Źródło (The Fountain). Niezłe filmy, których fabuła to bełkot
Spis treści
Źródło (The Fountain)
- Co to: ślepe poszukiwanie Drzewa Życia przez dawne wcielenia Wolverine’a
- Rok premiery: 2006
- Reżyseria: Darren Aronofsky
- Gdzie obejrzeć: Amazon Prime Video, Chili
Darren Aronofsky od samych swoich początków za kamerą uważany był przez widzów za reżysera co najmniej kontrowersyjnego, który nie boi się mówić o życiu przy użyciu surrealistycznych i szokujących środków stylistycznych. Bo wiecie, zaczął tak naprawdę od Pi, czyli filmu, w którym główny bohater próbuje odkryć sens egzystencji, a kończy z wiertarką w głowie. Przy późniejszym tworze reżysera, Źródle, dochodzi do podobnych rozkmin, i to na trzech różnych płaszczyznach. Tym razem jednak tego sensu poszukuje się dosłownie, w znaczeniu wręcz materialnym.
Żona głównego bohatera choruje na raka i trudno szukać dla niej jakiekolwiek nadziei. Mężczyzna (grany przez Hugh Jackmana) wraz ze swoimi dawnymi i przyszłymi wcieleniami (tak, wiem, jak to brzmi) próbuje więc dotrzeć do Drzewa Życia, które mogłoby okazać się dla jego partnerki zbawienne. Taką więc oto mocno eksperymentującą ze smutnym realizmem historię zaserwował nam Aronofsky.
Oczywiście można uznać ją za co najmniej przesadzoną i przeszarżowaną, gdyż więcej tu od faktycznej fabuły jest ludzkich emocji i mocno odklejonych od rzeczywistości obrazów. Szczególnie finałowa sekwencja to jakiś psychodeliczny kosmos – katartyczne oświecenie umysłu zmontowane od strony filmowej w sposób hipnotyzujący i migawkowy. Szukacie w tym wszystkim sensu? Cóż, raczej nie go znajdziecie. Pewne sceny albo na swój sposób poczujecie, albo boleśnie się od Źródła odbijecie.