W stylu retro. 13 gier wyścigowych arcade w starym stylu
Spis treści
W stylu retro
Slipstream
W SKRÓCIE
- Rok wydania: 2018
- Liczba pojazdów: 5
- Liczba torów: 20
- Multiplayer: tak
Oto pierwsza z dwóch na liście gier, które oferują nowe spojrzenie na klasyczne, „płaskie wyścigi”, popularne jakieś trzy dekady temu. Klimaty retro cały czas są w modzie i w najbliższym czasie nie powinny się znudzić niezależnym twórcom. Ekipa odpowiedzialna za Slipstream zapatrzyła się w serię Lotus i słynnego OutRuna, dołożyła nieco popularnej synthwave’owej muzyki i sprawiła, że gotowy produkt działa nawet na bardzo słabym komputerze (na szczęście).
Slipstream żywcem przejął grafikę i gameplay znane z pierwszej połowy lat 90. To dwuwymiarowa gra, która sprytnie symuluje głębię. Wszystko jest zręcznościowe aż do bólu, bazuje na driftach, a trasy rozgałęziają się jak we wspomnianym wcześniej automatowym klasyku. Od premiery tytuł został rozbudowany o dodatkowe tryby gry i możliwość zabawy ze znajomymi, więc stanowi dziś jeszcze atrakcyjniejszą pozycję dla ludzi tęskniących za klasykami.
Horizon Chase Turbo
W SKRÓCIE
- Rok wydania: 2018
- Liczba pojazdów: 31
- Liczba torów: 109
- Multiplayer: tak
Horizon Chase Turbo prezentuje nieco inne podejście do racerów sprzed lat. Inspiracje są niezaprzeczalne, ale grafika stanowi pomost między prostymi, dwuwymiarowymi rysunkami a nowoczesnym trójwymiarem. Zbudowane z niewielu trójkątów pojazdy i trasy ozdobiono pięknymi efektami świetlnymi, które wspaniale budują klimat.
Jeśli kojarzycie tytuł Horizon Chase ze smartfonami, to wiecie, o co chodzi. Turbo jest bowiem „dużą” wersją tego, co w 2015 roku ukazało się na telefonach z systemami Android i iOS. Autorzy poprawili grafikę, dodali więcej samochodów i torów, a także dorzucili tak potrzebny wyścigówkom multiplayer. Krytycy są zgodni – od ponad trzech lat to właśnie Horizon Chase stanowi wzorzec dla wszystkich pragnących wskrzesić gry wyścigowe z epoki 16 bitów i przenieść je na współczesne maszyny. Nie zapominajmy też o adekwatnej oprawie muzycznej, określanej przez autora mianem „Sega-core” (a ów wie, co mówi – wszak to Barry Leitch, którego dzieła słychać w Lotus Turbo Challenge).