Northgard Recenzja gry
Recenzja gry Northgard – wreszcie Settlersi XXI wieku!
Twórcy Northgardu skupili się nie na odtworzeniu strategii sprzed lat, a na uczuciach, jakie nam podczas obcowania z nimi towarzyszyły. W ten sposób powstała produkcja, która bawi w podobny sposób jak hity sprzed lat.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- przyzwoita kampania dla jednego gracza, dobrze wprowadzająca w niuanse zabawy;
- proste zasady dające satysfakcjonujące wyzwanie, a to za sprawą...
- ...mocno survivalowego charakteru rozgrywki;
- wysoka regrywalność;
- fajny styl artystyczny i nastrojowa muzyka;
- gra sprawdza się w starciach sieciowych;
- klimat starszych pozycji strategicznych w stylu Settlersów.
- niedopracowana polska wersja językowa;
- przydałaby się ciut większa czytelność systemu ekonomicznego.
Kiedyś to było lepiej – mówią często gracze. DLC nie było. Mikropłatności nie było. Za to gry tworzyli miłośnicy, a nie księgowi. Trochę w tym prawdy, ale też wiele idealizacji i fałszującego pamięć sentymentu za utraconą młodością, a najlepiej uświadamia to odpalenie niektórych kultowych gier. Pewna ich część, choć nie wszystkie oczywiście, odrzuca – i wcale nie o grafice tu mowa, a o nieprzyjaznej obsłudze, słabych samouczkach czy po prostu błędach w projekcie. Kochaliśmy je, bo... dali je jako pełniaka w ulubionym piśmie, a że dużego wyboru wtedy nie było, to zarywaliśmy nocki z tymi nie zawsze dobrymi tytułami. To nie przypadek, że dzisiaj gramy najczęściej we współczesne produkcje, a próby wskrzeszania dawnych marek w formule 1:1 rzadko się udają.
Dlaczego więc gra Northgard, czyli Settlersi XXI wieku, jest tak fajna? Bo twórcy skupili się nie na odtworzeniu klasycznych strategii sprzed lat, a na uczuciach, jakie nam podczas obcowania z nimi towarzyszyły. W ten sposób powstała produkcja, która – choć nowa w formie i w niczym nieprzypominająca klasyki – bawi w podobny sposób jak hity sprzed lat. Mnie przeniosła kilkanaście wiosen wstecz i jest to miła podróż, która szybko się nie skończy.
Gdzie Odyn nie może, tam draugra pośle
Proste zasady, sentyment i survival – oto składniki, które wybrano do stworzenia idealnej strategii, ale studio Shiro Games (nie)przypadkowo dodało jeszcze jeden: regrywalność. I tak narodził się Northgard.
Za sukcesem oldskulowego i nowoczesnego zarazem Northgardu stoi przede wszystkim trafiony pomysł na rozgrywkę. Zasady zabawy są dość proste, mapy niewielkie, a liczba budynków czy jednostek wręcz skromna – w efekcie próg wejścia okazuje się dość niski. A jak to wygląda w praktyce? Northgard to nietypowa strategia czasu rzeczywistego, w której każda mapa podzielona jest na pola (niczym w planszówce), a na każdym z nich możemy postawić z góry określoną liczbę budynków (od 2 do 5). Pól jest niedużo, więc wznosimy raczej wioski niż miasta i rzadko kiedy posiadamy więcej niż 30 osadników. W rezultacie rozgrywki okazują się szybkie – trwają godzinę czy dwie – zaś armie niewielkie (banda złożona z dziesięciu wikingów sieje postrach w szeregach wrogów).
Mikrowanie?
Northgard to RTS, ale jeśli obawiacie się, że będzie wymagać tyle „mikrowania”, co StarCraft, to się mylicie. Grze bliżej do ekonomicznych strategii czasu rzeczywistego w stylu Settlersów – owszem, w trakcie starć warto odciągać rannych wojowników poza zasięg toporów wroga, co może zadecydować o zwycięstwie (uwaga ta dotyczy szczególnie multiplayera), ale nie jest to nic specjalnie trudnego. Rzadko kiedy mamy więcej niż 10 żołnierzy pod kontrolą.
A na czym polega właściwa zabawa? Zaczynamy z paroma podwładnymi i ratuszem – następnie odkrywamy kolejne pola, pokonujemy zaludniające je stworzenia (wilki, niedźwiedzie, draugry czy walkirie), po czym kolonizujemy dostępne tereny, by postawić budynki, zapewniające dopływ trzech podstawowych surowców: jedzenia, drewna oraz złota (koron). I to w zasadzie tyle – byłoby tego pewnie zbyt mało, gdyby nie proste drzewko technologiczne i punkty sławy, odblokowujące dodatkowe umiejętności dowodzonego przez nas klanu, a także sześć różniących się od siebie rodów, na czele których możemy stanąć. Spytacie więc pewnie, gdzie frajda w tym banalnym – w porównaniu z tym, co oferują np. Settlersi – systemie ekonomicznym czy niewielkich armiach (w zestawieniu z wojskami z Age of Empires)?
