Otwarte PvP z pełnym lootem, czyli zero litości. Mijają lata, a nikt nie stworzył lepszej gry MMO
Spis treści
Otwarte PvP z pełnym lootem, czyli zero litości
Otwarte PvP to kontrowersyjne rozwiązanie. Moim zdaniem to najbardziej MMO-wy aspekt każdego MMORPG, bowiem to dosłownie bezpośrednia interakcja z innymi graczami. Zdaję sobie przy tym sprawę, że nie każdemu musi się to podobać. W końcu utrata całego dobytku tylko dlatego, że jakaś banda internetowych „napinaczy” się na nas uwzięła, nie jest czymś fajnym. Zapominamy jednak, jakie to dawało możliwości!
Gracze wykorzystywali PvP, jak tylko mogli. Słynne zabójstwo Lorda Britisha to zaledwie jeden z przykładów. Wyobraźcie sobie, że kiedyś zastawiono krzesłami i stołami wejścia do miasta i zmuszono ogromną liczbę osób do wyjścia jedną wąską bramą. Za nią zaś czaiła się armia graczy, czekająca na niczego nieświadome ofiary.
Zresztą z systemem budowania w Ultimie Online związanych jest wiele historii. Wyobraźcie sobie, że wylogowujecie się z gry poza miastem, w jakiejś dziczy. Po kilku dniach wracacie, a tu Wasza postać znajduje się w czyimś domostwie. Okazało się, że w tym czasie tam, gdzie Wy opuściliście grę, ktoś postawił własne cztery ściany. I co teraz zrobić? Jak to mówią – okazja czyni złodzieja, prawda?
Lepkie rączki mam, komu loot dam?
Takie historie sprawiają, że MMORPG zasługuje na swój człon MMO. Niejednokrotnie bowiem to właśnie otwarte PvP doprowadzało do wielkich wojen, które dzisiaj znane są z EVE Online. W Ultimie Online dochodziła do tego jeszcze możliwość okradania innych dzięki odpowiedniej umiejętności.
Samo okradanie nie byłoby niczym wyjątkowym, gdyby nie fakt, że po opróżnieniu kieszeni innego gracza przedmioty lądowały na ziemi. Jest to element, który może dzisiaj dziwić (chociaż dla graczy w Tibię nie będzie zaskoczeniem), ale tak, w Ultimie Online można było przedmioty upuścić na ziemię i stawały się wtedy własnością publiczną. Tak samo zresztą jak zwłoki zamordowanego gracza.
Kradnięcie było o tyle ciekawe, że dokonanie tego w mieście wiązało się praktycznie z natychmiastową reakcją strażników. Nic jednak nie stało na przeszkodzie, by ktoś inny „przypadkiem” zgarnął leżący dorobek okradzionej osoby i zniknął, zanim ktokolwiek zorientował się w sytuacji.
PROBLEM Z MMO
Czytam narzekania Pefrixa i wydaje mi się, że wiem, w czym leży problem. Gra, która oferuje tak dużą swobodę, sprawia, że gracze mogą być, kim chcą, ale jednocześnie ktoś musi być tu wspomnianym kowalem, a ktoś inny zielarzem albo piekarzem. Rynkowa rzeczywistość pokazała, że to WoW, w którym każdy był potężnym zabijaką, ratującym świat i walczącym w wielkich wojnach, odniósł większy sukces.
Na pewno jest jakiś procent graczy, których bawi takie odgrywanie roli w pełnym tego słowa znaczeniu. Większość chce jednak po prostu się naparzać, levelować i przechadzać w tłumie w bajeranckich zbrojach. Tak na logikę, chcielibyście w strzelance być facetem, który liczy mundury w dywizyjnym magazynie?
Marcin Strzyżewski