Hearthstone: Gobliny vs Gnomy Recenzja gry
autor: Maciej Śliwiński
Recenzja gry Hearthstone: Gobliny vs Gnomy – niezły dodatek do udanej karcianki
Karcianka Hearthstone dość znienacka zebrała masę fanów. Blizzard kuje więc żelazo póki gorące, wprowadzając drugi już w tym roku dodatek. Tym razem to ponad 120 nowych kart, które zmieniają rozgrywkę. Co ważne – na plus.
Zgodnie z obietnicą, po jego dłuższym ograniu dodatku Gobliny vs Gnomy wystawiliśmy mu w końcu ocenę. Dodaliśmy w związku z tym do recenzji kilka akapitów, w których z perspektyw czasu krótko oceniamy rozszerzenie.
AKTUALIZACJA, 20 I 2015
Marcin „Gnimish” Filipowicz
Po ponad miesiącu obecności na rynku, można spokojnie powiedzieć, że Gobliny vs Gnomy są dodatkiem, który spełnił oczekiwania graczy. Ilość kart dodanych niemal jednorazowo do gry mogła wpłynąć nieco negatywnie na balans, jednak Blizzardowi udało się uniknąć tego problemu, a zaryzykuję nawet stwierdzenie, że GvG znacząco poprawiło ten aspekt gry. Podobnie zdanie ma Marcin „Gnimish” Filipowicz, jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich graczy Hearthstone’a:
Rozszerzenie jest niesamowite. Nowe karty dodały bardzo dużo klimatu i kolejnych możliwości. Po pierwsze, dodatek jest zbalansowany co widać, ponieważ po miesiącu od premiery nadal nie ma niczego co byłoby niesprawiedliwe lub zbyt silne. Dodatkowo stare karty nadal są bardzo potrzebne i nie mamy wrażenia, że trzeba korzystać wyłącznie z tych wprowadzonych w GvG. Wręcz przeciwnie, dodatek oferuje nowe rozwiązania i są talie, korzystające głównie z nowych kart, ale jednak solidną podstawę dalej tworzą karty wprowadzone wcześniej.
Mimo solidnego balansu, warto jednak zwrócić uwagę, że niektóre klasy bardziej korzystają z kart GvG i wpływa to znacząco na ich sposób gry. Silny do tej pory Mag, obecnie ma znacznie więcej możliwości zbudowania różnorodnych talii, podobnie zresztą jak Łowca. Gnimish w rozmowie z nami zwraca uwagę, że bardzo dużo zyskał również Paladyn:
Dzięki nowym kartom Paladyn stał się obecnie jedną z trzech najmocniejszych klas w rozgrywkach ladderowych – takie jest moje zdanie. Jeśli chodzi o inne klasy to Mag i Łotrzyk również wiodą prym. Na rozgrywkę pozostałymi klasami GvG nie miało aż takiego wpływu. Co ciekawe, Szaman, który tuż przed wprowadzaniem dodatku był przewidywany jako jedna z mocniejszych klas, okazał się najmniej popularnym wyborem.
Piloted Shredder – pasuje do większości talii i oferuje dużo emocji. Silna karta z kontrolowalną losowością, która sprawia że stół z nią jest zazwyczaj o wiele trudniejszy do wyczyszczenia. Trzeba robić założenia co Piloted Shredder może przyzwać i się do nich dostosowywać zanim jeszcze zobaczymy miniona.
Dr. Boom – najsilniejsza karta legendarna, która kosztowała mnie już 1500 euro, gdy w finale Milennium Cup mój przeciwnik zagrał ją w trzeciej turze! Karta jest bardzo mocna, może nawet nieco za silna, głownie ze względu na to, że bomby potrafią zadać po cztery obrażenia.
Muster for Battle + Quartermaster – Muster sprawił, że Paladyn ma kolejna opcje by się bronić i jednocześnie atakować. W połączeniu z Quartermasterem tworzy bardzo silne kombo, które zwiększa przeżywalność, a oprócz możliwości szybkiej wygranej jest też niezłym finisherem w momencie, gdy talie się kończą, a karty czyszczące stół zostały już zużyte.
Shrinkmeister – karta, która całkowicie zmienia strategię w walkach przeciwko Kapłanowi. Do tej pory zagrywając potwora z czterema ataku byliśmy bezpieczni. Nigdy więcej. Shrink + Shadow Madness i robi nam się smutno. Shrink + Cabal i tracimy naszego Druid of The Claw w formie niedźwiedzia. Niesamowita karta.
Antique Healbot – kolejny meta-breaker. Sprawia, że granie przeciwko handlockowi jest teraz wyjątkowo trudne, ale to jest przecież w Hearthstone’ie najlepsze – główkowanie. Fantastyczna karta, obecna w nowych archetypach, takich jak Mill mage Freshci/kolento, czy OTk Warlock Darkwonyxa.
