Skyrim 2 i Borderlands 3 – na zapowiedzi tych 18 gier czekamy w tym roku
W branży zdominowanej przez uznane marki i sequele wiele serii jest już na tyle wyeksploatowanych, że mamy ich serdecznie dość. Oczywiście nie tych, które wymienione są w niniejszym artykule – zapowiedzi tych kontynuacji wprost nie możemy się doczekać.
Spis treści
Są takie gry, których kontynuacje wydają się równie pewne jak śmierć czy podatki. Wiecie, o jakich tytułach mowa: Assassin’s Creed, Call of Duty, Battlefield, FIFA... Katastrofy naturalne, atak nuklearny, globalny kryzys energetyczny – niewiele jest scenariuszy, które mogłyby sprawić, byśmy nie otrzymali kolejnej części tych serii rok lub maksymalnie dwa lata po premierze poprzedniej. Można do woli psioczyć na realia dzisiejszego rynku, ale dopóki marki te mogą pochwalić się ogromnymi rzeszami fanów, taśmowo produkowane sequele najpopularniejszych cykli będą znajdować nabywców. W tym artykule zajmiemy się jednak nie tytułami, nad którymi prace zostały oficjalnie ogłoszone, tylko tymi, na zapowiedzi których nadal czekamy.
Naturalnie lubimy narzekać na brak nowych, ekscytujących marek, tym bardziej że zamiast nich coraz częściej otrzymujemy napisane na kolanie kontynuacje, remaki, rebooty czy remastery. Są jednak serie, które do tej pory raczej nas nie zawiodły i nie ma powodów, by sądzić, że ich kolejna odsłona nie sprosta oczekiwaniom. To z myślą o nich powstał ten tekst.
Niektóre sequele wydają się być kwestią czasu, inne – odległą perspektywą, a jeszcze kolejne pozostają w sferze pobożnych życzeń, na powstanie każdego z nich są jednak jakieś, przynajmniej minimalne, szanse. W poniższym zestawieniu znajdziecie zarówno tytuły, których wypatrujemy latami, jak i takie, których poprzednia część dopiero co trafiła na rynek – ale była na tyle udana, że już nie możemy się doczekać kolejnej. Oczywiście lista ta nie jest pełna – to tylko kilkanaście produkcji, jakie przyszły nam na myśl, gdy dyskutowaliśmy o świetnych projektach, które wciąż nie dorobiły się kontynuacji.
Koniecznie dajcie znać w komentarzach, za jakimi grami Wy tęsknicie.
Nowe Star Wars: Jedi Knight
- Producent: LucasArts / Raven Software
- Ostatnia odsłona w: 2003 roku (Star Wars: Jedi Knight – Jedi Academy)
W tym roku minie dokładnie pół dekady od zdobycia przez Electronic Arts wyłącznej licencji na tworzenie gier osadzonych w uniwersum Gwiezdnych wojen. W tym czasie „Elektronicy” wskrzesili już jedną kultową serię – Star Wars: Battlefront. Do postaci tego konkretnego reboota, a w szczególności jego kontynuacji, można mieć w pełni zasadne zastrzeżenia. Ale wirtualne Gwiezdne wojny to nie tylko sieciowe FPS-y, to także cykl fenomenalnych gier akcji o tytule Star Wars: Jedi Knight.
Produkcje te zachwycały ciekawą fabułą, świetnie zaprojektowanymi lokacjami oraz oczywiście fantastycznym systemem walki mieczem świetlnym, uwzględniającym różne typy broni, style oraz możliwość używania Mocy. Niestety, w 2003 roku, kiedy to wyszło ciepło przyjęte Jedi Academy, seria została porzucona. Przywrócenie do życia tak widowiskowego cyklu w najnowocześniejszej oprawie graficznej byłoby nie tylko spełnieniem marzeń graczy, ale też nie musiałoby psuć „Elektronikom” planów dotyczących „nieograniczonej monetyzacji” gier – w końcu położenie większego nacisku na rozgrywkę sieciową stwarzałoby okazję do zarabiania na przepustkach sezonowych, DLC czy mikrotransakcjach.
Oczywiście trudno się spodziewać, by zachwyceni byli tym sami gracze, bo Jedi Knight zawsze opierał się na rozbudowanej, interesującej kampanii dla jednego gracza. Ale jeśli jest to cena, którą trzeba będzie zapłacić za nową odsłonę uwielbianej serii, to wielu fanów zapewne zapłaci ją bez mrugnięcia okiem.
NIE LICZCIE NA KotOR-a
O ile można sobie jeszcze wyobrazić, że Electronic Arts w pewnym momencie przywróci do życia serię Star Wars Jedi Knight – w końcu ze względu na tryb multiplayer można ją dostosować do modelu „nieograniczonej monetyzacji” – tak zdecydowanie trudniej mieć nadzieję na kontynuację erpegowego cyklu Knights of the Old Republic.
Ostatnia odsłona serii zadebiutowała ponad trzynaście lat temu i od tamtego czasu miłośnicy wirtualnych Gwiezdnych wojen czekają na kolejne części. Niestety, to raczej marzenie ściętej głowy, bo produkcja kiepsko wpisywałaby się w obecną strategię biznesową „Elektroników”. Szkoda – tym bardziej że EA ma pod swoimi skrzydłami BioWare, czyli twórców pierwszej odsłony.