Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

God of War Recenzja gry

Recenzja gry 12 kwietnia 2018, 09:01

Recenzja gry God of War – arcydzieło rzezi tylko na PS4

Kontrowersyjna zmiana formuły sprawdziła się - nowy God of War przedstawia nam Kratosa w wyśmienitej formie.

Recenzja powstała na bazie wersji PS4.

Osiem długich lat musieliśmy czekać na pełnoprawną kontynuację przygód rzeźnika ze Sparty, który po wypatroszeniu dwudziestu trzech reprezentantów greckiego panteonu zaszył się w małej chatce na dalekiej północy, by odnaleźć upragniony spokój. Kratosowi przez bardzo długi czas udawało się unikać jakichkolwiek problemów, ale jak to już w jego smutnym życiu bywa, kłopoty odnalazły go same. Tym razem jednak obeszło się bez podejrzanych paktów, zdrad i boskich intryg. Nasz wesoły jak betonowy słup protagonista uwikłał się w konflikt z tubylcami tylko dlatego, że chciał spełnić wolę swojej niedawno zmarłej żony i rozsypać jej prochy ze szczytu najwyższej góry Midgardu. To proste z pozoru zadanie zamienia się oczywiście w krwawy festiwal, jakiego skute lodem krainy jeszcze nie widziały, a widziały – wierzcie mi(tologii) – sporo.

Chłopcze

PLUSY:
  1. perfekcyjne odświeżenie formuły serii;
  2. najlepszy Kratos w historii cyklu;
  3. świetna fabuła, bardzo dobre zakończenie;
  4. zapadający w pamięć bohaterowie – Sindri rządzi;
  5. raj dla miłośników eksploracji, mnóstwo rzeczy do roboty, endgame dla chcących „jeszcze”;
  6. udany system walki, dający duże pole manewru i dopasowujący się do stylu gracza;
  7. różnorodni przeciwnicy;
  8. satysfakcjonujące walki z bossami;
  9. ciekawe i liczne zagadki środowiskowe;
  10. brutalna jak zawsze;
  11. raj dla miłośników mitologii nordyckiej i języka islandzkiego, fajnie wplecione w fabułę fakty znane z mitów;
  12. polska wersja – poziom Uncharted, a nie Until Dawn;
  13. znakomita muzyka;
  14. kapitalna, momentami wręcz ponura atmosfera z niewymuszonymi i zabawnymi dowcipami;
  15. solidna furtka dla sequela;
  16. brak loadingów, cała gra zrobiona na jednym ujęciu kamery.
MINUSY:
  1. na siłę: ze dwie niepotrzebne sekwencje, w tym odstająca od reszty walka na statku;
  2. system rozwoju postaci wymaga tuningu;
  3. bardzo rzadkie drobne przycinki.

Nowe God of War stawia fanów serii w arcyciekawym położeniu, serwując na starcie całą masę rozmaitych pytań. Wiemy, że jakimś cudem Kratos uniknął śmierci w „trójce”, ale autorzy nie wyjaśniają okoliczności wędrówki na północ, zostawiając tę białą plamę do odkrycia w komiksie, który ma towarzyszyć premierze gry. Nie znamy tożsamości tajemniczej żony spartiaty i niewiele wiemy o Atreusie – jedynym synu rzeźnika, którego bierze on pod swoje skrzydła po śmierci kobiety. Możemy się tylko domyślać, że naszego bohatera przez długi czas w domu w zasadzie nie było i nie uczestniczył on w wychowaniu dziecka. Świadczy o tym fakt, że Atreus nie potrafi zatroszczyć się o podstawowe dobra potrzebne do życia, jak chociażby jedzenie. Chłopiec przechodzi więc szybkie szkolenie pod czujnym okiem ojca, a nabytą na początku umiejętność szycia z łuku natychmiast wykorzystuje w boju.

Nieustanne towarzystwo syna sprawia, że God of War to produkt znacznie głębszy od poprzednich części cyklu. Ogromny nacisk położono tu na fabułę i prostą relację zimnego jak lód ojca z potrzebującym miłości synem. Kratos nie jest typem dobrodusznego wujaszka, który zawsze ma na podorędziu ciepłe słowo. Nie szafuje pochwałami, zabijając w zarodku entuzjazm chłopca, i cały czas go strofuje, żądając pełnego skupienia. Dyktatorski ton daje się wyczuć nawet w sposobie, w jaki rzeźnik zwraca się do swojej pociechy. Częściej niż imię dziecka z jego ust słyszymy formalne „chłopcze”.