Northgard to bardzo przemyślana gra i mała liczba budynków bądź jednostek równoważona jest losowo generowanymi mapami, wysokim poziomem trudności i powiązanym z tym ostatnim naciskiem na survival. Wszystko to powoduje, że zabawa szybko się nie nudzi, a sztuczna inteligencja przeciwników, nawet jeśli nie działa do końca racjonalnie, to nie razi tak bardzo jak w innych RTS-ach, bo mierzymy się również z naturą.
Nasze poczynania w grze uzależnione są od pór roku – gdy nadchodzi zima, ogromnie wzrasta zapotrzebowanie na jedzenie i drewno, a zarazem spada skuteczność wojowników. Często jest tak, że zasoby, które zgromadziliśmy w lecie, przejadamy, kiedy trzaska mróz. Żeby kolonizować kolejne pola (konieczne np. do zdobycia dodatkowych surowców w postaci kamienia czy żelaza), potrzebujemy sporo jedzenia – armia, która nie pracuje, także zużywa zasoby. Dodajmy do tego niedużą liczbę naszych osadników, przez co zawsze brakuje rąk do pracy, i fakt, że kolonizacja dalszych pól na mapie wymaga coraz więcej jedzenia, a okaże się, iż za pierwszym razem przegramy nie za sprawą przeciwnika, tylko zimy. Ten survivalowy aspekt przekłada się na całą zabawę – każda rozgrywka to walka z losowymi przeciwnościami losu (np. szczurami czy trzęsieniami ziemi), zimą (a te czasami są wyjątkowo srogie), a także wrogimi klanami.
JAK WYGRAĆ W GRZE NORTHGARD?
Niewielkie mapy powodują, że jedna misja w Northgardzie może zająć od godziny do dwóch. Co zrobić, żeby pokonać nieprzyjazne klany? Metod jest wiele: możemy np. po prostu spalić ich ratusze. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby skupić się na gromadzeniu punktów chwały (np. za kolonizację czy walkę ze stworami) bądź handlu i w ten sposób wygrać. Do tego dochodzą też motywy mitologiczne – np. gdy zdobędziemy i utrzymamy przez 12 miesięcy pole z bramą do Asgardu, to również zwyciężymy. Wielość opcji świetnie współgra z różnymi cechami dostępnych klanów – np. „klan niedźwiedzia” specjalizuje się w defensywie, a „klan wilka” w ataku. Jedną z fajniejszych rzeczy w Northgardzie jest właśnie planowanie strategii – planowanie dynamiczne, bo generowana za każdym razem od nowa mapa wymusza czasem zmianę podejścia.
Powstrzymać ragnarok
Northgard najlepiej rozpocząć od kampanii dla jednego gracza, która w udany sposób wprowadza w niuanse zabawy. Pewnie nikogo nie zaskoczę, pisząc, że opowieść, która nam towarzyszy, jest po prostu taka sobie – oto musimy opuścić ojca i powstrzymać ragnarok – i pełni czysto pretekstową funkcję. Nie znaczy to jednak, że jest słaba – nawet z przyjemnością i bez zmuszania się bawiłem się w trakcie tych ok. 10 godzin (tyle mniej więcej trwa singiel). Polubiłem paru bohaterów (przywódców poszczególnych klanów) i z zainteresowaniem patrzyłem, jakie nowe wyzwania przyniesie ze sobą kolejna misja.
Rozumiem umowność fabuły w kampaniach gier strategicznych, więc umiem wybaczyć im te słabości. Co ciekawe jednak, niezbyt przeszkadzało mi również to, że pod względem mechanizmów zabawy niemal każda misja wygląda podobnie – zaczynamy po prostu z ratuszem i kilkoma robotnikami. Oraz szefem klanu, co znacznie ułatwia start względem zwykłych wyzwań „skirmishowych”. Nie ma tu charakterystycznych dla Warcrafta misji, w których dowodzimy tylko jednostkami, zostawiając na chwilę całą ekonomię – nie pozwala na to mechanika gry. Ostatecznie jednak ciągłe zmienianie klanów (w kampanii poznajemy wszystkie sześć) i wysoka regrywalność powodowały, że tryb fabularny oceniam dobrze. A pamiętajcie, że to tylko początek tego, co Northgard oferuje.
