autor: Przemysław Zamęcki
RACE Pro - recenzja gry
Czyżby Forza Motorsport 2 doczekała się w końcu godnej konkurencji w postaci najbardziej realistycznych wyścigów dostępnych na Xboksa 360?
Recenzja powstała na bazie wersji X360.
Graczom pecetowym firma SimBin od wielu lat kojarzy się z poważnymi produkcjami traktującymi o wyścigach samochodowych, nierzadko aspirującymi wręcz do miana symulacji dla prawdziwych hardcore’owców. I o ile na blaszakach największym konkurentem wydaje się być doskonały rFactor, o tyle po podjęciu decyzji o próbie podbicia serc posiadaczy Xboksa 360, przyszła pora na zmierzenie się z legendarną serią Forza Motosport. Jak na tym tle wypada beniaminek?
Prawdę mówiąc – bez rewelacji, choć nieprawdą byłoby również napisać, że SimBin całkowicie sknocił sprawę. Zanim jednak pozwolę sobie na wyciągnięcie ostatecznych wniosków, postaram się choć częściowo opisać swoje wrażenia po kilkunastu godzinach spędzonych na torach wymodelowanych przez szwedzkich developerów.
RACE Pro jest grą dla pasjonatów, całkowicie pozbawioną jakichkolwiek graficznych wodotrysków. W menu nie uświadczymy żadnej zbędnej ekstrawagancji i poza wyświetlanym w jego górnej części filmikiem, przedstawiającym fragmenty wyścigów, panuje tu spartański wystrój. Może to być pierwsze zaskoczenie dla osób przyzwyczajonych do iście barokowej oprawy menu niektórych racerów. Nie jest to bynajmniej z mojej strony żaden zarzut, warto jednak od samego początku wiedzieć, że to nie otoczka gra tutaj pierwsze skrzypce, a jest ona tylko koniecznym uzupełnieniem wyścigowego „mięcha”.
W grze możemy wziąć udział w pojedynczym wyścigu, wybierając jedną z dziewiętnastu klas samochodów. Począwszy od Mini Coopera przez dostępne w klasie WTCC 87 Alfa Romeo 75 i BMW M3 E30 aż po potężne potwory w rodzaju Koenigsegga CCGT czy Radicala SR4. Niestety, aby otrzymać możliwość pojeżdżenia czymś szybszym od wózka sklepowego, najpierw musimy odblokować auta w trybie kariery.
Kariera została podzielona na osiem kategorii. Autorzy zaimplementowali tutaj specyficzny system ekonomiczny. Za posiadane kredyty nie nabywamy bowiem wcale nowych samochodów. Gotówka służy do podpisywania kolejnych, coraz droższych kontraktów, które umożliwiają wzięcie udziału w zawodach. Aby się ścigać, musimy więc płacić. Każda z kategorii składa się z serii kilku lub kilkunastu wyścigów, warunkiem zaliczenia których jest przyjechanie na jednym z trzech pierwszych miejsc. W ten sposób zdobywamy punkty, za które później wypłacana jest odpowiednia gaża, pozwalająca podpisać następny kontrakt. I tak w koło Macieju. Zaczynamy oczywiście od Mini Coopera, a na czym skończymy, zależy już tylko od naszego zaangażowania. W sumie na zaliczenie czekają 33 kontrakty, a na odblokowanie 48 samochodów, czyli bardzo przyzwoicie.
Kolejnym trybem są mistrzostwa. Tutaj również możemy zdecydować się na dowolną klasę aut. Dostępnych jest jedenaście tras, zaś ściganie się polega na zdobywaniu punktów za uzyskaną pozycję. Standardowo – 10 za miejsce pierwsze, 8 za drugie itd. Ponadto RACE Pro pozwala na jednoczesną zabawę dwóch osób na jednym ekranie w trybie Hot Seat. Możemy wyzwać kolegę na pojedynek bądź też zjednoczyć się i ukończyć wyścig wspólnie, zamieniając się w trakcie niego za kierownicą. Nie brak również standardowego trybu Time Attack i trybu praktyki, w którym do woli, bez żadnych zobowiązań, możemy rozbijać się po dostępnych w grze torach.
A propos rozbijania się. Niestety zupełnie nie rozumiem, co SimBin chciał osiągnąć, ale przy włączonych realistycznych uszkodzeniach, walnięcie w bandę przy prędkości prawie 200 km/h co najwyżej kończy się małą niedogodnością przy pokonywaniu następnych zakrętów i lekkim zgnieceniem maski przy jednoczesnym, dosłownie, zabrudzeniu auta. To już arcade’owy GRID w tym miejscu okazuje się być bardziej symulacyjny. W RACE Pro po kilku dzwonach jedziemy jak gdyby nigdy nic.
Na szczęście wyścigi to nie tylko owe dzwony i przepychanki na torze, ale również walka z ograniczeniami samochodu i przeciwnikami. Pomijając te nieszczęsne uszkodzenia, auta w grze zachowują się wyśmienicie, czyli tak jak w rzeczywistości. A przynajmniej takie sprawiają wrażenie, bowiem – bym mógł porównać ich zachowanie z zachowaniem prawdziwych wozów sportowych – musiałby ktoś wsadzić mnie do takiego potwora i dać wykonać choć parę kółek po Nordschleife. Niestety, wciąż szukam sponsora. Niemniej jednak nawet w porównaniu z Forzą 2 RACE Pro deklasuje w tym względzie konkurencję i z całą pewnością przejmuje pałeczkę najbardziej realistycznych wyścigów na konsolę Microsoftu. Każde auto zachowuje się zupełnie inaczej. Właściwie, żeby uzyskiwać znaczące wyniki nawet na średnim poziomie trudności, przy ustawieniu umiejętności i AI pozostałych zawodników na najwyższe, trzeba się nieźle napocić, aby zacząć wygrywać.