Dystans, jaki stwarza Kratos, jest wręcz namacalny i bardzo cieszy mnie to, że poza nielicznymi wyjątkami deweloperzy utrzymali taki właśnie jego wizerunek do samego końca. Tata na swój pokrętny sposób kocha pierworodnego – co do tego nie ma raczej wątpliwości – ale przy okazji scenarzyści nie zafałszowali obrazu agresywnego ponuraka, który tak dobrze nakreśliły poprzednie odsłony. Kratos to po prostu Kratos – irytuje się niemiłosiernie, ale w dobrej wierze, i czujemy, że jego intencje są szczere. Nasz bohater zyskuje w nowym God of War ogromnie, naprawdę nie sposób go nie polubić, mimo że on sam robi sporo, żeby wzbudzać permanentną niechęć.

Fabuła to w ogóle jeden z jaśniejszych punktów tej gry. Sojuszników jest tu tylu, co kot napłakał, ale każdemu z nich poświęcono wystarczająco dużo czasu, żeby nabrać do nich jakiegoś stosunku. Mimo arcypoważnej atmosfery autorom udało się też sprytnie wpleść w opowieść kilka śmiesznostek. Show kradnie przede wszystkim Sindri – krasnoludzki kowal, który brzydzi się wszystkiego i przez to często zbiera mu się na wymioty, a mimo to jest współodpowiedzialny za powstanie najbardziej znamienitego oręża spotykanego w dziewięciu światach.

Nie są to nachalne i niepasujące do klimatu głupotki jak w nowym Far Cryu. Deweloperzy po prostu pozwalają sobie momentami na trochę luzu, a że Kratos to typ, który nie uśmiecha się nigdy, prowadzi to do dość zabawnych sytuacji (scena z jabłkiem to mistrzostwo świata). Dodam jeszcze, że God of War to gra poukładana i kompletna. Wszystko trzyma się tu kupy, zakończenie jest szalenie satysfakcjonujące i choć pozostawiono uchyloną furtkę w razie ewentualnego sequela, nie odnosimy wrażenia, że historia urywa się w najważniejszym momencie.

Kiedy sąsiad wpadnie po cukier.

Czy kransoludy zawsze muszą kopać zbyt głęboko?

Warto nadmienić, że kapitalnie to wszystko powiązano ze starymi nordyckimi legendami. Gra bombarduje nas przeróżnymi informacjami dotyczącymi dawnych wierzeń ludów z północy, a znane z mitów wydarzenia są bardzo sprytnie wplecione w sceny oglądane na ekranie. Jeśli Wasza znajomość tej mitologii ogranicza się do kolejnych odsłon filmowej serii Thor, to stracicie bardzo wiele. Hel tkwi tu w szczegółach i niezwykle satysfakcjonujące jest wychwycenie tych detali samodzielnie. Dzięki tej wiedzy można rozpoznać prawdziwe imiona osób na długo przed tym, zanim ujawni je gra, doceni się też kunszt autorów w umiejętnym dostosowaniu znanych faktów do obcej w tym uniwersum postaci Kratosa. Uważam wręcz, że znajomość mitologii nordyckiej jest w przypadku nowego God of War cenniejsza niż znajomość poprzednich odsłon cyklu. Nawiązań do greckich epizodów jest co prawda bez liku (w tym jedno takie, po którym fani serii dostaną orgazmu), ale ogrom pracy włożonej w ten produkt doceni się głównie w tym pierwszym przypadku.

Nie przepraszaj, bądź lepszy

Można długo deliberować nad modyfikacjami, jakie poczyniono w samej rozgrywce, i jak to zwykle w przypadku radykalnych rebootów bywa, nie wszystkim miłośnikom marki tak daleko idące poprawki będą się podobać. Zmiana kamery zmienia wszystko. Pozbawieni zostaliśmy szerokiego przeglądu pola walki, więc kiedy przeciwników jest więcej niż trzech, trzeba mieć oczy dookoła głowy, żeby nie oberwać po łbie.

Dobremu kowalowi pali się robota w rękach.

