Strzał w cyberstopę. CD Projekt zawsze stawia wszystko na jedną kartę

Strzał w cyberstopę

Nikogo chyba raczej nie zdziwi fakt, że przy Cyberpunku 2077 znów zrobiono to samo – postawiono wszystko na tę jedną jedyną kartę. Bo czemu nie miano by tego zrobić? Zadziałało przy tłumaczeniu Baldur’s Gate, zadziałało przy trzech Wiedźminach – i za każdym razem przynosiło fenomenalne efekty. W przeciwieństwie do prób dywersyfikacji, które skończyły się tylko wielkimi problemami. Jeszcze bardziej zwiększono ambicje, zainwestowano jeszcze więcej pieniędzy, jeszcze mocniej podkręcono śrubę pracownikom (mówi się, że nieustanny crunch trwał nawet dwa lata).

Myślę, że osoby decyzyjne w CD Projekcie do samego końca wierzyły, iż zespołowi uda się dokonać kolejnego z rzędu „Cudu nad Wisłą” i mimo piętrzących się przed spółką problemów raz jeszcze w ostatniej chwili da się wszystko wyprostować. W końcu zawsze się udawało. A sygnały od podwładnych, że jest to w takim czasie niewykonalne, zapewne traktowano podobnie jak słyszane wielokrotnie w poprzednich latach zapewnienia, że to, na co zespół się porywa, jest niemożliwe. Po kilku sukcesach z rzędu łatwo uwierzyć, że znalazło się złotą formułę, która będzie działać już zawsze.

Cyberpunk 2077 jest świetną grą, ale czy musiała debiutować w ten sposób? - CD Projekt zawsze stawia wszystko na jedną kartę. Jak hartował się Wiedźmin i Cyberpunk 2077 - dokument - 2020-12-18
Cyberpunk 2077 jest świetną grą, ale czy musiała debiutować w ten sposób?

Problem w tym, że takie podejście – stawianie wszystkiego na jedną kartę i wiara, że pracownicy dokonają cudu na każde zawołanie – musi kiedyś doprowadzić do spektakularnej porażki. To zbyt duża presja, żeby prędzej czy później coś nie wypaliło. Desperackie szarże mają to do siebie, że potrafią przynieść zarówno cudowne zwycięstwa, jak i skończyć się rzezią własnych sił. Tym razem wyszło... niejednoznacznie. Gra zdążyła się już zwrócić, a na samym Steamie w rekordowym momencie grało w nią ponad milion osób. Więc jak, sukces? Druga strona medalu wygląda tak, że gra stanowi festiwal błędów i niedoróbek, a na starszych konsolach leży wydajność i stabilność. Spotkało się to z wyraźną odpowiedzią graczy, którzy masowo w sieci demonstrują swoje niezadowolenie.

Czy ostateczną przyczyną była chęć zarobku przed świętami, czy wypchnięcia w końcu gry i zamknięcia projektu, czy jeszcze coś innego – myślę, że tak naprawdę był to końcowy efekt znacznie głębszego problemu: bezgranicznej wiary w błędne założenie.

MAGIA BIOWARE

Chichotem losu jest fakt, że za sukces „Redów” odpowiada w pewnej mierze BioWare, które lata temu zgodziło się udostępnić CDP na preferencyjnych warunkach swój autorski silnik z Neverwinter Nights, na którym powstał pierwszy Wiedźmin. Pomiędzy obiema firmami można bowiem doszukać się silnych analogii. Jak ujawnił dziennikarz Jason Schreier, w legendarnym studiu podczas prac nad grą potrafiono popełniać szereg błędów w trakcie całego procesu produkcji, które jednak udawało się potem naprawić rzutem na taśmę i intensywnym łataniem projektów w ich finalnej fazie. W takich warunkach powstały m.in. takie hity jak Mass Effect, Dragon Age: Origins, Dragon Age: Inquisition.

Było to na tyle nagminne zjawisko, że zyskało określenie „magii BioWare” i starsi stażem pracownicy zaczęli bezgranicznie temu ufać. Nawet gdy projekty kompletnie się sypały, a prace zaliczały wielomiesięczne opóźnienia, oni pozostawali spokojni, opanowani i pełni wiary, że wszystko pójdzie dobrze. Na ostatniej prostej magicznie się naprawi. Bo przecież zawsze tak było.

