Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 16 kwietnia 2002, 10:54

autor: Radosław Kłosiński

Primitive Wars - recenzja gry

Na fali olbrzymiej popularności Starcrafta w Azji, zaczęły powstawać coraz to nowe RTSy, mniej lub bardziej nawiązujące do klasycznego już arcydzieła. Primitive Wars, stworzona przez koreańską firmę Wizard Soft, jest jedną z nich.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

RTS-y od pojawienia się Dune II, gry uznawanej za prekursora gatunku, przeżywały gwałtowny rozwój – kolejne doskonale tytuły sprzedawały się w naprawdę wielkich nakładach.Mogliśmy w nich: rozwijać całą cywilizację począwszy od czasów kamienia nie rozłupanego :) po epokę lotów kosmicznych; walczyć ze złem lub dobrem w krainach fantasy lub rozgrywać potyczki pomiędzy gwiazdami. Jednak to co dobre (oczywiście nie dla graczy :)) nie może trwać wiecznie, cRPG-i podniosły się z chwilowej stagnacji i teraz to one zaczęły święcić kolejne triumfy na światowym rynku gier komputerowych. Olbrzymia popularność obydwu gatunków doprowadziła do powstania RPS-ów, które łączyły w sobie cechy strategii i cRPG, a tym samym mogły docierać do szerszego kręgu odbiorców. Za jedną z takich gier można uznać Primitive Wars, które zostały wyprodukowane przez Wizard Soft będące częścią Arxel Tribe. Wydawca ten jest znany z takich gier jak Faust, Ring oraz Casanova.

Primitive Wars (nie można wymyślić nowych ciekawych tytułów?) jest kontynuacją wydanego w 1996 roku interesującego RTS-a Jurassic Primitive War, który pomimo wielu ciekawych pomysłów i dość dobrej jak na tamte czasy grafiki, został niedoceniony i szybko zapomniany. Ale już jego kontynuacja zrobiła dość dużą karierę w Azji (sprzedała się tam w nakładzie ponad 50 tysięcy egzemplarzy) i obecnie przystępuje do szturmu na europejskie rynki.

Po wielu latach krwawych i wyniszczających bitew na Primitive Island zapanował nareszcie delikatny pokój pomiędzy Elfami, Ludźmi i Tyrano. Śmierć patriarchy Ruwataa doprowadza wyspę na krawędź kolejnej straszliwej wojny. Część ludzi przestała ufać magii i tym, którzy jej używają; dzięki zawiązanemu spiskowi wygnali najpotężniejszego z magów (Stumę) na Wyspę Demona. Wkrótce po tym dochodzi do inwazji potężnej armii demonów na odbudowującą się po niedawnych okropieństwach krainę, każda z trzech cywilizacji będzie musiała stawić czoło nadchodzącemu zagrożeniu. Tak oto przedstawia się fabuła konfliktu, w którym będziemy mogli stanąć na czele każdej ze stron i poprowadzić ją do zwycięstwa. Każda z czterech kampanii zawiera po 12 misji, ale zadziwiający jest brak jakiegokolwiek tutoriala – zostajemy od razu rzuceni na głębokie wody. W trakcie gry nie będziemy zmuszeni wyłącznie do całkowitej eksterminacja przeciwnika; oczekują na nas zadania eskortowe, eksploracja wrogich terenów oraz różne questy. Po skończeniu głównego wątku będziemy mogli kontynuować rozgrywkę przez Internet (na oficjalnym europejskim serwerze) lub w obrębie sieci lokalnej. Dostępne scenariusze można uzupełniać o nasze własne stworzone przy wykorzystaniu dołączone edytora misji.

Rozgrywkę rozpoczynamy od wyboru interesującej nas nacji, każda z nich posiada określone wady i zalety: Elfy używają potężnej magii oraz są wspomagane przez różnorodne magiczne stworzenia; Ludzie posiadają dość dobrych wojowników i mogą konstruować różnorakie machiny wojenne; Tyrano bardzo szybko się rozmnażają a ich jednostki mogą mutować, przekształcając się w straszliwe bestie; Demony dzięki czarnej magii mogą stawać się niemal niewrażliwe na ataki. Jeśli chodzi o zróżnicowanie dostępnych jednostek oraz budynków autorzy odstawili kawał dobrej roboty. Wszystkie strony konfliktu posiadają własne charakterystyczne oddziały i na pewno nie różnią się one między sobą wyłącznie wyglądem, ale również sposobem walki, posiadanymi broniami oraz wielkością.

Pod nasze rozkazy trafią między innymi: maleńkie zombie; wytwory ludzkiego umysłu - Flattop, Bow Machine; ziejące ogniem smoki oraz potężne tyranozaury. W działaniach wojennych ważną rolę odgrywają różnego rodzaju bohaterowie o gigantycznym wzroście (są więksi niż większość dinozaurów) oraz niszczycielskich zdolnościach bojowych; na tle pozostałych trochę słabo prezentuje się potężna elfia czarodziejka, która z wyglądu przypomina raczej delikatnego aniołka. Bohaterowie roztaczają wokół siebie coś w stylu aury bojowej - jednostki znajdujące się w jej zasięgu walczą o wiele lepiej. Na maxa dopakowany heros jest żywiołem, który niełatwo powstrzymać, może on przetoczyć się przez bazę wroga siejąc wszędzie śmierć i zniszczenie.