Ruchliwość w God of War nadal pozostaje w cenie, choć teraz związana jest przede wszystkim z koniecznością unikania ciosów w plecy. Bestiariusz pełen jest monstrów, które mają zupełnie inne sposoby na pozbawianie Kratosa życia, więc w drugiej połowie kampanii – gdzie grupy niemilców są mocno mieszane – robi się naprawdę ciekawie. Musimy natychmiast rozpoznawać, z jakimi potworami mamy do czynienia, przypominać sobie ich słabe oraz mocne strony i na bieżąco reagować stosownie do sytuacji. Nie powiedziałbym, że God of War to gra specjalnie trudna na tle poprzednich odsłon serii, ale przyzwyczaić się do pewnych rozwiązań po prostu trzeba. Jeśli nie będziemy skuteczni w rozprawianiu się z wrogą hałastrą, to o końcowym sukcesie możemy zapomnieć. Przygoda przygodą, ale walka jest tu zdecydowanie na pierwszym planie.

Kratos ma do dyspozycji dwa podstawowe narzędzia zagłady, ale w większości sytuacji używamy znanego z przedpremierowych prezentacji Lewiatana. Takie ograniczenie mogłoby się wydawać w przypadku pozycji nastawionej na rzeź mocno krzywdzące, jednak w ogóle nie odczułem tego jako zubożenia możliwości bohatera. Do dyspozycji Kratosa oddano bowiem sporo kombosów, istnieją też różnorodne „specjale”, które są niejako przypisane do oręża (oznacza to, że maksymalnie wolno używać jedynie dwóch „czarów”), a samym toporem da się nie tylko siec, ale też rzucać.

To jeszcze slasher, czy już RPG?

Lewiatan to mordercza zabawka w rękach doświadczonego gracza, pozwalająca przybijać do ścian słabszych wrogów i podcinać mocniejszych. Jakby tego wszystkiego było mało, do standardowej kolekcji ciosów dochodzą uderzenia związane z tarczą, przydatne ułatwienia z noszonych talizmanów i – przede wszystkim – łuk Atreusa. Dzieciak potrafi bowiem razić przeciwników dwoma rodzajami strzał, które lepiej sprawdzają się w różnych warunkach. Czasem zechcemy potraktować nimi grupę wrogów, innym razem ogłuszyć typa, żeby Kratos mógł w brutalny sposób zakończyć jego marny żywot. Każdy potwór ma własny finiszer, więc często oglądamy obrzydliwe obrazki. Rzeźnik wrogów miażdży, rozszarpuje, dekapituje, wbija w ściany – krótko mówiąc, jest to jedna wielka totalna masakra.

Niektóre widoczki wymiatają.

Kiedy zbierzemy te wszystkie opcje do kupy, nagle okazuje się, że God of War pod względem walki ma do zaoferowania nie mniej niż poprzednie gry z serii, a to wystarczający komplement. Byłem czasem pod nielichym wrażeniem tego, co działo się na ekranie, a kiedy na placu boju pojawiały się równocześnie dwa ogry, palec sam pchał gałkę analogową do przodu. Nigdy wcześniej nie czułem, że Kratos jest tak doskonałą maszyną do zabijania, i za wyjątkiem jednej, może dwóch scen (przede wszystkim chodzi mi o niezbyt ambitną i przydługą walkę na statku) byłem rad, że znów muszę trzymać w pogotowiu topór. W God of War to się po prostu nie nudzi.

Kratos Croft

Gra zaskakuje też olbrzymią ilością zagadek środowiskowych, które mogą wprawić w zakłopotanie serie Tomb Raider i Uncharted, tak, razem wzięte. Niewiele jest tu skrzyń, do których można podejść i tak po prostu je otworzyć. Przeważnie trzeba zdziałać coś więcej – wysadzić broniące do nich dostępu głazy albo zneutralizować truciznę, utorować sobie przejście lub zrobić sporo innych rzeczy. Do części skarbów dostaniemy się jedynie po zniszczeniu głazów zawierających runy, inne znów otworzymy tylko wtedy, gdy wystarczająco szybko uderzymy toporem w chytrze umieszczone dzwony, są nawet „mapy”, które pozwalają określić położenie cennych przedmiotów po zawartych na nich obrazkach. God of War pod tym względem przypomina tytuły z serii Batman: Arkham, bo część znalezisk staje się dostępna dopiero po zdobyciu odpowiedniego gadżetu.

Najlepszy uśmiech dla prawdziwej damy.

Tutaj dochodzimy do jednej z największych zmian, jakie zostały poczynione w serii. Choć początek przygody na to nie wskazuje, God of War to gra z otwartym światem. Sami wybieramy miejscówki, do których chcemy się udać, pomiędzy kluczowymi lokacjami poruszamy się za pomocą systemu szybkiej podróży, a oprócz zadań głównych dostępne są nieobowiązkowe zadania poboczne.

