autor: Maciej Krakowiak
Knights & Merchants: The Peasants Rebellion - recenzja gry
„The Peasant Rebellion” to kontynuacja Knights & Merchants, która nie tak dawno ujrzała światło dzienne, jednakże na pewno nie możemy nazwać jej drugą częścią.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
„Niech serce czyste i ręka pewna gotowe będą za Króla i Ojczyznę” Och to dla mnie prawdziwy zaszczyt, gościć w moich skromnych progach nowego Hetmana Koronnego, zechciej spocząć wielmożny Panie. W mojej sekreterze mam wyśmienite wino, które czekało właśnie na tak niezwykłą okazję jak ta. Wojna trwa już wiele lat i jak na razie przewagę mają rebelianci. Niezwykle zasmuca fakt, że tą haniebną rebelią dowodzi pierworodny syn naszego monarchy. Jak doszło do tego? No cóż to długa historia... |
Dokładnie trzy lata temu firma TopWare wydała grę Knights & Merchants o podtytule Shattered Kingdom. Produkt ten odznaczał się wyjątkową dużą grywalnością oraz jak na ówczesne czasy bardzo dobrą grafiką. Sama gra była połączeniem Warcrafta z Settlersami, co umożliwiło nie tylko prowadzenie licznych kampanii wojennych, ale przede wszystkim pozwoliło nam na ingerencję w aspekty gospodarcze całego naszego państwa. Gra stała się przebojem i gracze, którym spodobał się ten produkt liczyli, że w niedługim czasie zostanie wydana druga część tej gry. Jednak stało się inaczej, i dopiero teraz kontynuacja Knights & Merchants ujrzała światło dzienne, jednakże „The Peasant Rebellion” na pewno nie możemy nazwać jej drugą częścią.
Zupełnym zaskoczeniem było dla mnie, że obok nowej kampanii „The Peasant Rebellion” na płycie CD znalazła się także pierwsza wersja gry Shattered Kingdom, która teraz stała się także kampanią. Może to sugerować, że produkt ten został przygotowany dla nowej grupy graczy według zasady odgrzania sprawdzonego hitu (nowe szaty i otoczka, a środek ten sam). Wszyscy, którzy grali w Knights & Merchants mogą czuć się trochę zawiedzeni gdyż dostają praktycznie to samo. Dodanie 14 nowych misji i wprowadzenie kilku kosmetycznych poprawek na pewno nie wpłynie na uatrakcyjnienie tej gry. Również cała fabuła gry nie została zmieniona. Wszystkim, którzy po raz pierwszy spotykają się z tym tytułem postaram się przedstawić sytuację panującą w królestwie na początku gry.
W Knights & Merchants wcielimy się w rolę Hetmana Koronnego, który wraz z garstką wiernych żołnierzy będzie starał się bronić tronu i czci króla Karola. Pozostał już tylko jeden zamek. Nie ma gdzie uciekać a na łaskę najeźdźcy, którym jest syn króla Karola – Lothar nie ma co liczyć. Jak to się stało, że syn wystąpił przeciwko ojcu? O tym opowiada dość przydługawa i mało wiarygodna historia.
Król Karol wiele lat sprawował władze w Królestwie, ciesząc się sympatią ludu, który nigdy nie doświadczał głodu, a wręcz przeciwnie wiódł sielski żywot. Jednakże byli i tacy (szczególnie baronowie niektórych prowincji), którzy próbowali podnieść rękę na majestat królewski. Ale król Karol dusił w zarodku wszelkie bunty, dając dowód na to, że rządy żelaznej ręki nie były mu obce. Kiedy na świat przyszedł następca tronu mogło się zdawać, że szczęśliwy los sprzyja temu krajowi.
Nauczycielami młodego księcia byli najwięksi mędrcy Królestwa, którzy w księciu znajdowali pilnego ucznia. Lothar posiadał szczególny talent do rzemiosła wojennego. Był świetny zarówno w walce wręcz jak i w dowodzeniu wojskiem. Rozłam między ojcem i synem następował stopniowo i nikt jeszcze wtedy nie dostrzegł ciemnych chmur, które gromadziły się nad królestwem. Gdy książę osiągnął odpowiedni wiek król powierzył mu namiestnictwo nad niewielką prowincją. W ciągu niespełna dwóch lat z zapomnianej przez wszystkich osady powstał kwitnący gród z najbardziej znaczącym targiem w okolicy. Ponieważ w całym kraju panował całkowity spokój księcia oraz jego dworzan zaczęła ogarniać nuda i chociaż dla ich uciechy organizowane były polowania, turnieje rycerskie oraz ćwiczenia coraz częściej dochodziło do rękoczynów pomiędzy nimi a pachołkami z sąsiedniej prowincji. Jedna z takich utarczek zakończyła się śmiercią przeciwnika i spaleniem młyna. Król chcąc przywołać syna do porządku z ciężkim sercem ogłosił wyrok na jego kompanów, którzy dopuścili się tego haniebnego czynu. Niezwłocznie wysłano posłańca, aby dostarczył księciu wyrok, poświadczony królewską pieczęcią. O nieszczęsnym posłańcu nikt więcej nie słyszał i wszystko wskazuje na to, że został on zamordowany. Ponieważ królewscy posłańcy są pod osobistą ochroną Jego Królewskiej Mości, król Karol strasznie się rozgniewał z powodu utraty oddanego sługi. Rozkazał dostarczyć list samemu Wielkiemu Hetmanowi Koronnemu, który ze strażą przyboczną udał się do księcia Lothara. Misja Hetmana zakończyła się fiaskiem gdyż Lothar ani myślał podporządkować się woli ojca. Król postanowił, że trzeba siłą zmusić zbuntowanego syna do posłuszeństwa. Jednak wojska królewskie nie dały rady dobrze wyszkolonej armii Lothara i już w pierwszej bitwie poniosły sromotną klęskę. Wraz z pierwszym dobyciem miecza rozpoczęła się wojna domowa, która trwa już wiele lat.