Rozgrywka jest oparta na standardowym kanonie RTS-ów, czyli - jak najszybciej zbierać odpowiednie surowce, rozbudowywać bazę a następnie wystawiać jednostki i ruszać do ataku. Zawarto jednak kilka ciekawych pomysłów, dzięki którym ( w moim przekonaniu) można by ją zaliczyć do RPS-ów.

Z pewnością dużym atutem gry są rozgrywane bitwy, w których obowiązuje standardowa w grach strategicznych zasada „kamień, nożyce, papier” – każda nasza jednostka ma przeciwnika, z którym walczy z maksymalną skutecznością, ale niestety istnieje i taki, który zawsze nam dokopie. Poprzez odpowiedni dobór składu naszych oddziałów możemy je uczynić niemal niezwyciężonymi.

Każda nacje posiada charakterystyczne kombinacje, które z pewnością odkryjemy podczas rozgrywki. Zwolennicy wykonywania olbrzymich najazdów na wrogie bazy mogą poczuć się trochę zawiedzeni - jeden oddział tworzy maksymalnie czternaście jednostek. Ograniczenia wynikają również z ilości posiadanych „budynków mieszkalnych”, dlatego czasem będziemy zmuszeni do wymordowania słabszych, niepotrzebnych jednostek by zrobić miejsce dla nowych generacji. Walka ma charakter raczej zręcznościowy (w ferworze działań niełatwo używać dostępnej magii, dwie ręce to trochę za mało), ale na pewno nie obędzie się bez odrobiny strategii, która jest wymuszana liczebnością wojsk.

Jednostki dzięki zdobywanemu doświadczeniu awansują na kolejne poziomy, uzyskują przy tym różne bonusy: premie do ataku lub obrony, nowe czary lub zupełnie nowe umiejętności. Doświadczenie można zdobywać w walce (za zabitych wrogów) oraz w trakcie polowań na dinozaury, które dostarczają mięsa (jednostki używają go do zregenerowania energii, posiadanymi zapasami można się dzielić z towarzyszami broni). Dinozaury wyglądają dość realistycznie (oczywiście nie jestem w tej dziedzinie specjalistą, ale widziałem kilka programów poświęconych temu zagadnieniu) i widać, że w ich design włożono dużo pracy. Jednak niektórzy potężni roślinożercy są zbyt bezbronni - aż się prosi by zadeptali kilka atakujących „insektów” (może tylko się czepiam, sami będziecie mogli ocenić). Nie wszystkie napotykane będą należeć do tych „potulnych”, na naszej drodze staną też stada velociraptorów i inni mięsożercy.

Zgodnie z zapowiedziami autorów jednostki przeciwnika miały być wyposażone w zaawansowana sztuczną inteligencję, która miała im umożliwiać naukę taktyki gracza, ale niestety ja sam tego nie zauważyłem. Cała taktyka komputera opierała na zasypywaniu mojej bazy ciągłymi atakami, które dość często powtarzały się w jednakowych odstępach czasu (coś takiego byłoby na miejscu kilka lat temu).Wraże jednostki zbierają się pod ich bazą, a po osiągnięciu odpowiedniej ilości wyruszają do ataku – coś takiego stosowano już w dość leciwych Polanach, a teraz mamy rok 2002 i to raczej zobowiązuje do utrzymania jakiegoś określonego poziomu. Dość duży problem sprawia komputerowi również rzeźba terenu – czasem przerywa pościg i wraca do swojej bazy jeśli moje wojska weszły na jakiś pagórek. W ogóle ukształtowanie terenu zostało potraktowane po macoszemu - często nie widać nawet podnóża wzniesienia - napotykamy na jakby „dziurę w przestrzeni” (można zacytować wypowiedź ze znanego filmu) „... ciemność widzę, widzę ciemność...”.

Grę wykonano w ładnej 32 bitowej szacie graficznej w rozdzielczości 800x600, toczącą się rozgrywkę obserwujemy w rzucie izometrycznym. Wszelkie dostępne jednostki oraz budynki wykonano w miarę starannie - moim zdaniem niezbyt dobrze dopracowano efekty towarzyszące niszczeniu zabudowań – pojawiały się tylko kolejne płomienie lub słupy dymu. Całość prezentowałaby się o wiele lepiej, gdyby różniły się one wyglądem w zależności od posiadanej energii. Muzyka oraz efekty dźwiękowe na pewno nie odstają poziomem od oprawy graficznej. Odgłosy wydawane przez postacie zostały dobrze dopasowane do poszczególnych ras, jednak niestety na dłuższą miarę są one nużące i miałem ochotę wyłączyć dźwięk po którymś tam potwierdzeniu otrzymanego rozkazu (szczególnie mnie denerwowały piskliwe odgłosy wydane przez niektóre jednostki elfów).

Autorzy tej gry z pewnością wzorowali się na Starcrafcie , ale niestety nie udało im się osiągnąć specyficznego klimatu i miodności tej gry. Obecnie na naszym rynku dostępnych jest wiele gier strategicznych i by nowy tytuł mógł się przebić musi posiadać to „coś”. Ten niedefiniowalny składnik ma największy wpływ na uzyskiwaną popularność i w moim przekonaniu Primitive Wars go nie posiadają. Na pewno znajdą one swoich zagorzałych fanów, ale nie są materiałem na wielki hit.

Radosław „Druss” Kłosiński

Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?