opieką nad drzewkiem bonsai. Kręci go też jazda na rowerze, zaś czytać lubi mangę i fantastykę. A co najważniejsze, pochodzi z Sosnowca, gdzie zresztą mieszka i z czego jest dumny!

więcej

Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości
Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości

Recenzja gry

Indiana Jones i Wielki Krąg zabierze Was na epicką wyprawę po trzech kontynentach, dobrym fanserwisie, wielu błędach i kilku niedopracowanych mechanikach. Zapnijcie pasy, bo nachodzą turbulencje.

STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad
STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad

Recenzja gry

Po latach oczekiwań STALKER 2: Heart of Chornobyl w końcu ponownie zaprasza do czarnobylskiej Zony. Ogrom i surowe piękno tego świata miażdży większość innych open worldów, ale sequel ugina się też pod ciężarem błędów i niedoróbek technicznych.

Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a
Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a

Recenzja gry

Po zeszłorocznej porażce Call of Duty wraca do formy w Black Ops 6. Nowa odsłona błyszczy zupełnie nową mechaniką poruszania się, która rządzi w multiplayerze, i kompletnie zaskakuje paroma motywami w kampanii fabularnej. I jeszcze jest w Game Passie!