W tym momencie Ty wkraczasz do akcji i teraz już tylko od Ciebie graczu zależy czy zostanie przywrócony ład w Królestwie.
Grafika w grze po blisko trzech latach nie została dostosowana do panujących obecnie standardów i w porównaniu do np. Settlers 4 wygląda trochę archaicznie. Wydaje mi się, że autorzy jakby nie dostrzegli upływu czasu lub zapadli na te kilka lat w długi zimowy sen - ich nowa gra w niczym nie różni się od swojego pierwowzoru. Jedyną nowością jest możliwość wyświetlania grafiki w rozdzielczości 1280x1024. Zmieniono także wygląd menu głównego gry, oraz dodano kilka nowych dźwięków. Nawet dla nowej kampanii nie postarano się o jakiś nowy przerywnik filmowy, który wprowadziłby gracza w aktualną sytuację panującą w królestwie. Musi wystarczyć nam tylko to, co widzieliśmy już trzy lata temu.
Przeanalizujmy teraz, co nowego znalazło się w kampanii „The Peasant Rebellion”. Przede wszystkim pojawiły się nowe rodzaje broni: katapulta i balista, jak również nowe jednostki wojskowe (np. rebeliant, włóczęga). Oprócz tego do naszego systemu gospodarczego wprowadzono nową postać – rybaka, co automatycznie daje nam dodatkowe pożywienie w postaci ryb (najtrudniejsze zadanie w grze to zapewnienie wyżywienia). Z nowych budynków, których teraz jest w sumie 28 oprócz chatki rybaka i warsztatów sprzętu wojennego najbardziej interesująco prezentuje się ratusz. Pozwala on za drobną opłatą wyprodukować praktycznie od ręki najbardziej w danej chwili potrzebne nam jednostki. Jest to o tyle dobre, że nie musimy przechodzić całej drabinki zależności potrzebnych do ich wyprodukowania (od pozyskania żelaza na oręż aż po produkcję reszty ekwipunku). Niestety dalej najsłabszym elementem gry jest sama bitwa. Możemy wprawdzie naszych żołnierzy grupować w oddziały i formować z nich szyki, jednak już samo sterowanie może doprowadzić do obłędu. Prawdopodobnie każdemu naszemu żołnierzowi przypisane jest konkretne miejsce w takim szyku. Często jednak zdarzają się sytuacje, kiedy w już uformowanej formacji kilku naszych wojaków zapragnie akurat zmienić się miejscem, co wprowadza od razu totalne zamieszanie. W bezpośredniej walce także nie musimy wytężać umysłu na strategiczne planowanie. Wystarczy, bowiem w pierwszym szeregu umieścić dowolną formacje, która posłuży za osłonę tak by stojący w drugim rzędzie łucznicy bądź kusznicy nie byli narażenie na bezpośredni atak. Las strzał załatwi każdego wroga w dowolnej ilości. Nawet nie będziemy się musieli ruszać z miejsca gdyż bezmyślny wróg sam na nas wejdzie. Jedyne, na co będziemy zmuszeni uważać to dbanie o ciągłe zaopatrzenie w jedzenie naszej armii. Nie będzie to jednakże zbyt trudne, ponieważ w grze wprowadzono szereg uproszczeń w cyklach produkcyjnych budowli i wytwarzania przedmiotów. Podstawa sukcesu to dobre rozplanowanie poszczególnych budowli na samym początku a przede wszystkim zaplanowanie drożnego i szerokiego systemu dróg.
Podsumowując „The Peasant Rebellion” na pewno nie jest złą grą, ale jeszcze raz podkreślę, że tytuł ten powinien był być wydany jakieś pół roku po premierze pierwowzoru a nie dopiero po trzech latach. Na pewno grywalność tego produktu pozostała na tym samym poziomie, jednak graficznie nie prezentuje się on dzisiaj na tyle okazale, aby przykuć do monitora na dłuższy czas i móc konkurować z podobnymi tytułami. Obawiam się, że ład w królestwie może przywrócić już tylko garstka najbardziej wytrwałych zwolenników tego gatunku gier.
Maciej „KrakMan” Krakowiak