- 120 nowych kart do zebrania;
- Ciekawe mechaniki oraz różnorodność pozwalająca na uzupełnianie dotychczasowych talii, jak i tworzenie nowych;
- Dodatek jest za darmo;
- Humor i mocne nawiązania do uniwersum World of Warcraft;
- Tryb obserwatora.
- Drobne problemy z wprowadzeniem dodatku w Europie.
Ostatnie dni sympatykom uniwersów wykreowanych przez Blizzarda przyniosły sporo emocji. Fani World of Warcraft dostali długo oczekiwane rajdy w nowym dodatku, Heroes of the Storm wzbogaciło się o nową aktualizację, a Hearthstone otrzymał drugie rozszerzenie – Gobliny vs Gnomy. Postanowiliśmy przyjrzeć się zmianom wprowadzonym przez ten dodatek.
Blizzard narzucił sobie całkiem przyzwoite tempo w publikowaniu aktualizacji swojej karcianki, która zdobyła serca fanów na całym świecie. Od marcowej premiery jest to już drugie rozszerzenie, co ważniejsze, tym razem darmowe. Wygląda na to, że developerzy Zamieci doskonale zdają sobie sprawę, że podtrzymanie atrakcyjności i życia gry karcianej wymaga regularnych wydań nowych kart. W ostatnich miesiącach Hearthstone powoli dotykał marazm, regularnie ogrywane były te same talie, a gracze już dawno odkryli wyższość poszczególnych kart nad innymi. Gobliny vs Gnomy zmieniają tę sytuację i robią to z charakterystycznymi dla produktu Blizzarda poczuciem humoru, sporą grywalnością oraz ciekawą mechaniką.
Gobliny i Gnomy
Cały dodatek skupia się na odwiecznej rywalizacji tytułowych Gnomów oraz Goblionów, ras świetnie znanych sympatykom World of Warcraft. Skoro do boju stają popularni w Azeroth inżynierowie, nie mogło zabraknąć także ich wynalazków. Osią dodatku są nowe karty Mechów, specyficzny rodzaj Stronników. Nowych kart wprowadzono łącznie 120, a wśród nich, obok wspominanych mechanicznych potworów, znajdziemy również nowe zaklęcia oraz karty klasowe dla wszystkich dziewięciu postaci z gry. Jest to największy do tej pory dodatek, wprowadzający spory powiew świeżości do karcianych potyczek.
Dzięki zastrzykowi nowych kart obecne batalie w karczmie są znacznie bardziej interesujące. Wszystko za sprawą bardzo dużej ilości nowych mechanik, zarówno wprowadzonych przez karty neutralne, jaki i Stronników oraz Mechy. Na szczególną uwagę zasługują oczywiście te ostatnie. Po pierwsze pozwalają na użycie nowych kombinacji ze znanymi do tej pory kartami, po drugie ich wyróżniającą cechą są karty części zamiennych, które gracz może otrzymać na kilka sposobów. Najczęściej są one efektem zagrania Mecha z określoną cechą – agonią czy okrzykiem bojowym. Same części zamienne mają status zaklęć i służą do modyfikowania obecnych na stole Stronników oraz Mechów. Dzięki nimi możemy dodać im przykładowo prowokację, zdrowie lub atak bądź też zamrozić wrogiego Stronnika.
Chcesz zobaczyć mój wynalazek?
Dużą innowacją są także karty klasowe, wprowadzające naprawdę spory wachlarz nowości w budowaniu talii dla poszczególnych postaci. Praktycznie każda klasa otrzymała zestaw, który jednocześnie pasuje do samej filozofii klasy, ale zarazem daje sporo nowych możliwości. Łowca potrafiący atakować Stronników przy wykorzystaniu swojej zdolności specjalnej, Mag zamrażający wszystko z jeszcze większą werwą niż dotychczas czy Wojownik w morderczy sposób wykorzystujący pancerz – to teraz standard, który w połączeniu z dodatkowymi kartami legendarnymi dla każdej klasy tworzy naprawdę wybuchową mieszankę.
Co ważne, mimo że zmiany wprowadzone przez Gobliny vs Gnomy dają możliwość tworzenia wielu nowych kombinacji w taliach, bardziej ortodoksyjni gracze również będą się czuć dobrze w nowej rzeczywistości. Wprowadzone dodatkiem karty idealnie nadają się również do najbardziej popularnych do tej pory talii. Jeśli więc nie lubimy eksperymentów czy wielogodzinnego i żmudnego budowania nowych decków, nie mamy się o co martwić. Wzbogacony o kilka niedrogich Mechów Zoolock dalej może być ciężkim przeciwnikiem, oparty na Murlokach Szaman potrafi wciąż napsuć sporo krwi itd. W tej kwestii Blizzardowi naprawdę należą się słowa uznania – większość kart wydaje się odpowiednio zbalansowana, pasująca zarówno do używanych do tej pory talii, ale graczom lubiącym kombinacje i eksperymentowanie z nowymi rozwiązaniami dają one naprawdę dużo możliwości.
