Age of Empires II: Definitive Edition Recenzja gry
autor: Przemysław Zamęcki
Recenzja gry Age of Empires 2: Definitive Edition. Jeśli się starzeć, to tylko z godnością!
Atrakcyjny truposz poszukuje gracza, który go przygarnie i będzie wiedział, jak się z nim obchodzić. Pomimo dwudziestu lat na karku, Age of Empires II w edycji definitywnej to kawałek naprawdę świetnego softu.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- dodanie czterech nowych cywilizacji;
- zaadoptowanie wszystkich dodatków;
- przywrócenie blasku oprawie wizualnej;
- liczne zmiany w interfejsie użytkownika;
- działanie nowej sztucznej inteligencji;
- przeprojektowany multiplayer.
- trudno coś konkretnego zarzucić tak przeprojektowanej, starej grze;
- może tylko to, że nowe cywilizacje wydają się być trochę „przekokszone”;
- i raz gra zawiesiła się w trakcie zabawy w mocno krytycznym momencie.
Seria Age of Empires to już prawdziwy dziadek branżowy, towarzyszący fanom strategii czasu rzeczywistego od ponad dwudziestu lat. Jakiś czas temu doczekaliśmy się remastera pierwszej części, noszącego podtytuł Definitive Edition i był on… jaki był. Powiedzmy, że przyjąłem go wtedy z dobrodziejstwem inwentarza. I zupełnie szczerze mówiąc, nie spodziewałem się daleko idących zmian w wydaniu drugiej części, opus magnum RTS-ów i jego twórców z Ensemble Studio. Właściwie nie za bardzo tym projektem się interesowałem. Tymczasem efekt tego, co zobaczyłem po pierwszym uruchomieniu gry, przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Age of Empires II Definitive Edition, pomimo obecnych archaizmów, broni się całkiem nieźle i dobrze wróży powstającej czwartej części epopei.
Dance Macabre
Już raz, nie tak dawno, „dwójka” otrzymała wznowione wydanie zatytułowane HD Edition. Najwidoczniej jednak Microsoft chce działać niczym George Lucas wiecznie poprawiający Gwiezdne wojny, i o ile w przypadku mistrza Jedi w koszuli flanelowej taka strategia niekoniecznie zyskuje aprobatę fanów, o tyle chwała „wielkiemu Billowi na emeryturze”, że wydawca zdecydował się na podjęcie podobnych kroków. AoE2DE jest lepszy od wszystkiego, co widzieliśmy w tej serii wcześniej. Jest tak dobry, że aż prawie nie ma minusów – serio spójrzcie na nie. Są trochę wymuszone, prawda? To przywilej utytułowanych dinozaurów oddanych do zakładu pogrzebowego reklamującego się hasłem „w naszej trumnie wyglądasz jak żywy”. A teraz całkiem serio. Wytykanie błędów dwudziestoletniej grze byłoby jak znęcanie się nad truchłem zabalsamowanego nieboszczyka. Dlatego też postanowiłem skupić się na zauważonych pozytywach i zmianach, dzięki którym ten truposz zatańczy jeszcze z werwą na niejednym komputerze.
Wizualna uczta w 4K
Nie będę owijał w bawełnę. Powyższy śródtytuł jest trochę prowokacyjny, ale najzupełniej prawdziwy. Wyobraź sobie, że dysponujesz odpowiednim komputerem (wiem, niektórzy z Was wcale nie muszą sobie tego wyobrażać, ja jednak sobie wyobraziłem), uruchamiasz Age of Empires II Definitive Edition w rozdzielczości 4K i Twoim oczom ukazuje się świat malutkich postaci biegających to tu, to tam, ostry niczym żyleta, z kapitalnymi teksturami ważącymi 16GB i przygotowanymi specjalnie na tę okazję. Tak po prawdzie widziałem ten świat zaledwie w kilkunastu klatkach na sekundę, więc chyba nie do końca się to liczy (potem bawiłem się już w 1080p). W każdym razie goście z Forgotten Empires stanęli na głowie, żeby graczom opadła szczęka, jeśli tylko dysponujecie odpowiednim sprzętem.
W końcu nie trzeba non stop pilnować farm. Program za nas zadba o to, aby po wyczerpaniu zasobów na nowo obsiać pole.
Opadająca szczęka nie pochodzi z tych „o kurczę blade, ja piąstkuję, nowa generacja”, a raczej z tych „to tak może wyglądać dwudziestoletnia gra, nad którąś ktoś się poważnie pochylił”. Poprawiono chyba wszystko, co tylko dało się poprawić. Od wyglądu terenu po ikony i animacje wszystkich jednostek. Ich płynne ruchy cieszą oko tym bardziej, że teraz można obraz przybliżać przy pomocy kółka myszki. Obserwowanie jak odziani w pancerze wojownicy zadają sobie wirtualne obrażenia jeszcze nigdy nie było tak ekscytujące.