Niestety, z poziomem trudności wiąże się również trudny do wytrzymania poziom frustracji. Kiedy bowiem nasze auto pozbawione jest wszystkich systemów wspomagających, stanowi znakomity cel dla wrażych drogowych snajperów, którzy nie przebierają w środkach. RACE Pro to nie Gran Turismo, gdzie zawodnicy jeżdżą grzecznie w rządku i próbę wyprzedzenia podejmują raz na sezon. W grze SimBin kierowcy nie szanują innych kierowców, tylko zwyczajnie ich taranują, co natychmiast kończy się wypadnięciem z toru. Najlżejsze otarcie i już zamiatamy pobocze. Co najśmieszniejsze, rywale są niczym czołgi i choćby próbować ich spychać, to rezultat będzie mizerny. Chcącym zatem pozostać z tupecikiem na głowie, nie pozostaje nic innego, jak zabawa w półprofesjonalnego kierowcę, a przecież nie o to chyba powinno chodzić w tego typu grze.
Szkoda, że w parze z mnogością wszelkich ustawień samochodu przed każdym z wyścigów (dosłownie dziesiątki opcji, w których połapie się jedynie prawdziwy fanatyk motoryzacji) i świetnym modelem jazdy, nie idzie oprawa audiowizualna. W porównaniu do wielu innych gier wyścigowych dostępnych na rynku (ba nawet w porównaniu do innych gier SimBinu dostępnych na PC) RACE Pro wypada bardzo blado, żeby nie powiedzieć żałośnie. Wydaje mi się, że nie przesadzę za bardzo, jeśli stwierdzę, że ładniejsze wyścigi widziałem na pierwszym Xboksie lub nawet na PlayStation 2. Już nawet Forza 2 nie grzeszy urodą i w chwili swojej premiery stała się obiektem narzekań, ale to, co widzimy w tym tytule na ekranie jest marniutkie. Na dodatek gra wydaje się być słabo zoptymalizowana i wyciąga jedynie 30 klatek na sekundę, a czasem nawet i mniej, przy okazji racząc nas fluktuacją obrazu, czyli zwyczajnym brakiem v-synca i rozjeżdżaniem się ekranu na dwie części. Prawda jest taka, że brak stałych 60 klatek na sekundę w oczach wielu wirtualnych kierowców deklasuje tę grę. Jak i każde inne wyścigi, które nie spełniają tych oczekiwań. Może w tym przypadku nieco niesłusznie i należałoby RACE Pro dać mimo wszystko jakąś szansę na rehabilitację. A zapewniam, że warto to uczynić.
Dla kogo zatem jest RACE Pro? SimBin pomimo dobrych intencji stworzyło takiego troszkę potwora Frankensteina, który – podobnie jak literacki pierwowzór – u części osób wywoła uśmiech politowania, zaś ci bardziej uparci i zawzięci będą starać się mimo wszystko „ujeździć” jakoś to, nowe na konsolowej scenie, monstrum. Innymi słowy, ta gra to nie tylko wyzwanie dla umiejętności, ale także dla cierpliwości. Prawdziwym maniakom motoryzacji spodoba się możliwość kierowania autem z wnętrza kabiny. Osoby oswojone raczej z bardziej zręcznościowym podejściem będą sarkać, że w niektórych samochodach zza tej kierownicy kompletnie nic nie widać. I jedni, i drudzy będą mieli swoją rację. RACE Pro potrafi stanowić spore wyzwanie na średnim poziomie trudności, sprawiając jednocześnie, że ten najwyższy, profesjonalny, z powodu zachowania się pojazdów innych kierowców jest całkowicie niegrywalny. Wierzę jednak, że mimo to gra znajdzie swoich amatorów, którzy doskonale będą bawić się w trybie wieloosobowym. A ten działa bez większych zastrzeżeń i wydaje się być raczej pozbawiony lagów. Choć po prawdzie chętnych do wspólnego ścigania się w RACE Pro wielu w sieci nie znalazłem.
Osobom przypadkowym, które po prostu nabiorą chętki na ściganie się, grę odradzam. Zdecydowanie lepszym wyborem dla nich będzie wielokrotnie wspominana tu Forza 2 lub nawet Project Gotham Racing 4 czy GRID. Osoby zaznajomione z tematyką mogą spróbować, aczkolwiek osobiście lepszym wyborem wydaje mi się zainwestowanie paru groszy w któryś z tytułów pecetowych SimBin. Mogło być pięknie, wyszło trochę powyżej średniej, ale Szwedzi mają u mnie kredyt zaufania i wierzę, że następnym razem może być już tylko lepiej.
Przemek „g40st” Zamęcki
PLUSY
- próba stworzenia na Xboksa 360 poważnej konkurencji dla Forzy Motosport 2;
- spory wybór klas samochodów i wspaniale odczuwalna różnica w ich zachowaniu się na torze;
- różnorodność w doborze dostępnych torów;
- ogromna liczba wszelkich możliwych ustawień auta.
MINUSY
- spartańska (w niektórych przypadkach wręcz siermiężna) oprawa graficzna;
- mimo wszystko trochę uproszczeń względem pecetowych symulatorów;
- problemy z framerate’m i fluktuacją obrazu;
- konkurenci jeżdżą czołgami na czterech kołach;
- trudno określić, do kogo właściwie kierowana jest ta gra.