Wyspa cz.1 poradnik Amerzone: Testament Odkrywcy
Ostatnia aktualizacja: 7 października 2019
Ponieważ nic nie trwa wiecznie, paliwo też kiedyś musiało się skończyć. Przełączyłem na monitorze na opcję "Sailing", a kiedy pojazd się zatrzymał wybrałem "Submarine" i przepłynąłem w pełnym zanurzeniu pod zagradzającym dalszą drogę wrakiem. Po chwili już cumowałem przy przystani, obok zdziwionego odrobinę rybaka. Wyszedłem na zewnątrz. Ach, jak to miło odetchnąć świeżym powietrzem. Postanowiłem zamienić kilka słów z rybakiem, ale nie był zbyt sympatyczny. Stwierdził, że to moja wina, że ryby nie biorą, gdyż je wypłoszyłem hałasem. Też coś! Ale z tym uwięzionym wielorybem musiałem coś zrobić, szkoda zwierzaka.
Postanowiłem rozejrzeć się po wyspie. Uff, ale upał... Wstąpiłem do starej, zniszczonej tawerny i zabrałem ze stołu hełm płetwonurka oraz wbity w tarczę do rzutek nóż.
Dawno chyba nikt tu nie sprzątał. Wyszedłem na ten skwar i ruszyłem w stronę odległego baraku, który wyglądał na jakiś hangar. Znalazłem tam kanister oraz klucz.
Przy wyjściu stał dystrybutor z paliwem, napełniłem więc paliwem kanister. Podszedłem do olbrzymiego wiatraka, będącego zapewne czymś w rodzaju elektrowni na tej wyspie. Przyjrzałem mu się bliżej i pociągnąłem za zwisającą rączkę.