Poradniki do gier Kody i trainery Nowe poradniki Popularne Współpraca Nielimitowany dostęp
Pobierz Poradnik do Gry PDF, ePUB lub iBooks

Najdłuższa Podróż - poradnik do gry

Najdłuższa Podróż - poradnik do gry

Pobierz Poradnik do Gry PDF, ePUB lub iBooks
SPIS TREŚCI

Rozdział V - Tam i z powrotem | Najdłuższa Podróż poradnik Najdłuższa Podróż

Ostatnia aktualizacja: 3 października 2019

Kiedy obudziłam się po nerwowej i niespokojnej nocy, pełnej zjaw i duchów, postanowiłam porozmawiać ze Starszym ludu Banda. Kiedy powiedziałam mu, że miałam Bak-Baar, wzruszył się i dał mi pierwszy fragment magicznego dysku. Wezwałam Kruka i ruszyłam w dalszą drogę. Minęłam po drodze okropne bagna i zatrzymałam się na łące, gdzie moją uwagę przyciągnął piękny, szkarłatny kwiat. Postanowiłam go zerwać. Wspięłam się na szczyt wzgórza skąd zobaczyłam przedziwny, unoszący się w powietrzu, zamek. To musiała być siedziba Klacksa. Podeszłam bliżej i zobaczyłam kamienny posąg mężczyzny, który zdawał się trzymać linę łączącą go z zamkiem. Kiedy go dotknęłam, okazało się, iż jest to człowiek, którego magia alchemika zamieniła w kamień. Wydawał z siebie tylko jakieś dziwne dźwięki przez skamieniałe usta. Niedaleko zauważyłam krzak jagód, ale nie mogłam się do niego dostać. Wezwałam więc Kruka i poprosiłam go, by przyniósł kilka owoców. Kiedy to uczynił, połączyłam jagody z kwiatem i dzięki temu uzyskałam maść nawilżającą, którą posmarowałam usta kamiennemu człowiekowi. Opowiedział mi swoją historię i pomógł dostać się do zamku. W niezły labirynt się wpakowałam.

Przyjrzałam się uważnie postaci gargulca na ścianie i położyłam na jego ręce monetę, a następnie zdmuchnęłam świece. Ponownie położyłam monetę i zabrałam sól i pieprz. Podeszłam teraz do posągu, który trzymał w dłoniach klepsydrę. Przekręciłam ją, a następnie szybciutko pobiegłam w stronę utworzonego właśnie przejścia. Zainteresował mnie leżący pod drzwiami pergamin, ale kiedy próbowałam go wyjąć moje odbicie nie pozwoliło mi na to. Zapukałam więc dwukrotnie w kamienne drzwi obok, a kiedy przekręciły się, zobaczyłam kolejnego gargulca z klepsydrą. Kiedy ją przekręciłam, znowu musiałam biec ile sił, by zdążyć, zanim przejście nie opadnie. Weszłam przez drzwi i stanęłam twarzą w twarz z kolejnym gargulcem. Kiedy sypnęłam mu prosto w oczy pieprzem, komnaty alchemika stanęły przede mną otworem.

Kiedy skierowałam się w stronę wieży, pojawił się przede mną sam Roper Klacks we własnej osobie. Nie był zbyt przyjaźnie nastawiony. Kiedy wyzwał mnie na pojedynek, pozwalając wybrać dziedzinę w której możemy się zmierzyć, przypomniałam sobie o zdobytym na targu w Markurii kalkulatorze. Zaproponowałam więc byśmy się zmierzyli w boju matematycznym. Czyż muszę dodawać kto wygrał? Kiedy zrobił się zachłanny i chciał koniecznie dostać mój kalkulator, dałam mu go. Nie przypuszczałam nawet, że liczenie może aż tak wciągnąć...

Weszłam do wieży. Ależ tam panował bałagan... Rozejrzałam się uważnie i pozbierałam wszystkie fiolki z różnego koloru miksturami: białą z szafki, zieloną zza zasłony, niebieską ukrytą za czaszką i żółtą, stojącą obok kotła. Zajrzałam teraz do magicznej księgi, gdyż miałam nadzieję, iż tam się dowiem jak połączyć te składniki. Według przepisu miała wlać do kotła w odpowiedniej kolejności mikstury: białą, zieloną i niebieską. Kiedy go wypiłam, stałam się na chwilę... niewidzialna. Postanowiłam to wykorzystać i zabrać pergamin, leżący przy zwierciadle. Kiedy wróciłam do wieży, włożyłam brakujący fragment karty do księgi i w ten sposób uzyskałam przepisy na pozostałe magiczne napoje. Wzięłam się więc raźno do gotowania. Zaczęłam od napoju lekkości: wlałam mikstury żółtą, białą i niebieską. Teraz, po wypiciu, mogłam bez przeszkód unosić się w powietrzu, a tym samym zabrać miksturę czerwoną z bardzo wysokiej półki. Coraz bardzie podobała mi się ta zabawa w alchemika. Zrobiłam teraz napój wybuchu: mikstura czerwona dwa razy, a potem odrobinkę niebieskiej. Potem przyszła kolej na napój spętania magii: do kotła wlałam po troszeczku z fiolki zielonej, żółtej i niebieskiej. Na sam koniec zostawiłam sobie napój wiatru: połączyłam mikstury białą, czerwoną i niebieską. Z prawdziwym żalem odchodziłam od kotła, tak mi się spodobało to mieszanie mikstur. Ale trzeba było zniszczyć kryjówkę alchemika. Podeszłam więc do kryształu i użyłam na nim napoju spętania magii oraz wybuchowego, co uwolniło równocześnie wszystkich zaklętych w kamień. Wezwałam następnie Kruka i poleciłam mu, by rozlał po całej okolicy miksturę wiatru. Teraz mogłam wrócić już do miasta, choć może w odrobinę nietypowy sposób.

Kiedy wróciłam do portu w glorii tej, która pokonała alchemika Klacksa, kapitan oczywiście mi nie uwierzył. Musiałam mu zademonstrować w działaniu miksturę wiatru. Teraz dał się przekonać, ale przypomniał mi, iż w dalszym ciągu nie ma nawigatora. Tak, to był problem, ale przecież w gospodzie słyszałam o nawigatorze. Szybko tam pobiegłam. Zamieniłam kilka słów z kobietą stojącą przy kontuarze, a kiedy przedstawiła się jako Tan Luiec i zapewniła mnie, iż naprawdę jest nawigatorem, dałam jej mapę i poleciłam, by stawiła się na statku Nebevaya, gdzie zostanie zatrudniona. Przed wyruszeniem w daleką drogę postanowiłam zajrzeć jeszcze do świątyni, by opowiedzieć Tobiasowi, dokąd to się wybieram. Ten wręczył mi Talizman Równowagi. Kiedy wróciłam do kapitana, Biały Smok był już gotowy do drogi. Wypływałam w nieznane...