Ten projekt jest za mały dla nas dwóch! 11 gier stworzonych przez jedną osobę
Nie każdy hit wymaga ogromnego budżetu, najnowszych technologii i setek pracowników. Często gry wybitne to te tworzone przez niewielkie, niezależne zespoły, czasami zaś to efekt geniuszu i zaangażowania jednego dewelopera z przełomową wizją.
Spis treści
Jak niestety regularnie udowadniają duże studia, wielki budżet, popularna licencja, setki pracowników i dostęp do najnowocześniejszych technologii wcale nie gwarantują, że gra będzie naprawdę godna zapamiętania. Na szczęście jest też druga, znacznie bardziej pozytywna strona medalu – bo prawdziwie wyróżniające się produkcje to często dzieła mniejszych, niezależnych zespołów, niekiedy składających się z zaledwie kilku osób. Ba, w historii interaktywnej rozrywki nierzadko zdarzało się, że pamiętana przez lata, mająca na koncie ogromny komercyjny sukces klasyka była efektem wytężonego wysiłku jednego, za to wyjątkowo zdeterminowanego dewelopera z ciekawą autorską wizją.
W tym artykule skupiamy się właśnie na pojedynczych twórcach, którym wcale nie przeszkadzał brak pomocnych rąk do pracy. Jak się okazuje, nie są to wyłącznie „hipsterzy interaktywnej rozrywki”, odpowiadający za uznane „indyki” – choć oczywiście takich autorów jest najwięcej. Niemniej wystarczy jeden wyjątkowo uzdolniony deweloper, by stworzyć produkcję wartą miliony (a nawet miliardy) dolarów, znaną na całym świecie i cieszącą się statusem gry kultowej. Dla niektórych z nich to przełomowe dzieło było przepustką do bogactwa i branżowej sławy, inni nigdy nie zyskali należnego im rozgłosu, znalazł się tu nawet polski akcent! Jedno jest pewne – ludziom tym nie sposób odmówić determinacji i kreatywności.
Ponieważ większość ze wspomnianych w tym tekście tytułów to pozycje dobrze znane fanom interaktywnej rozrywki, pozwoliliśmy sobie na ograniczenie do niezbędnego minimum opisów samych gier – zawsze możecie się o nich dowiedzieć więcej z naszej encyklopedii. Skupiliśmy się natomiast na kulisach powstawania owych projektów, problemach związanych z pracą w pojedynkę oraz drodze do ostatecznego sukcesu. Oczywiście nasze zestawienie nie jest kompletne – wybraliśmy zaledwie jedenaście przykładów, a biorąc pod uwagę postępujący rozwój sceny gier niezależnych oraz ułatwiony dostęp do narzędzi pozwalających na tworzenie własnych produkcji, nie mamy wątpliwości, że w niedalekiej przyszłości lista godnych zapamiętania dzieł pojedynczych deweloperów znacznie się wydłuży. I trzymamy za to kciuki, bo do stworzenia prawdziwej perełki naprawdę wystarczy tylko jedna osoba.
Minecraft – a po pracy robię gry za 2,5 miliarda...
Chodzą słuchy, że gdzieś w sercu amazońskiej dżungli uchowały się jeszcze plemiona, które nigdy w życiu nie słyszały o Minecrafcie, trudno jednak zweryfikować wiarygodność tych pogłosek. Tytuł ten stał się popkulturowym fenomenem drugiej dekady trwającego wieku – poświęcane są mu konwencje, książki, od czasu do czasu pojawiają się doniesienia o planach przeniesienia go na srebrny ekran. W pierwszych tygodniach produkcji zapowiadał się on jednak bardziej na hobbystyczny projekt niż potencjalny hit. Twórca Minecrafta, Markus „Notch” Persson, początkowo pracował nad swoim dziełem po godzinach, powoli dodając nowe elementy i eliminując błędy. Ale nawet w swojej dość „surowej” wersji sandbox ten przyciągał tłumy.
Minecraft oferuje bowiem graczom nieograniczone wręcz możliwości kreatywnej zabawy. To „piaskownica totalna” – bez fabuły, za to z szeregiem narzędzi, które zapewniają frajdę na dziesiątki godzin. Wkrótce gra stała się na tyle popularna, że „Notch” musiał zatrudnić innych deweloperów do pomocy w jej rozwijaniu – wtedy też powstało studio Mojang. W momencie gdy tytuł wychodził z fazy beta i ukazywał się w finalnej wersji, miał już ponad 4 miliony użytkowników.
Silent Hill ma Piramidogłowego, BioShock ma tatuśków, a Minecraft ma creepery – to chyba najbardziej ikoniczny potwór z tej gry. Niewiele osób wie jednak, że powstał on w zasadzie przez błąd „Notcha”. Szwedzki deweloper zaprojektował go, gdy próbował stworzyć model świni, jednak przez pomyłkę zamienił miejscami pożądaną wysokość i długość stworzenia, co w efekcie dało przeciwnika, który po dziś dzień prześladuje graczy swoimi wybuchowymi właściwościami.
Minecrafta zaczęto przenosić na wszystkie możliwe platformy, wypuszczać spin-offy i wkrótce 4 miliony zmieniły się w... 125. Ale ten sukces gra odniosła już bez udziału Markusa Perssona – pod koniec 2011 roku zrezygnował on z posady głównego dewelopera w Mojangu, a niecałe trzy lata później, gdy studio zostało wykupione przez Microsoft za 2,5 miliarda dolarów, ostatecznie pożegnał się ze swoim opus magnum. Wyjaśnił przy tym, że jego decyzja była związana z troską o własne zdrowie psychiczne, a nie o pieniądze – choć fakt, że po przejęciu stał się miliarderem, na pewno mu nie przeszkadzał.