Kamienie Nieskończoności najlepiej sprawdzają się jako przyciski do papieru. Loki to świetny serial, który przynudza
Spis treści
Kamienie Nieskończoności najlepiej sprawdzają się jako przyciski do papieru
Choć wydawało się, że po Końcu gry Marvel będzie musiał zwolnić i przynajmniej przez kilka lat serwować opowieści o grze o znacznie mniejszą stawkę, najprawdopodobniej byty jeszcze potężniejsze od Thanosa zostały nam przedstawione już w Lokim. Twórcami Strażników Czasu – organizacji, która traktuje Lokiego jak drobnego rzezimieszka i używa Kamieni Nieskończoności jako przycisków do papieru, okazały się trzy tajemniczego istoty. Czy to Wieczność, Nieskończoność i Żyjący Trybunał – jedne z absolutnie najpotężniejszych bytów komiksowego świata Marvela? A może Celestialsi? Lub ktoś z Proemial Gods? Albo całkiem nowi bohaterowie. Możliwości jest sporo, jednak wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że owe trzy tajemnicze indywidua znacznie przewyższają pod względem mocy Thanosa.
Wciąż nie wiadomo, jaki wpływ na MCU miały wydarzenia z WandaVision. Dowiemy się tego prawdopodobnie dopiero po premierze Doctora Strange’a 2. Falcon i Zimowy Żołnierz wprowadzili nowego Kapitana Amerykę, którego być może zobaczymy w jednym z przyszłych projektów, i przede wszystkim umocnili pozycję Sama Wilsona – już nie Falcona, a nowego Capa. To jednak zostało już w gruncie rzeczy zapowiedziane w finale Końca gry. Znajomość tego serialu prawdopodobnie nie będzie więc wymagana, by w pełni zrozumieć wydarzenia z filmów. Z Lokim może być inaczej. Nie dość, że wszystko wskazuje na to, iż wariant antybohatera, któremu udaje się uciec z Nowego Jorku, wcale nie zginie (a przynajmniej nie z ręki Thanosa), to jeszcze sam wątek Strażników Czasu może być nie tyle ważny, co wręcz kluczowy dla tej fazy MCU. Oczywiście twórcy mogą próbować się z tego wyplątać, w późniejszych odcinkach umniejszając wagę organizacji badającej zbrodnie czasoprzestrzenne, ale póki co wiele wskazuje na to, że to może być serial zdecydowanie przodujący w rankingu marvelowej ważności.
Jedna z teorii spiskowych po pierwszym odcinku dotyczy rzekomego udziału w tej produkcji Hayley Atwell, czyli Peggy Carter. Ma ona wychodzić z jednego z portali za plecami Lokiego. Choć odległość nie pozwala na dostrzeżenie szczegółów wyglądu postaci, część fanów jest przekonana, że niebawem w serialu pojawi się właśnie Peggy Carter, a cameo w pierwszym odcinku było oczkiem puszczonym do uważnych. Przyznaję się bez bicia – interesowałbym się tym serialem jeszcze dwa razy bardziej, gdyby słynna agentka miała działać również w szeregach Strażników Czasu. Tylko czy po tym, co zobaczyliśmy w Końcu gry, byłoby to w ogóle możliwe?
Cyniczny Owen Wilson i znudzona Gugu Mbatha-Raw
Pierwsze skrzypce w serialu gra oczywiście Loki, czyli niezastąpiony Tom Hiddleston. Brytyjczyk jest obecny w MCU niemal od samego początku i trzeba przyznać, że świetnie sprawdzał się zarówno jako groźny bóg psot, drugoplanowy antybohater, nieudacznik stający się z przestępcy tylko gagiem i wreszcie rzezimieszkowaty heros w ostatniej chwili przechodzący na stronę tych dobrych. Droga, którą musiał przejść Asgardczyk, była cholernie długa i jeszcze bardziej cholernie wyboista. Tak naprawdę to chyba najlepiej pomyślana postać w całym MCU. Tyle że w serialu zobaczyliśmy jedynie jej wariant, więc w sumie ewolucja Lokiego musiała się dokonać od nowa. Tym razem szybciej. Ale na pewno nie bardziej banalnie. A to w dużej mierze zasługa Hiddlestona.
Zostało jeszcze 48% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie