Nie wszystko do poprawki. Wiedźmin Netflixa a sprawa polska
Spis treści
Nie wszystko do poprawki
Choć po piętnastu latach łatwo o tym zapominać, Wiedźmin nie składał się wyłącznie z wad. Było w nim trochę rzeczy, które firmy Netflix i Platige Image mogłyby wręcz potraktować jako wzór do naśladowania. Po pierwsze, muzyka. Grzegorz Ciechowski może nie odwalił tak dobrej roboty jak Marcin Przybyłowicz czy Adam Skorupa pracujący dla CD Projekt RED, ale skomponowane przezeń utwory też godnie wpisują się w klimat świata wymyślonego przez Andrzeja Sapkowskiego. Potrafią łączyć ponure brzmienia z mistyczną wzniosłością czy bardziej skocznymi melodiami, a kiedy trzeba, nie stronią od mocniejszych nut – słowem, też nie są typowo fantastycznym „plumkaniem”. Poza tym Jaskrowe ballady, które Zamachowski śpiewa w każdym odcinku, stanowią całkiem miły dla ucha kawałek liryki.
No i druga rzecz, najważniejsza – swojskość. W Wiedźminie w naturalny sposób czuć było ten słowiański – wręcz polski – klimat. Dotyczy to zwłaszcza scen kręconych w plenerze, w których operatorzy nie skąpili widzom pięknych krajobrazów południowych regionów naszej ojczyzny. Netflixowy Witcher, co oczywiste, nie będzie aż tak swojski, już choćby ze względu na angaż anglojęzycznych aktorów. Ale przykład Dzikiego Gonu pokazuje, że nawet produkt tworzony z myślą o międzynarodowym odbiorcy nie musi wyrzekać się swoich wschodnioeuropejskich korzeni. Twórcy nowego serialu nadal mogą stworzyć „Wiedźminland” w słowiańskim stylu, o ile podejmą odpowiednie decyzje względem umiejscowienia planów zdjęciowych, charakteryzacji postaci, stylu muzycznego itp. Oby podjęli takie właśnie decyzje.
A jeśli nie podejmą tych „odpowiednich decyzji”? Trudno, jakoś to przełkniemy. Skoro Wiedźmin 2: Zabójcy królów mógł być świetną adaptacją książek Sapkowskiego bez słowiańskiego klimatu, to i serialowego Witchera nie zlinczujemy za jego brak. Jedno jest pewne – finalny efekt gorszy niż w przypadku dzieła polskich filmowców być nie może. A to oznacza, że zostało nam już tylko uzbroić się w cierpliwość i czekać – na nowe informacje, na pierwszy fotos z planu, potem na pierwszy zwiastun, wreszcie na premierę pilotowego odcinka. Czyli jeszcze trochę tego czekania przed nami...