Aż w końcu przestało tak być. Najpierw Mass Effect: Andromeda, a potem Anthem boleśnie sprowadziły BioWare na ziemię, zbierając słabe recenzje, rozczarowując fanów i sprzedając się poniżej oczekiwań. „Magia BioWare” się wyczerpała – być może dlatego, że zaczęto traktować ją jak coś pewnego i oczywistego. Aktualnie BioWare pracuje nad kolejnymi grami, tym razem już pewnie nieco pokorniejsze i bardziej stawiające na faktycznie przemyślane tworzenie gier niż ślepą wiarę.

Konsolowy Cyberpunk jest katastrofą, ale dla samej firmy może być to kubeł zimnej wody, którego potrzebowała. - CD Projekt zawsze stawia wszystko na jedną kartę. Jak hartował się Wiedźmin i Cyberpunk 2077 - dokument - 2020-12-18
Konsolowy Cyberpunk jest katastrofą, ale dla samej firmy może być to kubeł zimnej wody, którego potrzebowała.

Myślę, że cała sytuacja w dłuższej perspektywie ma szansę przynieść bardzo pozytywne efekty. Ostatecznie porażka jest przede wszystkim wizerunkowa – choć gra nie sprzeda się prawdopodobnie w takiej liczbie egzemplarzy i wersji cyfrowych, na jaką można by liczyć bez problemów technicznych, to osiem milionów pre-orderów zagwarantowało CD Projektowi zwrot poniesionych nakładów finansowych i utrzymało bardzo dobrą kondycję finansową spółki. Do tego wersja pecetowa wypadła całkiem nieźle, wersje dedykowane konsolom nowej generacji zostaną zapewne dopracowane (w sumie już teraz na nowych konsolach gra się przyzwoicie), a te na stare konsole z czasem staną się choć trochę bardziej funkcjonalne.

Jak na ryzyko strategii stawiania wszystkiego na jednego konia, nauczka, do której w końcu musiało dojść, okazała się więc stosunkowo mało bolesna. Firma ma teraz szansę wyciągnąć wnioski i zmienić podejście do pewnych kwestii. Przeprosić się z dywersyfikacją zysków i zamiast jednego megablockbustera, przygotować struktury do tworzenia choćby dwóch – o ile dawny CDP nie miał na to funduszy, tak od czasów Wiedźmina 3 w zasadzie nie ma co z nimi robić. Zamiast liczyć każdorazowo na magię i cud, mierzyć siły na zamiary i częściej wierzyć swoim pracownikom twierdzącym, że coś jest niemożliwe, realistycznie ustalając datę premiery. Miejmy nadzieję, że odpowiednie osoby wyciągną z tej lekcji odpowiednie wnioski. Bo kolejna taka nauczka mogłaby się okazać o wiele boleśniejsza i skończyć znacznie gorzej niż tylko dużą rysą na reputacji.

O AUTORZE

Choć nie mam ostatnimi czasy najlepszego zdania o osobach decyzyjnych CD Projektu, to nie życzę tej firmie źle. Mam nadzieję, że dzięki żółtej kartce, jaką teraz otrzymała od milionów graczy, wyciągnie odpowiednie wnioski i za kilka lat obecny epizod będzie tylko przykrą skazą na poza tym bardzo dobrej reputacji wciąż prężnie rozwijającej się spółki. A ja po zagraniu w next-genową wersję Cyberpunka 2077 zapomnę o potworku, jaki zaserwowano mi na PS4. Jeśli chcesz ze mną porozmawiać o CD Projekcie albo na inne tematy popkulturowe, zapraszam na mojego Twittera.

Cyberpunk 2077

Cyberpunk 2077

PC PlayStation Xbox Nintendo
Data wydania: 10 grudnia 2020
Cyberpunk 2077 - Encyklopedia Gier
8.2

GRYOnline

7.6

Gracze

8.6

Steam

7.6

OpenCritic

Wszystkie Oceny
Oceń

215

Michał Grygorcewicz

Autor: Michał Grygorcewicz

Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl