Rozdział VI - Burza Chaosu | Najdłuższa Podróż poradnik Najdłuższa Podróż
Ostatnia aktualizacja: 3 października 2019
Od początku ta podróż nie podobała mi się. Zwłaszcza, że choroba morska nie ominęła i mnie. Kiedy do tego wszystkiego dowiedziałam się, że nie zdołamy dopłynąć do Alais ze względu na nadciągającą burzę, poczułam, że za chwilę się załamię. Za dużo nieszczęść jak na jeden raz. Ale nie mogłam się poddać. Musiałam coś zrobić.
Wzięłam z beczki jedno z jabłek i zeszłam pod pokład. Przyjrzałam się uważnie workowi z ziarnem i zauważyłam, że zalęgły się tam robaki. Postanowiłam to jakoś wykorzystać. Wzięłam do ust cukierka, a następnie położyłam go na worek. Kiedy robak się do niego przykleił, położyłam go na jabłku i pobiegłam z tym okazem do kapitana. Kapitan, nie mogąc mi uwierzyć, postanowił sam sprawdzić, co się dzieje. Zamieniłam kilka słów z sympatyczną panią nawigator, a następnie, widząc, iż pada z nóg, zaproponowałam, że ją zastąpię przy kole sterowym. Kiedy ta odeszła, postanowiłam trochę narozrabiać, tak byśmy niepostrzeżenie wrócili na kurs na Alais. Musiałam skorzystać z magii, gdyż właśnie za jej pomocą funkcjonował kompas. Powiesiłam na nim mój Talizman Równowagi, a następnie zawołałam nawigatorkę. Wrócił również kapitan. Kiedy chciałam zdjąć Talizman z kompasu, ten paskudny Nebevay to zauważył i zabrał mi go. Jak on śmiał. Jakby tego było mało zamknął go w skrzyni w ładowni i zabrał klucz. Nie mogłam tak tego zostawić. Zeszłam pod pokład, wzięłam leżący tam toporek i postanowiłam rozłupać skrzynię. Ale cóż, jestem tylko słabą kobietą. To był taki piękny statek...