Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Grand Theft Auto V Recenzja gry

Recenzja gry 24 listopada 2014, 12:59

Recenzja gry Grand Theft Auto V - nowe konsole mają już GTA V, PC wciąż czeka

Piąta gra z serii Grand Theft Auto wreszcie doczekała się odświeżonej wersji na konsolach ósmej generacji. Jak poradził sobie Rockstar z konwersją swojego wielkiego hitu?

Recenzja powstała na bazie wersji PS4. Dotyczy również wersji XONE

PLUSY:
  1. jedna z najlepszych gier akcji z otwartym światem w historii, o ile nie najlepsza;
  2. szokujące przywiązanie do detali;
  3. znacznie poprawiona oprawa wizualna;
  4. tryb pierwszoosobowy;
  5. sporo nowinek, choć niektóre tylko dla posiadaczy ubiegłorocznej edycji.
MINUSY:
  1. Tryb FPP średnio sprawdza się w pojazdach.

Z marketingowego punktu widzenia decyzja o wydaniu gry Grand Theft Auto V na Xboksa 360 i PlayStation 3 była strzałem w dziesiątkę. Choć niedługo po premierze rynek miały zaatakować zupełnie nowe konsole, urządzenia siódmej generacji znajdowały się w rękach milionów fanów elektronicznej rozrywki. Efekt był łatwy do przewidzenia. Długo wyczekiwana „piątka” zmiotła całą konkurencję pod względem sprzedaży i dała Rockstarowi czas na usprawnienie produktu pod kątem kolejnych platform sprzętowych. Co prawda najbardziej interesująca Polaków wersja na PC pojawi się dopiero w przyszłym roku, ale już teraz możemy zobaczyć, jakie atrakcje przynosi ze sobą next-genowy port. A tych jest niemało.

Moc nowych konsol pozwoliła znacznie poprawić oprawę wizualną gry. Wersja na PlayStation 4 pracuje w rozdzielczości 1920x1080 i niemal zawsze oferuje stałe trzydzieści klatek na sekundę. Niemal, bo nieznaczne spadki prędkości animacji się zdarzają, głównie gdy pędzimy wypasioną furą na pełnym gazie przez zatłoczone miasto, ale są to przypadki incydentalne i nie mające wpływu na ogólny komfort zabawy. Co ważne, GTA V przestało wreszcie dusić się podczas eksploracji okalającego wyspę morza – poprzednia edycja miała ewidentny problem, kiedy wynurzaliśmy się batyskafem na powierzchnię, teraz o takich wpadkach nie ma mowy. Oczywiście na podbiciu rozdzielczości zmiany w grafice się nie skończyły. W grze zobaczymy znacznie lepsze tekstury, poprawione efekty cząsteczkowe i zupełnie nowe oświetlenie. Studio Rockstar North mocno zmodyfikowało też pogodę – świetne wrażenie robią burze, zwłaszcza poza miastem, gdzie czuć moc żywiołu, a także niesymetryczne kałuże wody utrzymujące się na popękanych drogach długo po zaniknięciu deszczu.

Bajzel w mieszkaniu Trevora, tym razem w rozdzielczości full HD.

Obiecane zwiększenie liczby samochodów na ulicach i przechodniów na chodnikach nie jest z kolei tak mocno odczuwalne, ale faktem jest, że i w tym względzie dokonał się postęp. Aut faktycznie przybyło, choć o korkach nie ma mowy – z drugiej strony może to i lepiej, bo przesyt zawalidrogów mocno irytuje, zwłaszcza gdy chcemy szybko dostać się z miejsca na miejsce. Większą liczbę mieszkańców najłatwiej dostrzec w typowych lokacjach spacerowych, np. w Vespucci Beach, gdzie praktycznie nie uświadczymy pojazdów. Najwyraźniej Rockstar musiał ostrożnie wyważyć proporcje pomiędzy jednym wypełniaczem, a drugim – dla porównania, najwięcej wozów uświadczymy na autostradach, gdzie z kolei ze świecą można szukać pieszych. Ogólnie jest w tym względzie bardzo dobrze, ale nie idealnie.

Kierowanie autem w trybie FPP nie jest łatwe.

Drugą istotną nowinką w GTA V jest tryb pierwszoosobowy, pozwalający oglądać świat oczami każdego z bohaterów. Zapewne znajdą się śmiałkowie, którzy będą chcieli w ten sposób ukończyć całą kampanię, ale nie będzie to zadanie łatwe. O ile „na piechotę” widok FPP świetnie daje sobie radę, sprawa mocno komplikuje się po wejściu do samochodu. Specyficzny model jazdy w Grand Theft Auto V oraz sytuacja panująca na drogach nie sprzyja sterowaniu wozem w ten sposób. Najbardziej daje się we znaki mocno ograniczony zasięg widzenia, zwłaszcza w trakcie ucieczek przed policją, gdzie kluczowe znaczenie ma wiedza o dokładnym położeniu ścigających nas radiowozów, a na obracanie głową nie ma po prostu czasu. Konia z rzędem temu, kto w tym trybie spróbuje zwiedzać morskie głębiny w batyskafie lub podpiąć naczepę do ciężarówki, bo tutaj o rozglądaniu się w ogóle można zapomnieć. Generalnie pomysł mi się podoba, ale w charakterze niezobowiązującego urozmaicenia zmagań. Na ciągłą grę w wariancie FPP szybko zabrakłoby mi cierpliwości.

Nowa wersja zapewnia lepsze widoki.

Inna sprawa, że trzeba docenić pracę, jaka została wykonana, by ten tryb w ogóle wprowadzić – nie ma tu o mowy o jakiejkolwiek fuszerce. Każdy samochód ma unikatowe wnętrze, z działającymi zegarami na tapicerce. Szkoci zadbali nawet o to, żeby widoczne były wszystkie animacje w środku pojazdu. Jeśli kiedykolwiek przyjrzeliście się, jak zachowują się bohaterowie podczas podróży w GTA V, z pewnością wiecie, że nie siedzą oni na miejscu jak drewniane kołki, tylko nadal „grają”, realistycznie gestykulując, poruszając ustami itd. W trybie pierwszoosobowym zadbano nawet o takie detale, jak podniesienie kubka z napojem i skierowanie go do ust, kiedy nasz podopieczny postanawia się napić. Mało który deweloper może poszczyć się takim przywiązaniem do szczegółów, za same tego typu akcje studiu Rockstar North należą się najwyższe słowa uznania. Na koniec warto dodać, że gracze mają duże pole manewru w temacie konfiguracji kontrolera w trybie pierwszoosobowym. Jeśli nie pasuje nam domyślne ustawienie, bez problemu można zmienić je w menu, dostępnych jest wiele różnych opcji, które pozwalają dostosować interfejs do naszych preferencji i to na różne sposoby.

Dodo - stary nowy samolot.

Autorzy pokusili się również o dodatki w postaci dziewięciu nowych środków transportu (powraca m.in. kultowy samolot Dodo), 162 utworów muzycznych, trzech zdarzeń losowych, dwóch rodzajów znajdziek oraz specjalnych misji pobocznych, po jednej dla Franklina (fotografowanie zwierząt) i Michaela (rozwikłanie zagadki morderstwa). Trzeba jednak od razu dodać, że sporo tych nowości jest dostępna tylko dla tych osób, które wcześniej kupiły GTA V na Xboksa 360 i PlayStation 3. Po zalogowaniu się do Rockstar Social Club gra automatycznie sprawdza czy w naszej bibliotece znajduje się ubiegłoroczna edycja i w zależności od tego odblokowuje unikatową zawartość. Z jednej strony to bardzo miło, że deweloperzy postanowili wyjść naprzeciw tym, którzy drugi raz zdecydowali się zapłacić za ich produkt, z drugiej trochę boli fakt, że wszystkie wspomniane atrakcje znajdują się na płycie, ale jedyną drogą do ich odblokowania jest zaliczenie testu na „wierność”, polegającego na uderzeniu w przycisk na padzie w odpowiednim menu. Na pewno wśród posiadaczy konsol Xbox One i PlayStation 4 znajdą się tacy gracze, którzy po raz pierwszy spotkają się z Grand Theft Auto V, oni jednak nie dostaną tej samej zawartości, co ich koledzy weterani.

Małpie mozaiki to nowe znajdźki. W świecie gry jest ich 50.