Szczególnie efektownie wyglądają walące się budynki – rozlatują się i widać dosłownie każdą cegłę zwalającą się na stos rumowiska. Oglądanie niszczonych zamków w imperialnej erze przez długi czas mi się nie nudziło i pewnie jeszcze długo nie znudzi. Kapitalnie to wygląda!
Twórcy postarali się także między innymi, abyśmy nie mieli problemu z rozpoznawaniem stawianych budowli. Już na tym etapie każdy budynek wygląda nieco inaczej, przez co łatwiej zorientować się w panującym chaosie, w czasie walk i szybkiej rozbudowy naszej wioski czy miasta.
Poprawki i interfejs
Obok graficznych wodotrysków ważne było również przystosowanie archaicznego interfejsu użytkownika do nieco nowszego modelu, obowiązującego w późniejszym okresie, bardziej okrzepłego i lepiej spełniającego swoje zadanie.
W menu pojawiła się możliwość skalowania interfejsu, co jest bardzo dobrym pomysłem przede wszystkim dla nowicjuszy nieobeznanych jeszcze ze skrótami klawiszowymi. Powiększenie ikonek lepiej pozwala zapoznać się z ich funkcjami; dla odmiany wyjadacze mogą interfejs główny niemal zupełnie zlikwidować. Na marginesie skrótów klawiszowych: teraz istnieje nie tylko możliwość ich dowolnej modyfikacji, ale również tworzenia odrębnych profili, co z pewnością docenią ci, którzy opracowują własne systemy komend. Pojawiła się także możliwość zaznaczania wszystkich jednostek czy budynków danego typu znajdujących się na mapie, a także usuwania ich jednym klawiszem.
Na górnej belce zobaczymy, ilu jeszcze ludków możemy powołać do życia, zanim zabraknie nam dla nich domów. Dodatkowa i niesamowicie przydatna ikona pokaże nam zaś, ilu wieśniaków żyje sobie na bezrobociu. Klikając w nią, gra przeniesie nas po kolei do każdego z nich i będziemy mogli wyznaczyć im jakieś zadanie.
Dodano również kolejkowanie zadań, dzięki któremu można z góry zaplanować danej jednostce kolejne czynności. Wszystkie zakolejkowane budynki w budowie czy rozwijane obecnie technologie pokazywane są także na górze ekranu. Pozwala to szybko zorientować się w sytuacji.
Usprawniono wybieranie armii. Nie tylko widzimy, ile jednostek mamy zaznaczonych, ale także możemy sprawić, aby wraz z masowym wyborem wojaków nie byli jednocześnie zaznaczani robotnicy. Jakże usprawnia to szybką reakcję na zaistniałe okoliczności!
Jedną z fajniejszych poprawek jest również odnawianie farmy po każdorazowym wyczerpaniu w niej zapasów. Zaznaczamy jedną opcję i więcej już nie musimy przejmować się o dostawę żywności. Aż dziwne, że o takich udogodnieniach nie pomyślał nikt dwadzieścia lat temu. Toż to naprawdę upierdliwa sprawa.
Sztuczna inteligencja
Poprawek działania w sztucznej inteligencji doczekaliśmy się już w edycji HD, ale w Definitive Edition po raz kolejny starano się ją poprawić. Odniosłem wrażenie, że komputerowy przeciwnik nie skupia się teraz tak mocno na wykonywaniu jednego zadania po drugim, a działa w bardziej rozproszony i bardziej agresywny sposób. Pracownicy nie są kierowani do wykonywania tylko jednej czynności po drugiej, aby w ten sposób przechodzić w kolejne epoki. Co nie znaczy, że nowa inteligencja działa wolniej od starej. Stara się raczej zbalansować ekonomię, lepiej priorytetyzuje zadania. Gra w trakcie pojedynczych pojedynków pozwala wybrać, z jakich skryptów mają korzystać poszczególne cywilizacje – czy z tych z oryginalnej odsłony, z wersji HD, czy też tej najnowszej. Zachęcam do eksperymentów i obserwacji w zachowaniu SI. To może być całkiem wciągające zajęcie.
Świetną rzeczą jest także wprowadzenie możliwości wydawania poleceń sprzymierzeńcom w przypadku rozgrywania scenariuszy 2vs2. Jest ich zatrzęsienie – w okolicach stu lub więcej – i dotyczą takich kwestii, jak prośba o szkolenie danego rodzaju wojsk, wysłanie w teren danego ich rodzaju, prośba o wsparcie w ataku, prośba o skupienie się alianta na jakiejś konkretnej produkcji, czy nawet budowa muru we wskazanym miejscu. Trzeba poświęcić mnóstwo czasu, aby móc to wszystko ogarnąć. Co najważniejsze, system zdaje się działać całkiem przyzwoicie.
Jedną z istotnych zmian jest także wprowadzenie nowego poziomu trudności. Extreme nie powoduje jednak, że gra staje się ekstremalnie trudna. To raczej zabieg kosmetyczny, mający spłaszczyć poziomy trudności gry, aby nie były one tak skokowe, jak do tej pory. Extreme jest więc czymś na poziomie poprzedniego Harda. Tak czy siak, wyzwanie nadal pozostaje wyzwaniem.
