filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy

Filmy i seriale

Filmy i seriale 19 grudnia 2019, 14:56

autor: Filip Grabski

Recenzja po ciemnej stronie Mocy. Recenzja filmu Gwiezdne wojny – Skywalker

Spis treści

Recenzja po ciemnej stronie Mocy

Skywalker. Odrodzenie jest mocno niedoskonałym filmem, w którym umiejętne korzystanie z filmowej magii, bombardowanie widza efektami, czarowanie dobrze kojarzącą się muzyką i karmienie ogranymi motywami nie jest w stanie przesłonić minusów. Ostatni Jedi, choć miał swoje wady, odważył się na rzeczy, których w Star Wars dotąd nie było. Dziewiąty odcinek sagi okazuje się tchórzem, który szybko wraca do tego, co już dobrze znamy. Oferuje lustrzane odbicia starych scen z nowymi bohaterami, którzy przecież nie mają szans w starciu na charyzmę i charakter z Lukiem, Hanem czy Vaderem.

I pewnie dlatego Abrams tak chętnie pakuje do filmu starych znajomych, jednocześnie odsuwając na dalszy plan tych, którzy fanom się nie spodobali (np. taka Rose Tico ma w Skywalkerze może z 5 minut czasu ekranowego). Jeśli spodziewacie się czyjegoś gościnnego występu, najpewniej traficie w dziesiątkę. Jeśli liczycie na prawdziwe fabularne zaskoczenia, czeka Was zawód. W pewnym momencie wydaje się, że film porwał się na coś odważnego, by szybciutko się z tego wycofać, a jedna z największych tajemnic i niespodzianek nowej trylogii okazuje się być momentem, który łatwo zbyć słowem „aha”. No ale przynajmniej odpowiada ona na zadawane przez fanów pytania (choć prowokuje też wiele następnych).

BEZBOLEŚNIE I BEZREFLEKSYJNIE

Seans nowych Gwiezdnych wojen przeżyłem zaskakująco bezboleśnie – trochę tak, jakbym przygotował się na znacznie większą klapę. Podczas oglądania zdecydowanie rzadziej czułem się zażenowany (w porównaniu z The Last Jedi), choć fabularne absurdy sypały się gęsto. Odrodzenie pożegnało się ze mną kilkoma ckliwymi scenami, zaserwowało bazylion odwołań do sagi i innych tekstów kultury, aby w końcu postawić – mam nadzieję – kropkę nad i. Bo my tak naprawdę nie potrzebowaliśmy ani Nowego Porządku, ani nowego początku – potrzebowaliśmy definitywnego końca, który wreszcie podsumuje ciągnącą się kilkadziesiąt lat sagę o rodzie Skywalkerów i być może – po jakimś czasie – ustąpi miejsca zupełnie nowej historii. Wolnej od zawiłości, nieścisłości, absurdalnych nawiązań i problematycznej spuścizny wielkich bohaterów. Wszyscy muszą kiedyś umrzeć – niech nareszcie umrze i Skywalker.

Maciej Pawlikowski

Cały film pędzi do nieuchronnego finału, gubiąc gdzieś po drodze pomysły i satysfakcjonujące zwieńczenia poszczególnych wątków – przecież nagle na wszystko było za mało czasu. Nie ma się wrażenia, że zakończenie wymyślono dawno temu, tylko że było ono tworzone w locie. Owszem, dużo rzeczy zostaje wyjaśnionych i w kontekście tego świata wyjaśnienia te wydają się logiczne, jednak ciężko pozbyć się myśli „Ale to już?”. Szczególnie gdy fabułę w kluczowych momentach rozwijają takie dialogi jak „Skąd wiesz?” czy „Mam przeczucie”. Trzeba jednak przyznać, że ogląda się to bardzo dobrze i muszę oddać sprawiedliwość specjalistom od filmowego rzemiosła – połączenie efektownego CGI z rewelacyjnymi dekoracjami i animatroniką zawsze działa. Bardzo obszerna obsada – twarze nowe i stare, role duże i małe – też wywiązała się ze swojego zadania. Głównym problemem jest po prostu materiał, z jakim przyszło jej pracować.