Recenzja gry Grand Theft Auto V - nowe konsole mają już GTA V, PC wciąż czeka - ilustracja #2

W nowej wersji GTA V Rockstar ukrył 27 okazów Jazgrzy Williamsa, kaktusowatej rośliny psychoaktywnej, znanej lepiej pod zwyczajową nazwą „pejotl”. Po zjedzeniu okazu bohater ma halucynacje i wydaje mu się, że jest zwierzęciem, co sprowadza się do tego, że otrzymujemy sposobność wcielenia się w różne ssaki, ptaki, a nawet ryby.

Ponad dwanaście miesięcy temu GTA V wyjęło mi z życia prawie 100 godzin i nie uważam, że był to czas stracony. Produkt firmy Rockstar North był dla mnie grą 2013 roku, najlepszym reprezentantem serii, której rozwój śledzę od jej pierwszej odsłony, tytułem ocierającym się o ideał, bez dwóch zdań zasługującym na „dychę”. Piszę o tym dlatego, że biorąc do ręki płytkę z odświeżoną edycją nie spodziewałem się, że znana mi już doskonale kampania będzie w stanie sprawić, że zapomnę o otaczającym mnie świecie. Myliłem się. Już po kilku godzinach testów wiedziałem absolutnie wszystko, co powinno znaleźć się w niniejszej recenzji, a i tak nie mogłem się oderwać. Ta gra zasysa jak bagno, to festiwal pomysłów, których próżno szukać u konkurencji.

W ubiegłym roku premiera komponentu online’owego została opóźniona o dwa tygodnie w stosunku do premiery gry GTA V – tegoroczna edycja miała zaoferować tryb sieciowy na starcie, ale tradycyjnie już, pozostawił on mnóstwo do życzenia. Ani razu nie udało mi się dostać do rozgrywki, w której uczestniczyłoby trzydziestu graczy, tuż po premierze usługa miała również tendencję do zrywania połączenia i długiego oczekiwania na rozpoczęcie misji. Sytuacja zapewne poprawi się w kolejnych tygodniach, nie zmienia to jednak faktu, że Rockstar niewiele nauczył się przez ten rok.

Prawie jak Jack Torrance, prawie jak Overlook Hotel.

Ilość małych smaczków, która podkreśla wyjątkowość tego produktu jest doprawdy oszałamiająca. Pewnego razu postanowiłem dostać się do startowej nory Franklina przez płot zlokalizowany na tyłach „posiadłości”, by aktywować jedną z misji i przypadkiem natknąłem się na Chopa, który akurat nawoził trawnik. Nawet w tak pozornie nieistotnej czynności, mój podopieczny pokusił się o komentarz dotyczący psa, co oznacza, że deweloperzy przewidzieli taką sytuację, przygotowali kwestię dialogową i ją po prostu nagrali – niebywałe! Mogliście zwiedzić na piechotę całe Los Santos i hrabstwo Blaine, przepłynąć wpław całą wyspę dookoła, zbadać dno morza i wleźć nawet tam, gdzie pozornie nie jest to możliwe. Gwarantuję Wam, że i tak nie zobaczyliście wszystkich atrakcji, które w tej grze są obecne. Ona potrafi zaskoczyć nawet wtedy, kiedy wydaje się Wam, że nic nowego zdarzyć się nie może. Mistrzostwo świata.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Recenzja gry GTA V na PC - Los Santos piękne, jak nigdy przedtem
Recenzja gry GTA V na PC - Los Santos piękne, jak nigdy przedtem

Recenzja gry

Kiedy Grand Theft Auto V debiutowało niemal dwa lata temu, wielu okrzyknęło ją grą praktycznie idealną, ale konwersja na konsole obecnej generacji, pokazała że może być jeszcze lepiej, przynajmniej w kwestii graficznej.

Recenzja gry Grand Theft Auto V – 10 gwiazdek dla GTA V!
Recenzja gry Grand Theft Auto V – 10 gwiazdek dla GTA V!

Recenzja gry

Po kilkudziesięciu godzinach GTA V nie przestaje bawić i zadziwiać. Historia gangsterów Michaela, Franklina i Trevora to spore osiągnięcie studia Rockstar, które po raz kolejny pokazało, że gra w zupełnie innej lidze niż większość deweloperów.

Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości
Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości

Recenzja gry

Indiana Jones i Wielki Krąg zabierze Was na epicką wyprawę po trzech kontynentach, dobrym fanserwisie, wielu błędach i kilku niedopracowanych mechanikach. Zapnijcie pasy, bo nachodzą turbulencje.