JAK NA PLANSZY
Northgard pod wieloma względami przypomina grę planszową – chociażby podzieloną na pola mapą, niewielką liczbą budynków czy jednostek i wreszcie szybkimi, trwającymi do dwóch godzin rozgrywkami. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby właśnie na planszy powstał prototyp tej produkcji. I wcale bym się nie obraził, gdyby twórcy zdecydowaliby się przenieść ją z monitorów na stoły. Byłaby to miła alternatywa dla Osadników Ignacego Trzewiczka.
Klan vs klan
Northgard to kapitalna strategia dla jednego gracza i polecam ją bez wahania. Trwająca niemal 10 godzin kampania czy starcia ze sztuczną inteligencją spokojnie zadowolą fanów tego typu zabawy. Tym bardziej cieszy fakt, że multiplayer zrealizowano w równie udany sposób. Nie jest to bowiem jedna z tych pozycji, do których dołączono ten tryb tylko po to, żeby pochwalić się tym na karcie produktu. Starcia z innymi graczami są dynamiczniejsze niż z SI, bo ci dobrze wiedzą, co się opłaca (np. wysoka agresywność), a czym lepiej się nie zajmować (zwycięstwo handlowe). Proste zasady, odmienne cechy klanów, losowość map i rozsądny czas trwania meczów online powodują, że warto zainteresować się potyczkami z innymi graczami. Zwłaszcza jeśli ma się kumpla lub kumpelę do gry w multi, gdyż w drużynowych meczach tryb sieciowy sprawdza się najlepiej.
Długo myślałem, co można zarzucić Northgardowi, i doszedłem do wniosku, że najbardziej doskwiera mi w nim pewna enigmatyczność systemu ekonomicznego. Zobrazuję to na przykładzie – oto mamy domek rybaków, a w nim dwóch pracowników. Gdy udoskonalimy tę chatkę, produktywność łowców wzrośnie o 20%, a także pojawi się miejsce na jeszcze jednego miłośnika ryb. Możemy także podnieść skuteczność zdobywania pożywienia na danym polu, budując na nim spichlerze. Jeśli jednak mamy dwie chatki rybaków, na dwóch różnych polach, to nie da się sprawdzić, ile konkretnie żywności przynosi jedna, a ile druga. To drobna rzecz, niezbyt przeszkadzająca w grze, ale myślę, że dałoby się to rozwiązać lepiej.
Nie wiem też, czy regrywalność będzie dla wszystkich wystarczająca, by wracać do zabawy bez końca – aczkolwiek społeczność skupiona od roku wokół tej strategii dowodzi, że tak właśnie jest. Tym jednak, którzy sądzą, że za szybko znudzą się Northgardem, powiem tak: wcześniej spędzicie z tym tytułem co najmniej kilkanaście miłych godzin, więc chyba i tak warto, prawda?
Rybaks i żeglarzs
Polska wersja jest zawsze mile widziana i to nawet, jeśli kuleje. Nie zmienia to faktu, że nad polonizacją Northgard trzeba jeszcze popracować – od premiery mijają kolejne dni, a błędy jak były, tak dalej są. Najzabawniejszym jest rozpiska zawodów: np. dwóch żeglarzy to według gry… żeglarzs. W sumie to nawet całkiem zabawne ;-)
Podsumowując, Northgard to pozycja zaskakująco kompletna. Czy poleciłbym ją miłośnikom Settlersów? Tak. Czy przypasuje graczom, którzy preferują strategiczną rozgrywkę dla wielu osób? Owszem. Do tego dochodzi sympatyczna oprawa graficzna, fajna muzyka i wysoka regrywalność. Nawet kampania fabularna jest całkiem OK i absolutnie nie można nazwać jej słabą. Twórcy z Shiro Games pokazali, że steamowy wczesny dostęp może być skuteczną metodą na sfinansowanie gry. Rok temu wypuścili kawał solidnego dema, przyciągnęli uwagę graczy (a co za tym idzie – pieniądze) i na spokojnie dokończyli swoje dzieło. Dobra robota!
O AUTORZE
Werbując wikingów i paląc wrogie budynki, spędziłem z Northgardem ponad 25 godzin – w tym czasie zaliczyłem ok. 10-godzinną kampanię dla jednego gracza, a także pograłem z SI i liznąłem nieco multiplayerowych zmagań z innymi. Do tytułu tego będę wracać – starcia są szybkie, proste i cały czas mnie bawią.
ZASTRZEŻENIE
Kopię gry Northgard na PC otrzymaliśmy bezpłatnie od polskiego wydawcy, firmy Cenega.