Wiedźmin 4? Jeszcze trochę poczekamy. Oto, co wiemy o nowej grze CDPR
Kiedyś CDPR skończy naprawiać Cyberpunka i wyda do niego dodatki, a wtedy przyjdzie czas na nowe projekty i wyzwania. Dość oczywistym kierunkiem wydaje się więc Wiedźmin 4, ale co o nim tak naprawdę wiemy i kiedy możemy liczyć na jego premierę?
Spis treści
Całkiem niedawno obchodziliśmy już „czteromiesięcznicę” istnienia Cyberpunka 2077, jak i rocznicę pierwotnej, choć niedoszłej premiery tejże gry. Dodajmy do tego jeszcze dobre kilka lat mniej lub bardziej cierpliwego oczekiwania i chłonięcia wszelkich materiałów promocyjnych przedstawiających największe uroki i atrakcje Night City, a dojdziemy do wniosku, że jesteśmy już najnowszym tworem „Redów” trochę zmęczeni.
Jasne, szydera i krytyka związane z licznymi bugami czy niespełnionymi obietnicami nadal są obecne na internetowych forach, a i CDPR pracuje w pocie czoła, by jak najszybciej wyciągnąć Cyberpunka z nieplanowanego trybu wczesnego dostępu, tak więc jeszcze trochę będziemy musieli się z obecnością tegoż tytułu w internetowych mediach pomęczyć. Ale spokojnie, jeszcze przyjdzie nieco lepszy czas.
I to właśnie na przyszłości CD Projektu chcielibyśmy się dziś skupić, nawet tej dalszej. Ta bowiem zapowiada się dość intensywnie, ale raczej nie tajemniczo, bo nie oszukujmy się – jej imię to Wiedźmin 4. Bo kto inny jak nie on ma pomóc rodzimej firmie nie tyle w odzyskaniu zaufania graczy, co głównie w ponownym rozpaleniu w nich szeroko pojętego hype’u i nadziei na zagranie w coś niepowtarzalnego. Oczywiście o potencjalnej kontynuacji „Wieśka” wiadomo niewiele. Można jednak – po pierwsze – znaleźć w oficjalnych komunikatach „Redów” parę wskazówek dotyczących przyszłości marki i – po drugie – pobawić się w stare, dobre przewidywanie. Niespodzianka, właśnie zamierzam to uczynić.
Na czym stoimy?
Żeby jednak podywagować na temat przyszłości, trzeba najpierw rozliczyć przeszłość i spojrzeć na stan teraźniejszy, tak więc przykro mi o tym poinformować, ale po raz kolejny będę musiał wspomnieć o Cyberpunku 2077 (możecie policzyć w komentarzach, ile razy ta fraza znajdzie się w tym tekście). Nie jest to bowiem raczej jakaś wielka tajemnica, że firma musi poradzić sobie jak na razie ze sprawami priorytetowymi w postaci aktualizacji naprawczych swego najnowszego dzieła.
I teoretycznie można robić parę rzeczy naraz – ba, zgaduję, że jakieś prace koncepcyjne nad czwartym Wiedźminem już ruszyły, ale niedawno opublikowany plan strategii CDPR na następne lata podpowiada, że polski koncern nie będzie raczej forsować tempa. Bo nieważne, jak dużo zarobił Cyberpunk 2077 (a zarobił dużo, bo wyszedł na zero dzień po swoim debiucie), gdyż przyczynił się on do sporej wizerunkowej wtopy „Redów”, a o dobry PR również trzeba dbać, aby myśleć o kolejnych sukcesach. I widać, że taka akcja ratunkowa w formie ocieplania relacji z klientami (i inwestorami, bo jakżeby inaczej) jest właśnie konsekwentnie przeprowadzana.
I choć wprowadzane w ostatnich tygodniach patche nie eliminują wszystkich błędów, a forma przedstawienia tychże poprawek mogła zostać uznana za niestosowną (CDPR opatrzył „patch notesy” humorystyczną narracją podchodzącą z dystansem do bugów występujących w grze), tak na pewno nie można odebrać tym deweloperom jednego – działają. I to w pocie czoła. Tak bardzo, że do końca 2021 roku będą myśleć głównie o aktualizacjach, a w międzyczasie otrzymamy niewielkie darmowe DLC i next-genową wersję CP 2077 (wynika to z planów firmy, o których pisaliśmy tutaj).
Na płatne rozszerzenia fabularne poczekamy więc jeszcze trochę, a już na pewno nie zobaczymy ich w tym roku. Dwa duże DLC w 2022? To wizja aż zanadto optymistyczna, choć możliwa, biorąc pod uwagę, że pomiędzy premierami dodatków do Wiedźmina – Sercami z kamienia oraz Krwią i winem – mieliśmy do czynienia z około 7-miesięczną przerwą (13 października 2015 – 31 maja 2016). Nie trzeba chyba jednak mówić, iż wypełnią one kalendarz „Redów” i z pewnością sprawią, że choć na chwilę zapomnimy o majaczącym gdzieś na horyzoncie Wiedźminie 4.