Mało tego, podróż Kratosa nie kończy się na samym Midgardzie. Gra udostępnia też inne światy, a dwa z nich – Muspelheim i Nifelheim – są kompletnie pominięte w fabule. W rezultacie tylko gracze z zacięciem do eksploracji poznają wszystko, co przygotowali deweloperzy, a jest tego naprawdę sporo. Na sam główny wątek trzeba przeznaczyć ok. 20 godzin, a pewnie drugie tyle zajmie odkrywanie wszystkich tajemnic w kolejnych regionach. Ta gra ma nawet endgame! Po odhaczeniu samej opowieści otwierają się nowe opcje walki z bossami, poza tym wszystkie krainy można zwiedzać bez żadnych ograniczeń tylko po to, żeby zaliczyć je w stu procentach.

To powinno trafić do muzeum.

W eksploracji pomaga też erpegowy moduł sprytnie wbudowany w grę. Kratos cały czas zdobywa doświadczenie, za które kupujemy kolejne umiejętności. Poziomy uzyskuje się jednak za wyposażanie bohatera w coraz lepsze pancerze, dlatego do najsilniejszych monstrów jesteśmy w stanie podejść, tylko będąc uzbrojeni po zęby. Istotną rolę odgrywa tutaj loot. Główny surowiec, czyli srebro, pozwala wykuwać jedynie podstawowe zbroje, te lepsze można otrzymać wyłącznie w przypadku posiadania rzadszych składników, a tych jest bez mała kilkadziesiąt rodzajów. Sama gra jest też dość oszczędna w nagradzaniu naszego śmiałka lepszym orężem. Większość legendarnej i epickiej broni trzeba po prostu wykuć, a to z kolei wymusza liczne kompromisy w związku z tym, co warto stworzyć.

Choć ten element nie jest pozbawiony drobnych wad (doświadczenia mamy zdecydowanie za dużo, więc bez trudu da się kupić wszystkie umiejętności i patrzeć, jak wartość niewykorzystanego XP sięga sześciu cyfr), byłem pod dużym wrażeniem tego, jak pompowanie Kratosa przekłada się na jego możliwości w walce. Solidnie wykoksowany spartiata przechodzi przez słabszych przeciwników jak gorący nóż przez kostkę masła, a dla tych mocniejszych jest równorzędnym rywalem. W tej grze, jak w rzadko której, czuć, że nasz heros rośnie w siłę, i za to autorom należą się duże brawa.

Ten pan akceptuje tatuaże w miejscu pracy.

Idzie zima, ta jedyna

Jeżeli ktoś miał jakiekolwiek obawy, że nowe God of War zawiedzie, z przyjemnością oznajmiam, iż był w błędzie. Kratos jest w boskiej formie, a jeśli studio Santa Monica z taką samą dbałością o szczegóły podejdzie do potencjalnych sequeli, jestem spokojny o dalsze losy ukochanego rzeźnika. Nie każdemu muszą przypasować radykalne zmiany w formule serii – i takie opinie będę szanować – ale jeśli odetniemy się grubą kreską od przeszłości, trudno nie zgodzić się z tym, że jest to tytuł absolutnie fenomenalny. Nie będę serwować komunałów, iż każdy posiadacz PlayStation 4 powinien w to zagrać, bo też nie każdemu musi odpowiadać formuła God of War, ale z pewnością jest to pozycja, na którą zazdrosnym okiem mogą patrzeć posiadacze innych platform. Gdyby każdy przykładał się tak do swojej pracy jak zespół ze słonecznej Kalifornii, mielibyśmy na rynku seryjnych „tripeleejów” produkcje wyjątkowe, a nie tylko aspirujące do miana hiciorów odgrzewane kotlety powstałe w oparciu o sprawdzone schematy.

Zespołowi z Santa Monica przede wszystkim jednak gratuluję odwagi. Nie wybrać opcji bezpiecznej, tylko pójść pod prąd i dostarczyć produkt skrajnie inny od wcześniejszych odsłon serii o ugruntowanej renomie – do tego trzeba mieć właśnie odwagę. Stworzyć produkt inny, dla marki nowatorski, a jednak zachowujący ducha pierwowzorów – do tego trzeba mieć talent. Jednego i drugiego deweloperom nie zabrakło, co z pewnością ucieszy wszystkich czekających na ten tytuł. Jeśli jednak masz wątpliwości, to weź pod uwagę, że czytasz tę recenzję tydzień przed premierą. Nie w ostatnim momencie, kiedy nie można już anulować pre-orderu. Tak właśnie postępują twórcy świetnych gier.

