Joy-Cony 2 są większe, wygodniejsze i z trybem myszy. Nasze wrażenia z Nintendo Switch 2 po 4 godzinach
Spis treści
Joy-Cony 2 są większe, wygodniejsze i z trybem myszy
Oryginalne kontrolery Joy-Con to raczej dość przeciętne urządzenia do grania. Nie są ani wygodne, ani szczególnie precyzyjne, a do tego mają tendencję do szybkiego psucia się i dryfowania. Moim zdaniem były też dość małe, co dodatkowo zmniejszało komfort grania, szczególnie przy dłuższych sesjach.
W Nintendo Switch 2 koncept kontrolerów Joy-Con został zachowany, ale same pady doczekały się sporych zmian. Przede wszystkim są teraz większe, przez co dużo lepiej leżą w dłoni. Urosły także przyciski i grzybki analogowe, dzięki czemu wzrosła precyzja. Ciężko mi wyrokować na temat trwałości Joy-Conów 2, ale Nintendo dodało do analogów takie kolorowe „kapturki”, które powinny ograniczyć osadzanie się kurzu wewnątrz gałek. Czas pokaże, czy to coś zmieni.
Największą nowością jest bez wątpienia jednak tryb myszy. Nintendo dodało do każdego Joy-Cona 2 laserowe sensory, które po nałożeniu specjalnych szyn (strapów) sprawiają, że pady działają jak dwie niezależne od siebie myszy. W rzeczywistości sprawuje się to oszałamiająco precyzyjnie i całkiem naturalnie. Grałem za ich pomocą m.in. w Civilization 7, Metroid Prime 4 czy Drag x Drive i w każdym z tych przypadków przyzwyczajenie się do nowej metody sterowania zajmowało mi dosłownie kilka sekund. Dzięki wbudowanym w strapy ślizgaczom Joy-Cony 2 w trybie myszy suną gładko w zasadzie po każdej powierzchni. Co ciekawe, dzięki wbudowanym wibracjom dostajemy naprawdę ciekawą hybrydę możliwości pada i myszy.
To rozwiązanie ma też w mojej ocenie dwa minusy. Pierwszym jest fakt, że po pewnym czasie ręka po prostu cierpnie w nadgarstku, bo Joy-Con 2 jest mniejszy od myszy i trzyma się go inaczej – mniej wygodnie niż zwykłą mysz. Drugim jest to, że np. w Metroidzie 4 dość dziwnie sięgało mi się do przycisków leżących po boku „myszy”, ale być może to kwestia przyzwyczajenia i z czasem będzie lepiej.