autor: Łukasz Kendryna
Black & White 2: Wojny Bogów - recenzja gry
Największym plusem Wojny Bogów jest wprowadzenie do rozgrywki złowrogiego boga. Ponadto otrzymujemy nowego chowańca i... tak naprawdę niewiele więcej.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Z założenia rozszerzenie do gry ma być tym, na co sama nazwa wskazuje – powinno wzbogacać i wydłużać rozgrywkę. Niestety, niejednokrotnie zdarza się tak, iż add-on, który trafia do sklepów kosztuje niemal tyle samo, co podstawowa wersja gry, a oferowane wraz z nim atrakcje są dużo skromniejsze. Fani chcący ponownie zanurzyć się w wirtualnej rozrywce zmuszeni są do znacznego uszczuplenia oszczędności. Nie byłoby w tym nic bulwersującego, gdyby ów dodatek faktycznie wnosił nowości i pozwalał na kolejne, długie godziny zabawy. Bardzo często słychać słowa krytyki pod tego typu rozwiązaniami, co z jednej strony wydaje się być uzasadnione. Jednak warto spojrzeć na to z innej strony. W kraju, w którym żyjemy, panuje jako taka wolność, a czasy, w których kupowaliśmy produkt inny od tego, za którym staliśmy w kolejce, minęły. Każdy ma prawo kupić to, na co ma ochotę i nikt nikogo, do niczego nie zmusza. Jeśli znajdzie się zapaleniec, który zapłaci kolejne ciężko zarobione – ewentualnie wybłagane do mamy/babci – złotówki na program oferujący niewiele, dlaczego by mu tego nie umożliwić. Należy jednak pamiętać, by przed zakupem wiedział, co zawiera dany nośnik i nie kupował kota w worku. Jeśli są osoby, którym odpowiada rozgrywka serwowana przez Black & White 2 i nadal pragną kontynuować z nią zabawę, zapraszam do dalszej lektury. Przedstawiam bowiem pierwszy oficjalny dodatek wspomnianego tytułu, jego zalety, wady i przede wszystkim własne wrażenie po przetestowaniu.
Pierwszym i chyba największym plusem Wojny Bogów jest wprowadzenie do rozgrywki złowrogiego boga. W podstawowej wersji programu walczyliśmy przeciwko generałom, którzy w konfrontacji z boskimi umiejętnościami gracza nie mieli szans na zwycięstwo. Wielu fanów przyjęło to rozwiązanie negatywnie. Twórcy najwyraźniej wysłuchali głosów krytyki i wprowadzili kolejne bóstwo. B&W2 kończył się sceną dającą takową możliwość i nie omieszkano z niej skorzystać. Pokonani Aztekowie przywołali swojego boga i to on spróbuje uporać się z greckim ludem i ich wszechmocnym... czyli z Tobą.
Pojawienie się azteckiego boga w grze wpłynęło przede wszystkim – jeśli nie wyłącznie – na poziom trudności. Teraz nie tylko Ty i Twoja boska dłoń możecie ciskać cudami na prawo i lewo. Podczas ataków na nieprzyjaciela, a nawet spokojnie rozbudowując własną metropolię jesteś zagrożony śmiercionośnym, magicznym atakiem. W „podstawce” podczas obrony własnego dobytku pojedyncza wiązka błyskawic potrafiła unicestwić cały oddział oponenta, teraz podobny los czeka Twoich żołnierzy. Przekraczając linię wpływów przeciwnika bądź gotów na kontakt z cudami. Prowadzenie wojny, jak również obrona miast stały się znacznie bardziej wymagające... aztecki bóg nigdy nie śpi.
Autorzy gry wyposażyli go w dość denerwującą zdolność – mistrzowską celność. Rzucanie cudów możliwe jest wyłącznie w obrębie własnej strefy wpływów, co w praktyce znacząco utrudniało atakowanie nieprzyjaciela i jego miast za ich pomocą. Najczęściej robił to za nas chowaniec, a my poświęcaliśmy czas manewrom wojskowym. Tym razem będzie inaczej, z tą tylko różnicą, iż zmiana tyczy się wyłącznie wroga. Potrafi on bowiem rzucić kulą, która pokonawszy góry i pół mapy uderzy w sam środek Twojego miasteczka. Choć może to brzmieć mało groźnie, w rzeczywistości istotnie wpływa na trudność. Magiczne ataki, szczególnie na ostatniej wyspie, często goszczą wśród greckich domostw i dewastują ulice. Rozwiązanie to z jednej strony jest udane, gdyż poziom trudności wzrósł, lecz niekiedy chwila nieuwagi może przysporzyć dużo strat i nerwów. Zważywszy na to, nowego wymiaru nabrała magia tarczy. W podstawowej wersji jej użycie ograniczało się w większości wypadków do rozrzucenia nieprzyjaciół, teraz, obchodzenie się bez niej jest wręcz niemożliwe. Tylko dzięki niej zniwelujesz zagrożenie i straty.
Twórcy gry zapowiadali, że wraz z dodatkiem nasz oponent zostanie wyposażony w lepszą inteligencję, a jego zachowanie i sposób prowadzenia działań militarnych znacząco się poprawią. Biorąc pod uwagę, iż ten aspekt gry w podstawowej wersji kulał, spodziewałem się dużej zmiany na lepsze. Po raz kolejny z zapowiedzi się nie wywiązano, a zamiast napisać nowy system, stary został przepisany. Nieprzyjaciel i jego poczynania wciąż nie zachwycają, nadal nieudolnie prowadzi on oddziały wojskowe, a broniąc własnych miast popełnia mnóstwo błędów. Gdyby nie fakt, iż nadzwyczajnie szybko potrafi zregenerować poległych żołnierzy, jego unicestwienie nie przysporzyłby większych problemów. Podczas gdy w Twoim mieście czas oczekiwania na narodziny nowych mieszkańców płci męskiej wymaga sporej cierpliwości, u nieprzyjaciela odbywa się w niebywale szybkim tempie. Ociera się to o oszustwo komputera, gdyż jego miasta są często słabo zurbanizowane, co uniemożliwiłoby utrzymanie takiej liczby oddziałów.
Skromna liczba jednostek, jaka udostępniona została w Black & White 2, nie uległa zwiększeniu i nadal zwerbować możemy wyłącznie piechotę lub łuczników. Jedyna zmiana, jaka zaistniała wraz z pojawieniem się add-onu, to udostępnienie czaru przywołującego oddział szkieletów. Jednak gdy się mu bliżej przyjrzymy, ten nie wykazuje odmiennych właściwości i cech, a różni się jedynie wyglądem. Jeśli spodziewałeś się bardziej rozbudowanego mechanizmu wojennego będziesz zawiedziony, gra nadal główny nacisk stawia na rozbudowę miast.
Jedną z nowości, która pojawiła się wraz z Wojnami Bogów jest całkiem nowy chowaniec, jakim jest żółw, oraz dla osób którzy nie posiadali edycji kolekcjonerskiej „podstawki” – tygrys. Nowy zwierzak został wykonany z należytą starannością, choć momentami brakowało mi mięciutkiego futerka, jakie mogliśmy podziwiać u innych podopiecznych. Z uwagi na wygląd zwierzęcia nie posiada on nadzwyczajnych efektów wizualnych, lecz skorupa i cały wachlarz ruchów zachwyca. Animacja wszystkich ciosów i zagrań podczas starć z aztecką bestią jest – co do dużo mówić – świetna. Jedyną rzeczą, do której można się przyczepić, jest niezgranie z przeciwnikiem. Czasami skok na wroga jest nieprecyzyjny, a mimo to ten otrzymuje obrażenia i zachowuje się, jakby faktycznie przyjął cios. Dla osób, którzy przywiązali się do wykarmionego przez siebie chowańca w podstawowej grze umożliwiono importowania go z save’ów. Szkoda tylko, że nie pokuszono się o rozbudowanie systemu wychowawczego, nadal kształtowanie psychiki podopiecznego ogranicza się do zmiany położenia suwaków.
Pozostałe nowinki, które znalazły się w rozszerzeniu, nie wpływają w żaden sposób na rozgrywkę, gdyż są to po prostu drobne dodatki. Mam na myśli kilka – dokładnie cztery – nowe czary, parę obiektów czy nowa zdolność sprawiająca, że rzucanie czarów jest mniej kosztowne. Tego typu rodzynki zawsze trafiają do add-onów, lecz w Wojnach Bogów jest ich zdecydowanie za mało. Można było się bardziej przyłożyć i stworzyć więcej drobiazgów, które znalazłszy się w większej liczbie zostałyby zauważone. Nowe cuda są na tyle nieużyteczne, że korzystać z nich będziemy wyłącznie sporadycznie, bądź by w ogóle sprawdzić, jak wygląda ich zastosowanie. Przyznam, że odblokowałem je wyłącznie dla testu, podstawowe czary wydają się znacznie bardziej praktyczne.
Rozszerzenie nie poprawiło również kilku mankamentów, które naprzykrzały się graczom podczas zmagań w podstawowej wersji gry. Pierwszym z nich jest niewygodny panel, który nie przeszedł żadnej renowacji. Nadal wielkie ikony wymuszają na nas nieustanne klikanie i przewijanie obiektów, a nauczenie się ich rozłożenia jest ciężkie (chyba, że tylko ja mam taką słabą pamięć). Nie poprawiono również działania gry na kratach nVidii, niektóre obiekty migają, a podczas przerywników niewiadomo czemu frame rate drastycznie spada.
Podsumowując, największą zaletą rozszerzenia Wojna Bogów jest to, że w ogóle się pojawił i daje możliwość zakupu jego największym fanom. Rozgrywka została wydłużona o trzy dodatkowe wyspy, co przeliczyć można na około 6-7 godzin gry. Jak na strategię nie jest to nazbyt dużo, a patrząc na cenę, jaką musimy uiścić nabywając ten produkt, wskaźnik jakość/cena cierpi. W dodatku autorzy nie poprawili żadnych wad, a jedynie dodali parę mniej lub bardziej znaczących dodatków. Tytuł ten polecam wyłącznie największym fanom B&W2, gdyż tylko oni nie będą zawiedzeni. Polski rynek dziś jest na tyle atrakcyjny, że za blisko 60 złotych można kupić dwa lub nawet trzy świetne tytuły... przemyśl to, zanim sięgniesz po omawianą grę.
Łukasz „Crash” Kendryna
PLUSY:
- walka przeciwko bogu;
- nowy chowaniec.
MINUSY:
- mało drobnych dodatków;
- nie poprawiono błędów „podstawki”;
- cena/jakość/długość.