Ocalić strategie – czy Anno 1800 i nowe The Settlers odzyskają tron?
Ocalony gatunek, który choć niepopularny, wciąż ogrywają miliony. Kreatywność, której nie hamują żadne granice – rozmawialiśmy z Stefanem Böhne i Bastianem Thunem z Blue Byte o strategiach, budowaniu, nowych Settlersach i Anno.
Spis treści
Stańcie przed lustrem i zadajcie sobie jedno, niezwykle ważne pytanie: czy potrafię wybaczać? Bo wkrótce będziecie musieli je sobie zadać. Jesienią 2019 roku ukaże się reboot kultowej serii – The Settlers. Gry, która na przełomie XX i XXI wieku określała tożsamość gracza. Wszyscy grali w Settlersy. I wszyscy poczuli pustkę, gdy kolejne trójwymiarowe odsłony tego cyklu przestały nas porywać, okazując się tylko dobrymi, a dla niektórych nawet nieudanymi produkcjami.
W trakcie tegorocznego Digital Dragons, branżowej konferencji dla gamedevu z całego świata, organizowanej przez Krakowski Park Technologiczny, udało nam się spotkać ze Stefanem Böhne i Bastianem Thunem z niemieckiego studia Ubisoftu – Blue Byte. Za nimi świetna premiera Anno 1800, ale obaj panowie wiedzą, że przed nimi jeszcze druga, rozszerzona matura – mowa o serii „Osadnicy” i próbie przywrócenia jej należnego w świecie wirtualnej rozrywki miejsca. Stawka jest wysoka, bo nie chodzi tylko o samą grę, ale również o cały gatunek ekonomicznych strategii i city-builderów. Posłuchajcie więc, co myślą o tym czołowi twórcy tego rodzaju gier. Rozmawialiśmy o cyklach Anno i The Settlers, ale również o niezwykle pięknym i szacownym gatunku gier strategicznych – jego miejscu w branży i jego przyszłości.
Nikt już nie chce budować miast
W epoce, w której trendy wyznaczają wielkie gry RPG w otwartych światach, a efektowność kolejnych FPS-ów przyciąga przed konsole – nie pecety – miliony, ciężko znaleźć miejsce dla zasłużonego gatunku strategii ekonomicznych. Nisza, owszem, istnieje – sam do niej należę i niejednokrotnie, zamiast grać w kolejną głośną superprodukcję, sprawdzam tytuły pokroju Mashinky czy Rise to Ruins. Nisza jednak – choć pozwala przetrwać – w każdej chwili może zaniknąć.
Dlatego duże gry strategiczne, RTS-y i city-buildery są tak potrzebne – wyznaczają miejsce na rynku dla całego gatunku, organizują fanów i tym samym pozwalają przetrwać mniejszym studiom. Duzi gracze mają jednak więcej do stracenia – skazani na nieustanne lawirowanie między starym (by podbić serca osób, które pamiętają) a nowym (bo nie wszystko, co podobało nam się 20 lat temu, wciąż jest grywalne) podejmują ryzykowne decyzje. Co świeżego wprowadzić do gatunku? Jako go uatrakcyjnić, nie niszcząc przy tym jego istoty? Podczas naszego spotkania na Digital Dragons zadałem to pytanie członkom studia.
Ten gatunek będzie zawsze połączeniem starego z nowym. Myślę, że weszliśmy teraz w okres odrodzenia – po pierwsze, rynek graczy PC nadal się rozwija, szczególnie w Azji, stwarzając tym samym wiele nowych możliwości, a po drugie do gry wracają kultowe serie – nasze Anno i The Settlers oczywiście, ale widzimy też powrót innych marek, jak i zapowiedzi całkiem nowych. Musimy łączyć tradycję z nowoczesnością, bo zauważamy, że do strategii wraca mnóstwo starych graczy, ale też w nasze gry grają już nowe pokolenia.
Stefan Bohne, Blue Byte