Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 2 września 2017, 10:00

autor: Michał Wasiak

Zbrodnia i kara. Upadek Settlersów

Spis treści

Zbrodnia i kara

Oceniając dotychczasowe dzieje serii The Settlers, nie sposób zaprzeczyć, że ten ongiś lubiany i mocny tytuł skończył marnie. Z solidnej marki, będącej dawniej gwarancją udanej zabawy, Osadnicy stali się poligonem doświadczalnym francuskiego giganta wydawniczego – Ubisoftu, który od piątej części nieustannie majstrował, zmieniał i przerabiał formułę, by w końcu pogrążyć ją w hańbie internetowego free-to-play. Zazwyczaj w takich przypadkach jako przyczynę upadku wskazuje się krótkowzrocznych, niedoświadczonych deweloperów, którzy nie rozumiejąc specyfiki rozgrywki, dorwali się do zacnej, utytułowanej sagi i zaczęli realizować swe wzięte z księżyca pomysły. Tym razem odpowiedź nie jest jednak taka prosta. I to nie tylko dlatego, że cały ten dramat dokonał się rękoma studia Blue Byte, które przecież tworzyło serię od samego początku.

Pierwszą przyczyną smutnych losów Osadników jest to, że... wcale nie była to gra kultowa. Spokojnie... opuśćcie swe miecze i piki, zastępy settlersowych gwardzistów. Chodzi o to, że nie była ona kultowa na całym świecie – zachwyciła się nią jeno Europa. Na największym rynku zbytu gier, czyli w USA, żadna z klasycznych części nie doczekała się szczególnej popularności. Mówiąc bardzo ogólnie i czyniąc odpowiednie zastrzeżenia, dotyczące licznych wyjątków, można stwierdzić, że amerykańscy gracze nie pałali nigdy wielką miłością do trudnych produkcji. Fakt ten zmienił już oblicze wielu europejskich tytułów, z Gothikiem na czele, i bezpośrednio wpłynął na losy The Settlers.

Po wydaniu „czwórki” studio Blue Byte znalazło się w trudnym momencie dziejowym rynku gier. Czasy chałupniczego kodowania w garażu już dawno się skończyły. Konkurencja rosła, a wielkie koncerny umacniały swe pozycje. Aby wydać i – co najważniejsze – sprzedać grę, potrzebne były o wiele większe pieniądze. Z drugiej zaś strony nie nadeszła jeszcze epoka szeroko rozpowszechnionej dystrybucji elektronicznej, dająca dziś mniejszym studiom niezależność w wypuszczaniu gier i oferująca alternatywne możliwości promowania tytułu. Siłą rzeczy Blue Byte musiało więc związać się z którymś z silnych graczy na rynku.

Ubisoft tymczasem po nabyciu praw do marki nie mógł oprzeć całej sprzedaży na grupie fanów z Europy – zbyt małej, by zapewnić dobre wyniki finansowe. Francuzi, jak widać, postanowili upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Do promocji gry w Europie wykorzystali sławę serii, zaś aby tytuł sprzedał się w innych rejonach świata, uczynili go najpierw RTS-em, po czym próbowali, niezbyt udolnie, łączyć elementy starych Settlersów z bardziej strawnymi dla statystycznego gracza arcade’owymi rozwiązaniami.

Ostatnie podejście Ubisoftu do Settlersów to zapowiedziane w 2014 roku Kingdoms of Anteria - strategio-hack'n'slash, który przez bojkot fanów w ogóle się nie ukazał (jeśli nie liczyć okrojonej, niezwiązanej z Osadnikami gry Champions of Anteria).

Dlaczego jednak po klapie „piątki” nie udało się przywrócić serii blasku i to pomimo wyraźnych chęci zbliżenia się do pierwowzoru? Wydaje mi się, że osoby, od których zależał rozwój Osadników, zapomniały o sprawie najważniejszej – odpowiedzi na fundamentalne pytanie: „O czym były pierwsze cztery odsłony gry?”. Otóż nie były one wcale o budowaniu, kolonizacji, wojnie, osadnikach, społecznościach czy wieloaspektowym zarządzaniu królestwem. Klasyczni Settlersi byli grami o... surowcach i towarach. W tych produkcjach liczyło się przede wszystkim wydobywanie, przetwarzanie i transportowanie dóbr w spójnym, zręcznie ustawionym gdzieś pomiędzy mikro- i makroekonomią, systemie. Pierwsi Osadnicy osiągnęli sukces, gdyż skupili się na tym jednym, acz rozbudowanym aspekcie, nie wchodząc w dywagacje socjologiczne, metagry, rozwój postaci i tym podobne urozmaicenia.

Każda upadła seria gier powinna być lekcją dla innych deweloperów, jak unikać błędów i sensownie zarządzać znaną marką. Losy sympatycznych kolonizatorów mogłyby potoczyć się inaczej, gdyby nie karkołomne próby łączenia w ramach jednej produkcji sprzecznych dążeń i koncepcji. Mimo wszystko mam nadzieję, że Osadnicy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa i w przyszłości ujrzymy wartą uwagi produkcję spod znaku The Settlers.

O AUTORZE

The Settlers to jedna z ulubionych gier mojego dzieciństwa. Spędziłem dziesiątki, jeśli nie setki godzin, zarządzając tłumami ludzików, budując, wydobywając surowce i podbijając wrogie włości. Moim absolutnym faworytem, wbrew intensywnej propagandzie mainstreamu, pozostaje część trzecia. Grałem również we wszystkie odsłony „epoki nowożytnej”, czego pamiątką jest zjechane szkliwo zębów.

Ocalić strategie – czy Anno 1800 i nowe The Settlers odzyskają tron?
Ocalić strategie – czy Anno 1800 i nowe The Settlers odzyskają tron?

Ocalony gatunek, który choć niepopularny, wciąż ogrywają miliony. Kreatywność, której nie hamują żadne granice – rozmawialiśmy z Stefanem Böhne i Bastianem Thunem z Blue Byte o strategiach, budowaniu, nowych Settlersach i Anno.

18 lat wojowania – historia serii Total War
18 lat wojowania – historia serii Total War

Japonia, Europa, Ameryka; starożytność, średniowiecze, oświecenie; Stary i Nowy Świat Warhammera – w 11 głównych odsłonach seria Total War zwiedziła już wiele miejsc i epok. Przytaczamy historię jednego z największych fenomenów w gatunku strategii.

Historia serii Age of Empires – opowieść o kolosie, który runął
Historia serii Age of Empires – opowieść o kolosie, który runął

Ponad 20 milionów sprzedanych kopii, niezliczone pochlebne recenzje i tytuły „gry roku”, a co najważniejsze miano „króla RTS-ów” w sercach wiernych fanów – oto czym jest, a w zasadzie była seria Age of Empires.