Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 20 lutego 2003, 12:24

autor: Borys Zajączkowski

Cartoon Maker - recenzja gry

Cartoon Maker to program edukacyjny, dzięki któremu dzieci mogą samodzielne tworzyć filmy animowane. Bogate biblioteki gotowych animowanych postaci, teł, podkładów muzycznych oraz efektów dźwiękowych pozwalają w prosty i atrakcyjny sposób stworzyć film.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Jak bardzo moje życie nie byłoby od komputera uzależnione, zawsze bardzo sceptycznie podchodzę do wirtualnych zabawek dla dzieci. Powód tego jest prosty: komputer stanowi dobre narzędzie do pracy i potrafi dostarczyć niezłej rozrywki, lecz jego wpływ na rozwój młodego organizmu jest z całą pewnością zły. Organizm należy ćwiczyć – soczewki w oku powinny ciągle pracować i ustawiać akomodację na różne odległości, nogi muszą się ruszać, a siniaki i zadrapania trzeba mieć. Dlatego uważam, że najlepszą platformówką dla dzieci jest trzepak na podwórku, drzewa w lesie i kładka nad potokiem; puzzle należy układać na stole, nie na ekranie. Generalnie każda zabawa przeniesiona z rzeczywistego świata do wirtualnego nie tylko traci na atrakcyjności, ale dodatkowo gubi swój wychowawczo-rozwojowy charakter. Jak to onegdaj ujął mój kolega: „trzeba mieć sporo szczęścia, żeby przeżyć dzieciństwo”, ale właśnie na tym polega jego szczęśliwość – na podejmowaniu wielkich wyzwań, wpadaniu w wielkie tarapaty i przeżywaniu mrożących krew w żyłach przygód. Nigdy potem już nie będzie okazji po temu, żeby poczuć przyspieszone bicie serca podczas tropienia łasiczki.

Od tej zasady są wszakże wyjątki. Dzieje się tak za sprawą prostej niemożności wykonania pewnych czynności i prac bez pomocy komputera, względnie sprzętu jeszcze bardziej od niego niedostępnego większości ludzi. Czynności – dodajmy – atrakcyjnych. Tak jest w przypadku tworzenia filmów animowanych. Żadną tajemnicą nie jest fakt, iż dzieci są znacznie bardziej od dorosłych kreatywne i to nie tylko na polu wyrządzania szkód w swoim otoczeniu. Stała potrzeba tworzenia czegokolwiek, byle tylko czegoś, co będzie można samemu obejrzeć i innym pokazać, każe poszukiwać ujścia dla niej w rysowaniu, malowaniu, graniu, budowaniu, wycinaniu... i tak dalej. Są jednak dzieła, których dziecko z przyczyn obiektywnych stworzyć nie może. Pamiętam, że gdy byłem naprawdę mały, marzyło mi się zrobienie kreskówki. Rysowałem w tym celu serie rysunków w rogach zeszytów po to tylko, by się cieszyć prostą ich animacją przy przerzucaniu kolejnych kartek. Mój kuzyn dostał od rodziców rosyjską kamerę 8-milimetrową. Kręciliśmy za jej pomocą kilkuminutowe filmy mocno fabularne, lecz obu nam marzyła się kamera poklatkowa. Zapewne nic byśmy za jej pomocą wiekopomnego nie stworzyli, ale rzecz w tym, że teraz, gdy odpowiednia technika w zasadzie pozostaje w moim zasięgu dzięki komputerom, już mi się w to bawić nie chce. Chciało mi się jeszcze trochę, gdy miałem już ZX Spectrum i sam sobie napisałem prosty program do robienia filmików animowanych niezależnie od tego, że w 48 kB (41 kB plus 256 bajtów, tak naprawdę) wiele klatek się nie chciało zmieścić. Moduł do wczytywania wcześniej zmontowanych filmików i do ich odtwarzania liczył sobie niespełna kilobajt kodu maszynowego, co mi się teraz w pale nie mieści. Obecnie mój komputer posiada samej tylko pamięci operacyjnej 256 MB, dalsze 40 GB pozostaje do wykorzystania na dysku, a głupi obrazek na pulpicie zajmuje w nieskompresowanej postaci 2,25 MB, lecz dziś już wiem, że nie umiem rysować, a wtedy miałem jeszcze złudzenia... Na każdą zabawę bowiem jest właściwy wiek.

Dlatego właśnie „Cartoon Maker” – w przeciwieństwie do większości programów dla milusińskich – jest jedną z tych zabawek, którymi warto się za młodu pobawić. Urokliwość filmików animowanych, które można w nim bajecznie łatwo zmontować, nie daje się przecenić. Nie jest to możliwe oczywiście, by za jego pomocą opowiedzieć każdą historię, jaka tylko przyjdzie do głowy, lecz i tak tworzenie kreskówek składanych z dostarczonych bibliotek gotowych teł i animacji z pewnością stanowić będzie dobrą zabawę. Całość wprawdzie bardziej przypomina zabawę w układanie puzzli (bardzo śmieszny rodowód ma to słowo), niż niczym poniekąd nieskrępowany akt dziecięcej kreacji, ale koniec końców o rozrywkę tu idzie.