Multi
A propos wyzwań. W DE rozegramy wyzwania polegające na jak najszybszym osiąganiu konkretnych celów – na przykład przejście do kolejnej epoki. Nauce powinni poświęcić się przede wszystkim nowi adepci serii, jeśli zamierzają oni stanąć do sieciowych pojedynków z żywym przeciwnikiem. Standardowy samouczek będący jednocześnie kampanią Szkotów przeciwko Anglikom to jakiś żart i w żaden sposób nie przygotuje nas do tego, co dzieje się na serwerach multiplayer.
Pisząc o trybie wieloosobowym mam na myśli również całkowite przeprojektowanie tego elementu gry. Koniec z połączeniami peer to peer. Teraz czekają na nas serwery i to rozwiązane powinno być znacznie bardziej niezawodne i niepowodujące straszliwych lagów. Mnie w każdym razie nic takiego nie spotkało.
Zmieniono wygląd i funkcjonalność lobby. Teraz mamy możliwość zakładania niepublicznych gier z nałożoną restrykcją w postaci hasła. Wśród nowości pojawiła się także możliwość obserwacji rozgrywek przez właściwie dowolną liczbę osób. Nowy selektor mapek pozwala je łatwiej filtrować lub tworzyć własne zestawy. W końcu zmieniony system matchmakingu powinien pozwolić na lepszy wybór rywali, między innymi dzięki wyszukiwania ich według bardziej konkretnych wytycznych. Poznawanie tych wszystkich nowości i niuansów musi potrwać o wiele dłużej niż ja miałem na to czasu od chwili udostępnienia gry do recenzji, ale to co udało mi się sprawdzić, a o czym napisałem powyżej, działa bardziej niż przyzwoicie.
Kulti
Tytuł Definitive Edition zobowiązuje do czegoś więcej niż tylko poprawki w oprawie graficznej, interfejsie, sztucznej inteligencji i multiplayerze. Twórcom gry udało się zebrać wszystkie dodatki i pojawiające się w nich cywilizacje, a do tego dodać jeszcze coś od siebie. Dzięki temu na jednego gracza czekają aż dwadzieścia cztery kampanie! Innymi słowy, to setki godzin zabawy! Do tych już istniejących w podstawce i licznych dodatkach, dodano cztery nowe cywilizacje, z czego aż trzy otrzymały także nowe kampanie. Autorzy chyba trochę uprościli sobie sprawę, bo militarna potęga wszystkich nowych nacji opiera się na kawalerii, ale i tak chwała im za to, że do tak dużego ogródka dorzucili jeszcze kolejny kamyczek.
Możemy więc po raz pierwszy wcielić się w Litwinów (ci kampanii zostali niestety pozbawieni), ale także w Tatarów, Bułgarów i znanych z Kingdom Come: Deliverance Kumanów. Próbowałem w pełni rozegrać wszystkie trzy nowe kampanie i z tego, co zauważyłem, nowe nacje są trochę za mocne względem adwersarzy. A może to tylko mój strategiczny talent? Żartuję, ale nie zdziwiłbym się, gdyby w przyszłości – zwłaszcza w kontekście rozgrywek multiplayer – nowe nacje zostały zbalansowane odpowiednim patchem.
Bardzo atrakcyjny truposz
Jestem świadom tego, że nie udało mi się wyłapać wszystkich różnic w stosunku do pierwowzoru. Mam nadzieję, że większość z nich zauważyłem, a te najważniejsze opisałem również w niniejszej recenzji. Age of Empires II Definitive Edition to produkt świetny w swojej kategorii, udanie „zreformowany” przez Forgotten Empires i z całą pewnością nie przejdzie niezauważony. Przynajmniej przez fanów, którzy lubią tego typu zabawę i nie boją się wielu archaizmów, których w grze jednak mnóstwo pozostało. To trochę taki żywy trup, ale całkiem atrakcyjny i przechowywany w odpowiednich warunkach na pewno jeszcze przez jakiś czas się nie rozłoży. Piszę o nim z sympatią, bo podoba mi się to, jak ładnie zakonserwował go balsamista. Mam również nadzieję, że to dobry zwiastun przed premierą pełnoprawnej „czwórki”, na którą wielu domorosłych strategów czeka z zapartym tchem.
O AUTORZE:
Z grą spędziłem kilkadziesiąt godzin przechodząc nowe kampanie dla jednego gracza, a także poświęcając czas na kilkanaście rozgrywek przeciwko komputerowi i żywym przeciwnikom. W prywatnym życiu gracza nie jestem jakimś specjalnie zapalonym fanem RTS-ów, wolę rozgrywkę podzieloną na tury, ale serię Age of Empires szanuję za wielki wkład, jaki swego czasu włożyła ona w rozwój gatunku.
ZASTRZEŻENIE
Grę dostaliśmy od polskiego wydawcy, firmy Microsoft.