Stare talie dają radę?
Ciekawie przykładowo mogą potoczyć się losy talii Łowcy, który po okresie wielkiej popularności i późniejszych nerfach stracił nieco swój urok. Już teraz widać, że obok wciąż popularnych deckówi typu aggro, często będziemy trafiać na Rexxara próbującego utrzymać kontrolę nad planszą. Dzięki kombinacji starych i nowych kart Hunterom o wiele prościej obecnie kontrować poczynania przeciwników i to wcale nie przy pomocy znienawidzonego czaru Spuścić Psy (Unleash the Hounds). Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że już niedługo rolę najbardziej nielubianej karty z decku Łowcy przejmie kombinacja Pozorowania śmierci (Feign Death) ze stronnikami z Agonią.
Po kilku dniach funkcjonowania dodatku wygląda również na to, że niektóre popularne kompozycje talii dalej będą utrzymywać się w czołówce. Tutaj dobrym przykładem może być Czarnoksiężnik (Warlock), który w dalszym ciągu najczęściej będzie występował w odmianie zoo oraz handlock. Specyfika nowych kart – duża liczba Mechów kosztujących niewiele kryształów many czy nowe karty wzmacniające najsłabszych Stronników, jak na przykład Hobgoblin – idealnie pasuje do koncepcji Zoolocka. Z drugiej strony nowa legendarna klasowa karta Czarnoksiężnika aż prosi się o honorowe miejsce w talii typu handlock, podobnie jak kilka innych.
Nie tylko karty
Rozszerzenie Gobliny vs Gnomy, podobnie jak poprzedni dodatek, wprowadza również jedną dodatkową planszę do gry, oczywiście stylizowaną na inżynierskie laboratorium, najpewniej gdzieś w czeluściach Gnomeregan. Plansza, do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić, jest interaktywna i szczerze mówiąc, klikanie w goblińskie wynalazki sprawia sporo frajdy podczas oczekiwania na swoją turę. Zresztą cały dodatek wyróżnia się osobliwym i charakterystycznym dla Blizzarda poczuciem humoru oraz nawiązaniami do uniwersum World of Warcraft.
W Gobliny vs Gnomy brakuje jednak trochę innych możliwości zdobywania kart. Te wprowadzone dodatkiem możemy oczywiście kupować w pakietach, jak dotychczas. Tutaj warto pamiętać, że karty z GvG dostępne są w osobnych zestawach w sklepie. Poza tym na początku wszyscy gracze otrzymali darmowe trzy zestawy pozwalające na rozpoczęcie przygody. Nie zmieniły się też ceny pakietów, zarówno w złocie, jak i realnej walucie, podobnie jak koszt pyłu potrzebnego do stworzenia nowej karty. Można jednak było się pokusić choćby o dodatkowe dziennie zadania związane z dodatkiem.
Werdykt wstępny
Ciekawą i wyczekiwaną przez społeczność nowością jest wprowadzony wraz z rozszerzeniem tryb obserwatora. Dzięki niemu w każdej chwili możemy dołączyć do rozgrywki prowadzonej właśnie przez znajomego i śledzić jego zmagania z poziomu gry. Oczywiście widzimy tylko jego talię, a ksywka przeciwnika jest ukryta, co skutecznie powinno eliminować zapędy nieuczciwych graczy. Jeśli potrzebujemy nieco więcej prywatności w rozgrywkach prowadzonych w trybie rankingowym czy na Arenie, bez problemu możemy wyłączyć opcję obserwowania naszych gier w opcjach. Sam mechanizm jest jednak interesujący, stanowi ciekawą alternatywę dla streamów i przede wszystkim wpisuje się filozofię Hearthstone jako gry idealnej do pojedynków ze znajomymi.
Gobliny vs Gnomy są dodatkiem, którego karcianka Blizzarda potrzebowała. 120 nowych kart stwarza olbrzymie możliwości budowania nowych talii, aktualizacji poprzednich, zmienia sporo w trakcie rozgrywki. To wszystko sprawia, że na pewno przykuje uwagę rzeszy graczy, tym bardziej że w przeciwieństwie do poprzedniego rozszerzenia, GvG jest całkowicie darmowe. Jeśli Blizzard utrzyma tempo wydawania przemyślanych i zbalansowanych rozszerzeń, może zapewnić Hearthstone długowieczność podobną do tej, którą osiągnął World of Warcraft.