Pojedynek w samo południe. RDR2 kontra fakty – nie taki dziki Dziki Zachód
Spis treści
Pojedynek w samo południe
Obowiązkowym punktem każdego westernu jest pojedynek dwóch rewolwerowców. Próbując zahipnotyzować się wzrokiem z odległości, z której i tak nie widać oczu, czekają na właściwy moment, by w ułamku sekundy wyciągnąć broń i oddać strzał – z biodra, bez celowania! Takie rzeczy to jednak tylko w kinie i w grze Red Dead Redemption 2, choć trzeba przyznać autorom cyklu, że Arthurowi nie zdarza się to aż tak często. Musimy poczekać do zaaranżowanego wydarzenia w głównej misji lub trafić na właściwą osobę w zdarzeniu losowym.
W rzeczywistości do takich incydentów prawie w ogóle nie dochodziło. Prawie, bo są zapiski o kilku, co posłużyło później za osnowę powszechnie znanego mitu. Większość z nich kończyła się jednak nieporadną wymianą paru strzałów, gdyż rewolwerowcy lepiej grali w karty, niż trafiali do celu. Pojedynki polegały zwykle na strzelaniu na oślep przez dwóch pijanych pokerzystów lub sympatyków przeciwnych stron politycznych, aż jeden przypadkowo trafił drugiego lub skończyła się amunicja.
Niezbyt celna była też broń – strzelanie z biodra w ogólnie nie wchodziło w grę, a do tego dochodził stres i ogromna ilość dymu z czarnego prochu. W dodatku ówczesne kabury za nic nie pozwalały szybko dobywać rewolweru, bo ich budowa miała przede wszystkim chronić broń przed brudem i urazami. Kabury umożliwiające tzw. quick-draw to wymysł współczesnych czasów.
STRZAŁ „DZIKIEGO BILLA” HICKOKA
W każdej legendzie jest ziarno prawdy. Mit o pojedynkach rewolwerowców rozpoczął się od pierwszego takiego wydarzenia znanego z historii – starcia Billa Hickoka z Davisem Tuttem. „Dziki Bill” Hickok to amerykański bohater narodowy – szuler, szpieg, żołnierz, aktor, rewolwerowiec, którego biografia obrosła legendą mocniej zakorzenioną w naszej świadomości niż prawda. Faktem jest natomiast to, że w przeciwieństwie do innych kowbojów Bill potrafił świetnie strzelać.
21 lipca 1865 roku Hickok i Tutt stanęli bokiem naprzeciw siebie na rynku w Springfield, oddaleni o 69 metrów. Ponoć poszło o przegrany w karty zegarek albo (oraz) o uczucie do tej samej prostytutki. Tutt strzelił pierwszy, ale chybił. Hickok sekundę później wymierzył dokładniej i jednym strzałem trafił przeciwnika w klatkę piersiową, kładąc go trupem. Został za to aresztowany, ale wyszedł po wpłaceniu 2 tysięcy dolarów grzywny, a ława przysięgłych w późniejszym procesie oczyściła go z zarzutów.
Co dwie spluwy, to nie jedna
Ponoć rewolwerowiec ma zawsze dwie sztuki broni u pasa! Ten mit jest po części prawdziwy, ale generalnie rewolwer na Dzikim Zachodzie to dość obszerny temat. Jego kariera zaczęła się w drugiej połowie XIX wieku, wraz z powstaniem słynnego modelu Colt Single Action Arm, znanego jako Peacemaker. Wcześniej rewolwery nie były zbyt popularne wśród kowbojów i rolników – miały krótki zasięg skuteczny i zbyt małą siłę, by powstrzymać pumę lub niedźwiedzia. Do obrony o wiele lepsza była dubeltówka lub karabin Winchester. Jeśli ktoś decydował się na rewolwer, to chciał strzelać do ludzi – nosili go więc głównie stróże prawa i bandyci.
COLT PEACEMAKER. BROŃ, KTÓRA PODBIŁA DZIKI ZACHÓD
Nasza pierwsza broń w grze to najtańszy w katalogu, powolny, wymagający ciągłego odciągania kurka rewolwer Cattleman. Tak naprawdę kryje się za nim najsłynniejsza broń tamtego okres – rewolwer, który „podbił Dziki Zachód” lub „najwspanialsza broń, jaką kiedykolwiek stworzono”, czyli Colt SAA M1873 zwany m.in. Peacemaker. Historycy uważają, że to właśnie Peacemaker umożliwił szeryfom i stróżom prawa zaprowadzenie porządku na Dzikim Zachodzie, choć równie chętnie korzystali z niego bandyci.
To właśnie z niego strzelał Wyatt Earp podczas starcia w O.K. Corral. Używali go także bracia Daltonowie i gang Jessego Jamesa. Przez wiele lat była to standardowa broń armii amerykańskiej. Żołnierze używali wersji z długą lufą, wśród cywili jednak poręczniejsza była krótsza wersja. W grze możemy przerobić Cattlemana do wersji wojskowej z długą lufą u każdego rusznikarza.
W grze Red Dead Redemption 2 nasz bohater może mieć przy sobie i rewolwer, i np. obciętą dwururkę. W rzeczywistości taki zestaw nie był zbyt praktyczny. Szeryfowie mogli sobie pozwolić na paradowanie z dwoma „sześciostrzałowcami” u pasa, ale ci mniej szlachetni obywatele decydowali się zwykle na inny zestaw. Biorąc pod uwagę, że w mieście i tak byli zmuszeni oddać broń na przechowanie podczas np. pobytu w salonie albo że mogli zostać siłą rozbrojeni, posiadali jeden oficjalny rewolwer w widocznym miejscu, a drugą bronią był mały poręczny pistolet, który starano się dobrze ukryć w jakiejś części garderoby – tak na wszelki wypadek.
NIE CHCEMY BRONI!
Obecnie głównym argumentem przeciwników posiadania broni w USA jest obecność w sprzedaży karabinka AR-15, czyli cywilnej wersji wojskowego M4. Broń szturmową uznaje się za niepotrzebną w prywatnych rękach, zbyt groźną dla otoczenia i kompletnie niepasującą do prawa obrony koniecznej.
W czasach „późnego” Dzikiego Zachodu taką funkcję pełnił, o dziwo, rewolwer! W wielu miejscach kowboje mieli prawny zakaz posiadania „sześciostrzałowca” jako zupełnie zbędnego w ich pracy, a jedna z gazet nazwała go „reliktem barbarzyńskich czasów”.