O AUTORZE

Nie uważam się za wielkiego fana slasherów, niemniej do serii God of War mam autentyczną słabość. Przeszedłem i wymaksowałem wszystkie jej części bez wyjątku, wliczając w to spin-offy na PSP i remastery na Vitę oraz PlayStation 4. Nowe God of War wyjęło mi z życia co najmniej 40 godzin, grę ukończyłem, widziałem też zawartość oferowaną w endgamie, ale jeszcze nie dobiłem do 100%.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry God of War na PS4 otrzymaliśmy bezpłatnie od firmy Sony Polska.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

KA.EL Ekspert 7 sierpnia 2020

(PS4) Takie growe blockbustery mogę chłonąć. Z jednej strony dostajemy dojrzałą historię ze wspaniale rozrysowanymi relacjami, a z drugiej jebutne widowisko.

8.5

Saint GutFree Ekspert 14 maja 2018

(PS4) Jeśli być wybrednym, można w God of War dostrzec parę rys – nierówne tempo, kiepski system szybkiej podróży, brak różnorodności wśród przeciwników. Ale reszta jest tak imponująca, że przyćmiewa wszelkie wady. Historia jest dojrzała i sprawnie poprowadzona, system rozwoju postaci dodaje zabawie głębi, świat co rusz zachęca do eksploracji. Ale przede wszystkim jest walka. Kratos udowadnia w potyczkach, że tytuł boga wojny nie przypadł mu bez powodu – jego potęgę czuć przy każdym ataku, a nagłe eksplozje brutalności przy bezwzględnych ciosach kończących są niesamowicie satysfakcjonujące.

9.0

Elessar90 Ekspert 9 maja 2018

(PS4) Poprzednie odsłony serii God of War w ogóle nie leżały w obszarze moich zainteresowań. Dopiero zmiana formuły i postawienie na sporą filmowość + duo jakim jest Kratos (Chris Judge <3) oraz Atreus spowodwały, że wsiąkłem na kilkadziesiąt godzin w świat Boga Wojny. Oby Sony Santa Monica dostarczyło godne sequele.

9.5

zvr Ekspert 2 maja 2018

(PS4) Przed premierą nie byłem do końca przekonany, co do zmiany formuły rozgrywki, ale po ukończeniu kampanii mogę śmiało powiedzieć, że to jedna z najlepszych odsłon cyklu i jedna z najlepszych gier na PS4.

9.5

Draugnimir Ekspert 17 kwietnia 2018

(PS4) Dokładnie takich gier potrzebuje nasza branża. Gier, które postawimy obok arcydzieł kina i powiemy z dumą: to nasze, własne, interaktywne. To wprost cudowne, jak z tępego osiłka, którym w gruncie rzeczy był wcześniej Kratos, i płytkich gier, którymi w gruncie rzeczy były poprzednie God of Wary, zrobiono TO - coś inteligentnego, emocjonującego, artystycznie wysmakowanego. A przy tym wszystkim wciąż krwawego, soczystego i szalenie grywalnego. Do tego subtelnie łączącego dzisiejszy trend wrzucania wszędzie otwartego świata i elementów RPG z tradycją robienia liniowych, filmowych gier. Miazga!

9.5
Recenzja gry God of War na PC - „blaszaki” z honorami witają boga wojny
Recenzja gry God of War na PC - „blaszaki” z honorami witają boga wojny

Recenzja gry

Nareszcie! Po prawie czterech latach z jedną z najlepszych gier na PS4 mogą zapoznać się pecetowcy. Kto cierpliwie czekał, zostanie hojnie wynagrodzony. Nie liczcie jednak na istotne różnice względem oryginału – i bądźcie gotowi na trochę problemów.

Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości
Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości

Recenzja gry

Indiana Jones i Wielki Krąg zabierze Was na epicką wyprawę po trzech kontynentach, dobrym fanserwisie, wielu błędach i kilku niedopracowanych mechanikach. Zapnijcie pasy, bo nachodzą turbulencje.

STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad
STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad

Recenzja gry

Po latach oczekiwań STALKER 2: Heart of Chornobyl w końcu ponownie zaprasza do czarnobylskiej Zony. Ogrom i surowe piękno tego świata miażdży większość innych open worldów, ale sequel ugina się też pod ciężarem błędów i niedoróbek technicznych.