Skywalker. Odrodzenie nie jest odrodzeniem. Jest wymuszonym końcem obiecująco zapowiadającej się historii, której zabrakło lepiej naszkicowanego planu. Był za to świetny biznesplan, chłodna kalkulacja, by dać ludziom to, co się najlepiej sprzeda.

Fanserwis: The Movie

Po której stronie Mocy jesteście Wy? Tę „najprawdziwszą” prawdę najłatwiej znaleźć gdzieś pośrodku. Przecież widzowie mieli na pieńku z Gwiezdnymi wojnami w każdym momencie ich historii. Lucasowi dostało się zarówno za Ewoki, jak i za płaski scenariusz oraz szybko starzejące się efekty w prequelach. A teraz zarówno Powrót Jedi, jak i epizody I–III są często postrzegane jako coś dobrego. Z nowymi filmami będzie podobnie.

Dziewiąty epizod gwiezdnej sagi jest filmem z jednej strony skazanym na sukces w box offisie, z drugiej zaś ma do udźwignięcia tak dużo, że w tym aspekcie porażka wydaje się nieunikniona. Pozostaje kwestia jej odbioru. Jeśli zainteresowała Was nowa trylogia, wprowadzone w niej postacie i wątki, to film Skywalker. Odrodzenie powinien okazać się godnym, emocjonującym finałem, którego wad wprawdzie nie sposób przeoczyć, ale przy którym radość z przeżywania tej podróży jest na tyle duża, że łatwo się w niej zatracić.

Jeśli zaś od samego początku nie pasowały Wam pomysły Abramsa, a nowatorskie podejście Johnsona uznaliście za moment, w którym Gwiezdne wojny umarły, to jedynym powodem, by obejrzeć ostatnią część sagi, może być zerwanie plastra i ostateczne zakończenie męczarni. Nie znajdziecie tu niczego nowego, co w wyraźny sposób zmieni Wasze postrzeganie Star Wars w tej dekadzie.

Jak oceniam nową trylogię?

Ocena popkulturowego dzieła zawsze będzie subiektywna, nawet jeśli recenzent stara się brać pod uwagę tak dużo obiektywnych czynników, jak to tylko możliwe. Moją ocenę dziewiątej części Gwiezdnych wojen być może łatwiej będzie Wam zrozumieć, gdy spojrzycie na to, jak widziałem dotychczasowe epizody w dniu premiery i dwa lata później.

  1. Przebudzenie Mocy – recenzja premierowa
  2. Przebudzenie Mocy dwa lata później
  3. Ostatni Jedi – recenzja premierowa
  4. Ostatni Jedi dwa lata później

ZASTRZEŻENIE

Bilety na pokaz filmu Skywalker. Odrodzenie kupiliśmy we własnym zakresie.

Filip Grabski

Filip Grabski

Z GRYOnline.pl współpracuje od marca 2008 roku. Zaczynał od pisania newsów, potem przeszedł do publicystyki i przy okazji tworzył treści dla serwisu Gameplay.pl. Obecnie przede wszystkim projektuje grafiki widoczne na stronie głównej (i nie tylko) oraz opiekuje się ciekawostkami filmowymi dla Filmomaniaka. Od 1994 roku z pełną świadomością zaczął użytkować pecety, czemu pozostaje wierny do dzisiaj. Prywatnie ojciec, mąż, podcaster (od 8 lat współtworzy Podcast Hammerzeit) i miłośnik konsumowania popkultury, zarówno tej wizualnej (na dobry film i serial zawsze znajdzie czas), jak i dźwiękowej (szczególnie, gdy brzmi ona jak gitara elektryczna).

więcej

TWOIM ZDANIEM

Którą postać wolisz?

90,8%
Lorda Vadera
9,2%
Kylo Rena
Zobacz inne ankiety