Tworzenie każdego filmu zacząć należy od wyboru tła, których znajduje się w dołączonej bibliotece 45. Wybór nie jest prosty, gdyż każde z nich jest ładnym i dopracowanym rysunkiem, na który radość patrzeć – przywodzą one na myśl prostą i jakże miłą oku kreskę Janusza Christy. W przypadku teł, które są większe od rozmiaru kadru, da się je dowolnie przesuwać, a nawet animować ich przesunięcie w czasie. Szkoda tylko, że „Cartoon Maker” nie umożliwia posługiwania się tłami przygotowanymi przez siebie samego.

Następnym etapem tworzenia filmu jest rozstawienie przedmiotów w kadrze. Łączna liczba dostarczonych w tym celu rysunków to 199 i trudno by wymieniać, co się wśród nich znajduje, bo znajduje się mnóstwo mniej lub bardziej przydatnych rzeczy. Oczywiście tu też by nie zaszkodziła opcja importowania własnych rysunków, której nie ma.

Największą zabawę daje rozstawianie aktorów, czyli kreskówkowych postaci, których autorzy gry przygotowali 29 (no, nie do końca są to różne postaci, gdyż prawie wszystkie z nich występują w dwóch zbliżeniach). Każda z nich posiada zestaw animacji, czyli czynności, które jest w stanie wykonać. Nie jest ich przesadnie dużo i ich liczba oscyluje od 2 do 15 na postać – niemniej jednak jest z czego wybierać. Prosto i dobrze pomyślany został mechanizm wstawiania postaci na plan i animowania ich, gdyż całość sprowadza się do łapania tychże i przeciągania myszą po kadrze – reszta dzieje się sama. Animacje wstawiać można od dowolnej klatki, a jeśli istnieje już kilka dodanych wcześniej, wówczas będą one odgrywane równocześnie z tworzeniem kolejnej. W tym przypadku niemożność dodawania własnych animacji stworzonych przez dziecko w programie graficznym nie jest już taka bolesna... :-)

Jeśli życzymy sobie, by nasze dzieło zaopatrzone było w czołówkę lub w dowolne napisy pojawiające się w wybranym momencie i miejscu, to nic temu nie stoi na przeszkodzie. „Cartoon Maker” posługuje się zainstalowanymi w systemie fontami true type’owymi i pozwala stosować je w dowolnych rozmiarach i kolorach. Przy odrobinie dobrej woli oraz nieco innym podejściu do sprawy, można zatem za jego pomocą zmontować nie film animowany, lecz komiks.

Ostatnim etapem tworzenia filmu jest jego udźwiękowienie. W tym przypadku śmiało można już napisać, że wybór dźwięków dostarczonych wraz z „Cartoon Makerem” jest przesadny. Jest ich 218, a ich nazwy nie zawsze mówią same za siebie – trzeba się naszukać, zanim uda się odnaleźć ten efekt, o który nam chodzi. Źle się jednak dzieje, że wszystkie te dźwięki istnieją w brzydkiej, ośmiobitowej postaci i zwyczajnie szumią. Pojawia się zaś tutaj niedostępna gdzie indziej możliwość dodania czegoś naprawdę od siebie, gdyż da się wkładać do filmu głosy nagrane z mikrofonu. Program posiada prosty magnetofon do tego służący – nic zatem nie stoi na przeszkodzie po temu, by postaci w filmie rozmawiały głosami dzieci, które film ów tworzą. Drugim elementem udźwiękowienia jest muzyka. Ścieżek dźwiękowych znajdziemy w bibliotece 49 i są to przeważnie bardzo atrakcyjne i dobrze do kreskówek pasujące muzyczki, gdyby znowu nie to samo: szumiące, ledwie ośmiobitowe sample.

Na koniec zostawiłem najbardziej zaskakującą – a przecież poniekąd oczywistą – opcję oferowaną przez „Cartoon Makera”. Może on bowiem zapisywać stworzoną za jego pomocą kreskówkę w postaci filmu AVI, do którego kompresji wybrać można dowolny, zainstalowany w systemie codec. Tym sposobem film taki staje się gotów do odtworzenia u kolegi albo na komputerze mamy i śmiało może stanowić formę przygotowanej dla niej laurki. Naprawdę kawał dobrej zabawy. Oczywiście dla dziecka, bo mnie by się już nie chciało... :-(

Shuck

Recenzja gry World of Goo 2 - dziecięca radość w krainie glutów
Recenzja gry World of Goo 2 - dziecięca radość w krainie glutów

Recenzja gry

Minęło szesnaście lat. Szesnaście lat czekania, zachwytów nad „jedynką” i słabnącej nadziei na kontynuację. Ale w końcu jest. W końcu mamy World of Goo 2.

Recenzja gry Gwint: Mag Renegat - niska jakość w niskiej cenie
Recenzja gry Gwint: Mag Renegat - niska jakość w niskiej cenie

Recenzja gry

Gwint: Mag Renegat to gra, która szybko może się znudzić. Rozgrywce brakuje dobrych motywatorów, a całość prezentuje się ubogo – nawet jak na swoją przystępną cenę.

Recenzja gry Gwint: Wiedźmińska Gra Karciana – karty na stół
Recenzja gry Gwint: Wiedźmińska Gra Karciana – karty na stół

Recenzja gry

Wraz z aktualizacją do wersji Homecoming oczekiwany Gwint wyszedł z bety. Czas osądzić, jak studio CD Projekt Red poradziło sobie z nowym dla siebie gatunkiem i czy ich dzieło jest w stanie podjąć równą walkę z konkurencją.